Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/426

Ta strona została przepisana.

a bardziej podobno jeszcze maxymy od nich powzięte; uczyniłem przeto mocne u siebie postanowienie, jeżeli nie tak żyć, przynajmniej tak gadać, jak i drudzy. W Nipu gadałem i myślałem po europejsku, osądzili mnie za dzikiego: w Europie chciałem po nipuańsku sobie poczynać, zostałem szalonym. Ta reflexya, stawiając mi przed oczy osobliwość losu mojego, wprowadziła mnie nieznacznie w dobry humor; ledwom mógł nakoniec śmiech przezwyciężyć, patrząc się na moję ogoloną głowę, i miejsce, gdzie mnie nauki owego dobrego mistrza Xaoo osadziły.
Nazajutrz rano przyniesiono mi naczynie pierza, i pęk wełny do czesania; oddawca pokazał mi dość wyraźnym giestem, iż lenistwo w tym domu karzą. Odbyłem tego dnia i następujących pracę, łatwą do wykonania. Nawiedzali mnie i moich kompanów miłosierni ludzie: jałmużną ich opatrywałem nieodbite potrzeby, i łagodziłem niekiedy surowość nieobyczajnych dozorców naszych.
Kapelan miejsca tego, staruszek przystojny, cieszył mnie częstokroć w utrapieniu, alem go przeprzeć nie mógł nigdy w tym punkcie, żem nie był szalonym. Prawił mi exorty o dopuszczeniu bożem, o rezygnacyi, jaką mieć powinien ten, który rozum z dopuszczenia bożego stracił; jako moje niedowiarstwo, największym jest znakiem szaleństwa; jako nakoniec większym był dowodem mojego głupstwa wyrok starszych, niż wszystkie, którem tylko mógł dać, przeciwne próby. Tak zaś to mówił z serca, iż możeby był i wyperswadował drugiemu szaleństwo. Widząc, że go żadnym sposobem racyami mojemi nie skonwinkuję, prosiłem, żeby przyprowadzono doktora, któryby wyexaminowawszy wszystko należycie, dał sąd o mojej sytuacyi.
Przyszedł człowiek letni, w wielkiej peruce, w wielkim kapeluszu, w wielkim płaszczu, z wielkiemi na nosie okularami; wziął mnie za rękę, probował pulsu, spojrzał dwa razy w oczy, ruszył potem głową kilka razy, oczy zamknął: w tym stanie przetrwawszy może dwie minuty, obrócił się do starszego, rzekł poważnie: szalony, i z izby wyszedł. Ten wyrok w taką mnie złość wprawił, iż byłbym owego doktora dognał i ukarał, gdybym się nie bał przez tęż samę akcyą potwierdzenia zdania jego.
Siedziałem spokojnie kilka niedziel po tym przypadku, gdy razu jednego postrzegłem, iż cudzoziemcy na oglądanie szpitala naszego przyszli. Niech każdy imaginuje sobie, jaka radość wskroś przeniknęła serce moje, gdym postrzegł Margrabiego de Vennes. Padłem mu do nóg, on stanął, jak martwy, a podniosłszy mnie z ziemi, gdy się dowiedział o moich przypadkach, pobiegł natychmiast do najwyższego rządcy, i we dwie godziny powróciwszy z rozkazem uwolnienia, do stancyi mnie swojej zaprowadził.
XI. Tyle razy doznawszy najosobliwszych fortuny odmian, ledwom mógł z początku wierzyć, że to, co widziałem i czułem, było na jawie. Dzieła dobroczynne, sposób postępowania łagodny, sentymenta gruntowne przyjaciela mojego, dały mi uczuć szczęśliwość w jego najpożądańszem towarzystwie. Nie długo, bawiąc, porzuciliśmy Sewillą, stołeczne miasto Andaluzyi. Kraj ten jest przedziwny, gdyby mi go nie obmierżało przypomnienie nieszczęśliwych przypadków.
Stanęliśmy wkrótce w Madrycie, gdzie nie długo przemieszkawszy, puściliśmy się ku Francyi, a przebywszy góry Pirenejskie, w swojej ojczyznie przywitał mnie Margrabia. Nie zastanawiam się nad opisaniem krajów i miast, zostawuję ten obowiązek jeografom. Przejechawszy przez wielką część Francyi, stanęliśmy w Paryżu; tam odkryłem własne moje nazwisko, dłużników, tak moich, jako i Pana Fickiewicza uspokoiłem: resztę kapitału z przedaży rzeczy, zmienienia wexlów, blizko na milion wynoszącego, przesłałem do Polski przez bankierów.
Mimo chęć odwiedzenia ojczyzny, zatrzymałem się przez kilka niedziel w Paryżu, dla korzystania z towarzystwa Margrabiego. Poznałem wielu godnych, i ze wszech miar szacownych ludzi, uczęszczających do domu jego, i ustała tym bardziej we mnie owa prewencya, zbyt powszechnie definiująca narody. Znalazłem wśród Paryża, mędrców nie dumnych, bogaczów nie wyniosłych, panów przystępnych, bogobojnych bez żółci, rycerzów bez samochwalstwa.
Tak mnie ujęło miłe Margrabiego domu towarzystwo, iżem się nakoniec już był determinował w Paryżu osieść. Otworzyłem mu myśl moję, prosząc o radę względem dalszego interesów ułożenia; alem taką od niego usłyszał odpowiedź:
«Jeżeli, czemu wierzę, chęć przestawania ze mną jest jedną z pobudek twoich, mój przyjacielu, do zamieszkania w Paryżu; projekt takowy zbyt jest dla mnie pochlebny, żebym ci nie miał być wdzięcznym. Gdybym się w tej mierze serca mojego pytał, zapewne dodałoby mi nowych pobudek do zatrzymania cię z nami. Ale przyjaźń szczera, zwykła czynić ofiarę własnego ukontentowania, gdy idzie o zachowanie istotnych obowiązków. Jesteś winien ojczyznie twojej istność cywilną.»
«Imie obywatela w umyśle prawym, nie jest czczem nazwiskiem. Ciągnie za sobą ten charakter wielorakie obowiązki. Pierwszy, i w którym się wszystko zamyka, być jej, ile możności, użytecznym. Nie ten tylko usługuje krajowi swemu, który go mężnie broni, lub dobrze zarządza: w podziale obowiązków są stopnie większe i mniejsze: nie masz takiego obywatela, któryby do jakiego z nich nie należał. Urodzenie twoje zacne, stawia cię w poczcie celniejszym, talenta experyencyą wydoskonalone, czynią cię zdolnym do służenia krajowi. Możeto być, i owszem ledwo nie zapewne będzie, iż służąc, nie doczekasz się nagrody, zwyczajnie teraz zasługom odmówionej; ale stanie ci naówczas za wszystko, prawdziwa poczciwych łudzi konsolacya, żeś uczynił to, co czynić należało. Z tych powodów mówię do ciebie za tobą, ale przeciw sobie. Niebytność twoja będzie mi przykra, ale ją słodzić będę wspomnieniem Doświadczyńskiego, cnotliwego przyjaciela, użytecznego obywatela ojczyznie swojej.»
Nie było co odpowiedzieć na takowe zagadnienie. W kilka dni, rozrządziwszy interesa, nie bez żalu rozstałem się z Margrabią.
XII. Dyaryusz podróży z Paryża do Warszawy, niebawiłby czytelnika. Przypadku żadnego osobliwego nie miałem, czasy były piękne, droga dobra. Stanąłem w Warszawie 14go Maja, w samo południe. Prezentowany byłem u dworu, przyjęły od panów łaskawie, od dam mile, od wszystkich z ciekawością i upragnieniem, żeby wiedzieć, jak najdokładniej moje przypadki, o których już dawniej była wieść przyszła, ze zwyczajnemi przydatkami.