Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/451

Ta strona została przepisana.

et incorruptam eloquentiam tuendis civibus exercerent. Se Quæstorem Germanici, illum domum ejus adulterum fuisse, Qua sapientia, quibus philosophorum præceptis, intra quadriennium regice amicitiæ ter millies sestertium paravisset[1]? Romæ testamenta et orbos velut indagine ejus capi. Italiam et provincias immenso fænore hauriri, etc.
II. Zjściło się moje przewidzenie, kunszt nie długo trwał, a przewrotna Nerona natura zrzuciwszy założone tamy, tym sroższą się wydała, im dłużej gwałtownie w zapędach swoich wstrzymana była. Agryppina, która tylą niezbożnościami usłała synowi drogę do tronu; godną od tegoż syna odebrała nagrodę. Seneka filozof, który tyle pisał o wzgardzie śmierci, zląkł się jej, gdy na śmierć był skazany; zdrętwiałe od strachu żyły musiano w wannie rozgrzać, żeby krew poszła. Reszta konjuratów, a między nimi Pison i Lukan, synowiec Seneki, przypłacili życiem nie dobrze ułożoną z tym filozofem konspiracyą.
Uciekłem z Rzymu do mojej wioski, nie mogąc znieść tylu okrucieństw. Już mnie brała myśl zabić Nerona, ale nie byłem filozofem, jak Brutus, albo Seneka. Prostota moja mówiła mi, iż dla jakiegożkolwiek, choćby i najpozorniejszego pretextu, monarchów zabijać się nie godzi: iż ten tylko nad cudzem życiem ma władzę, któremu ją prawo w potrzebie nadaje, iż prywatnym perswadować, przestrzedz, prosić można, ale się nie godzi zabijać. Powróciłem więc do mojego spokojnego kącika, i płakałem nad nieszczęściem rodzaju ludzkiego, płakać albowiem godziło się.
Po lat kilku nastąpił bunt Windeja i Galby. Neron w szczęściu nieznośny, w przygodzie podły, doznał, czego są warte gminu odgłosy. Skoro wieść przyszła o zbliżających się buntownikach, pochlebcy go odstąpili, domownicy odbiegli, senat potępił. Nie znalazł nawet takiego, któryby go zabić chciał, gdy o to prosił. Odważył się przecie na samobójstwo, ale żeby miał w tym punkcie mówić : quantus artifex pereo, zbytek ten szaleństwa podobno skomponowali historycy, chcąc jeszcze bardziej oczernić pamięć jego.
Tejże fabryki dzieło, Rzym umyślnie przez niego zapalony, żeby go kształtniej odnowił. Byłem ja jeszcze w Rzymie podczas tego pożaru, i widziałem na swoje oczy, że nie grał naówczas na lutni, ale sam był wszędzie przytomny, i dawał rozkazy do ugaszenia. Jak zaś pokazał się być czułym w tej okazyi, tak można mówić, iż z jego szczodrobliwości Rzym się odnowił i powstał; a że był wybornego gustu, i w architekturze biegły, budynki nowe, ułożenie ulic wygodne i proste, Rzym nierównie okazalszym uczynił, niż był przedtem.
Po śmierci tego tyrana, za Galby, Ottona i Witelliusza krótkich rządców, Rzym był w ustawicznem zamięszaniu, odetchnął dopiero pod Wespazyanem. Sława sprawiedliwie nabyta poprzedziła go. Gdy się ku Rzymowi zbliżał, zaszedłem mu drogę z innymi, i z niezmiernym całego prawie ludu rzymskiego orszakiem wszedł do stołecznego miasta. Mąż już letni, ale jeszcze czerstwy, przystępny, ludzki, modestyi pełen. Wydawały się ze wszystkich stron okrzyki, nie owe przymuszone, jak za jego poprzedników, ale uprzejme i z serca pochodzące.
Przecież i ten wielki mąż, że na wzór Nerona ustawicznemi igrzyskami ludu nie pieścił, gdy nie mogli innej w nim wady znaleźć, nazwali go łakomym i skąpym. Pisarze historyj rzymskich poszli ślepo za tą powieścią, i nie uważając, iż skarb publiczny rozrzutnością Nerona, odmianą następców, domowemi wojnami był wyniszczony, obywatele podatkami uciśnieni, wojsko niepłatne, a do buntów skłonne. Trzeba było oszczędnością potrzebom nagłym całego państwa dogodzić, trzeba było i przyszłym potrzebom zabiegać. Czuł to Wespazyan, i nie oglądając się na płoche wieści, ujmował sobie, żeby poddanych uczynił szczęśliwymi. Panem et circenses, wołał lud rzymski, który tego nie czuł, iż ich chleb i igrzyska prowincje opłacać musiały.
Odżyłem z Rzymianami pod dobrym rządem, i lubo sam niegdyś byłem filozofem, nie miałem przecie za złe Wespazyanowi, iż filozofów z Rzymu wypędził. Pod pretextem rozpostarcia rozumu ludzkiego, mniemani ci mędrcowie rzucali się zuchwale na wszystkie religji i prawa obowiązki. Wespazyan nieczytelnik trzymał się dawnego toru, a reformatorowie narodu ludzkiego, z wielkim żalem uczniów swoich, musieli pójść precz.
Że się jednak znał Wespazyan na prawej Filozofji, dał tego dowód, wyłączając z liczby wygnańców Musoniusza. Chodził ten filozof w długim płaszczu, jako i inni, ale czytał wiele, pisał mało, mówił jeszcze mniej, a to co mówił, zmierzało ku zamiłowaniu cnoty, zachowaniu prawa, zadosyć uczynieniu obowiązkom religji. Mówił mało a skromnie, nie znieważał tych, którzy byli przeciwnego zdania, nie gardził tymi, co mniej od niego umieli, nie definiował tego, o czem nie wiedział, ani powiadał, że wszystko wie.
Przez lat kilkanaście uszczęśliwiał Rzym panowaniem swojem dobry cesarz Wespazyan; śmierć jego była okazyą powszechnej żałoby, i ta byłaby dłużej trwała, gdyby syn i następca Tytus, słodszemi jeszcze rządy Rzymian nie pocieszył. Przez półtrzecia roku panowania, wylany na dobro rodzaju ludzkiego, nie przestał dobrze czynić, i wtenczas nawet, gdy mówił, że dzień stracił, nie stracił go; zostawił albowiem w tych heroicznych słowach wiekopomną monarchom naukę.
III. Nie godzien był świat Tytusa. Następca i brat jego Domicyan, o którym już dawniej wszyscy złą mieli opinią, sprawdził swojemi postępkami powszechną wróżbę. Widząc na co się zanosiło, wiekiem też zwątlony umyśliłem odmłodnieć, co się stało tamże, gdzie i przedtem, dnia 22go Listopada, roku po Narodzeniu Pańskim 81go. Tą razą nie czując przywar starości, przedłużyłem nad zwyczaj odmłodnienie moje : nie inszą takowej czerstwości mojej przyczynę kładę, nad spokojne życie i pracę około rolnictwa.
Wprzód niż nowy wiek zaczynać miałem, przedałem mój folwark, i wszystkie sprzęty spieniężyłem, oprócz biblioteki, którą w pewnem miejscu na ustroniu złożyłem. Nazwisko wziąłem Lucius Agalho, i zaszedłszy do Rzymu, świadek okrucieństw Domicyana, takem go sobie obrzydził, iż po kilkoletniem mieszkaniu, postanowiłem nakoniec nie tylko Włochy, ale całe państwo Rzymskie opuścić.

Właśnie przed mojem z Rzymu wyjściem przybył tam ów sławny Apoloniusz z Tyanu, ażeby i siebie i filozofów wywołanych przed Domicyanem bronił. Za-

  1. Ter millies sestertium, wynosi złotych polskich pięćdziesiąt dziewięć milionów, trzykroć siedmdziesiąt i pięć tysięcy.