Jowisza Ammona było dziełem polityki tego monarchy. Śmiał się on pierwszy z swojej adopcyi, ale zamyślając o monarchji uniwersalnej, zdawało mu się, iż tym fortelem lepiej oczy gminu omami, i do siebie umysły zdziwione przyciągnie.
Pisał Ptolemeusz dyaryusz życia Alexandrowego, ale że był szczery, nie wyszedł na świat. Po śmierci jego dostałem kopią, i stąd najwięcej powziąłem wiadomości, i lepiej, niżeli gdym na żywego patrzył poznałem Alexandra. Batalija pod Arbellą od Kurcyusza i Plutarcha inaczej jest opisana, niż w tym manuskrypcie. Według ich powieści siedział Daryusz na wozie złotym, stały posągi z drogich kruszców w kraju, gdzie przez religią Magów reprezentacye takowe były zakazane : zobaczył unoszącego się orła nad Alexandrem wieszczek, klóry był na odwodzie.
Alexander nie był nabożny, wieszczkowie tamtejszych wieków zwyczajnym duchowieństwa trybem nie byli odważni. Kto widział batalie, wie dobrze, iż w kurzu i zamięszaniu nie tylko jednego, ale całego stada orłów postrzedzby trudno. Ptactwo każdy zgiełk i wrzawa straszy. Orzeł, choć go królem innych nazywają, tak wtenczas ucieka, jako i wrona. Wszystkie te złączone razem okoliczności, sprzeciwiają się bajce, prawda, że zabawnej, ale nie dobrze wymyślonej.
Nad ciałem Daryusza, którego Bessus zabił, płakał Alexander według powieści swoich kronikarzów : toż samo miał uczynić Cezar, gdy mu głowę Pompejuszową przyniesiono. Takowe płacze albo nieszczere, albo nierozsądne. W mocy było płaczących nie dawać sobie okazyi do żalu, a jeżeli czynili dla ostentacyi, grzeszyli nieludzkością we dwójnasób.
Miał Alexander wielkie przymioty, ale passye zbyt porywcze i żywe. Wielkość jego była rodzajowi ludzkiemu szkodliwa, przykład fatalny, dzieła, które czynił, dziwią i dziwić będą potomność : ale zawieszone na szali zdrowego rozsądku, podobno uczynią go bardziej godnym szpitala szalonych, niżeli tronu całego świata.
VI. Jakie były skutki niewczesnej śmierci Alexandra, historye tamtego wieku dość dokładnie opisują. Ptolemeusz mój pan, jeden z najpierwszych wodzów pozostałego wojska, nie zapomniał o sobie w takowym razie. Charakter jego powolny i dobroczynny zjednał mu wiele przyjaciół : z tych przywiązania ku sobie tak dalece korzystać umiał, iż uczyniwszy sobie znaczną partyą w podziale sukcessyi Alexandra, zyskał Egipt.
Kilka lat przeszło w ustawicznem zamięszaniu, nim spokojnie odzierżał to królestwo. Przyszła nakoniec tu dla nas szczęśliwa pora; osiadł tron zasłużony, i stał się wzorem prawych monarchów. My wszyscy słudzy, przyjaciele, krewni, staliśmy się uczestnikami szczęścia jego. Co się mnie w szczególności tycze, do pisania listów i aktów publicznych wezwany byłem; jedenastego zaś roku panowania Ptolemeusza zostałem najwyższym rządcą i dyrektorem ceł Alexandryi. To miasto szczęśliwem swojem położeniem, a bardziej jeszcze staraniem monarchy, który w niem rezydencyą swoję założył, stało się wielce handlownem, a przeto mój urząd, jeżeli miał wiele pracy i zatrudnienia, z drugiej strony przyniósł znaczne korzyści. Żebym był chciał iść zwyczajnym torem celników, byłbym może stokrotnie więcej na tym urzędzie zyskał; ale kontent ze znacznej pensyi i zarobków godziwych, aprobacyą pana mojego , szacunek obywatelów przeniosłem nad nieprawe dostatki.
Czyniąc zadosyć obowiązkom urzędu mojego wielokrotnie objechałem cały Egipt, i jeszcze naówczas nie były zrujnowane zupełnie owe gmachy, które cudami świata zwano. Jednego razu uprosiłem sobie w towarzystwo podróży poufałego mojego przyjaciela, byłto kapłan bałwochwalnicy Serapisa nazwiskiem Harmon. Lubo naówczas nie był Egipt w takowym stanie, jak pod dawnemi królami, a przeto i nauki nie tak kwitnęły, przecież ten zacny mąż godzien był żyć pod panowaniem Sezostra. Wiedział on klucz Hieroglifików, i bardzo mi wiele napisów wyrytych na piramidach, obeliskach, i innych gmachach publicznych wytłumaczył. Zapisywałem je pilnie, i całą relacyą tej podróży mam jeszcze dotąd przy sobie. Wydam ją zczasem na świat, abym nie tylko dogodził ciekawości publicznej, ale odkrył wiele pożytecznych nauk, wryna1azków, i czegośmy dotąd nie mieli, dokładną chronologią i kronikę Egiptu od czasów Menesa, pierwszego króla, aż do Apriesa, którego Kambyzes zwyciężył.
Koku 2go Olympiady CXXIV. 27go Marca o godzinie dziewiątej zrana Ptolemeusz pierwszy król Egiptu, panowawszy lat przeszło czterdzieści nad Egiptem sprawiedliwie, bogobojnie i łaskawie, syt sławy i wieku umarł. Śmierć jego zostawiła nas starych i wiernych sług w niezmiernym żalu. Przyzwyczajeni do słodkiego obcowania z tym nie tak panem, jak ojcem i przyjacielem naszym, równi mu wiekiem, obawialiśmy się nowych rządów. Bojaźń ta naturalna, powiększona jeszcze była zwyczajną troskliwością i niespokojnością podeszłego wieku, którego przywary jużem poniekąd czuć zaczynał, a nie byłem jeszcze u siebie zupełnie przekonany, czyli ów balsam podobny skutek pierwszemu uczyni. W tych i innych passyach zostając, postanowiłem cierpliwie czekać, co mi los zdarzy.
VII. Stan dziedziców tronu, jeżeli jest pożądany dla słodkiej nadziei panowania, nader jest przykry z wielorakich innych przyczyn. Oczekiwać, a skutku nie widzieć, czynić ustawnie planty między nadzieją a bojaźnią, znosić ciężar podległości, będąc urodzonym do rozkazywania, ukrywać niecierpliwość, a mieć ją w najwyższem uczuciu, być przymuszonym żądać tych śmierci, do których przyrodzenie serce skłania, i których wdzięczność kochać każe; wszystko to złączone razem uśmierzaćby powinno zazdrość zbyt wyniosłych sytuacyj. Taka była następcy pana mojego, który toż nazwisko, co i ojciec nosił.
W odmęcie pierwiastków nowego panowania, dla poddanych częstokroć niebezpiecznem; szły łaski, kary, wyroki bez porządku, bez uwagi, bez braku. Dawni i słudzy nowego monarchy chcąc korzystać z dobrej chwili, nim się lepiej panu oczy otworzą, wydzierali mu z rąk łaski. Urząd przełożonego nad cłami Alexandryi dostał się jednemu, drugi dóm mój zyskał, trzeci pensyą : nawet mały folwarczek, którym był za własne pieniądze nad brzegami Nilu kupił, odmienił pana, a mój następca był śpiewak Aretas. Ogołocony ze wszystkiego bez pozwu, bez sądu, bez dekretu, udałem się do mego dawnego przyjaciela Eurylocha, który wraz zemną przeszło trzydzieści lat nieboszczykowi służył, był on strażnikiem portu Alexandryi. Przyszedłszy do jego pałacu, gdym o pana pytał, nowy odźwierny rzekł : iż pan pojechał tańcować. Zadziwiony tą odpowiedzią, gdyż Euryloch był kulawy, gdym odźwiernemu przyczynę zadziwienia mojego wy-
Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/435
Ta strona została przepisana.