Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/461

Ta strona została przepisana.

boku swoim Polach, tam idąc po stopniach zostałem rotmistrzem, i w nagrodę zasług dana mi była osada, którą nazwałem Koninem dla dobrej paszy i łąk rozległych. Miasto dotąd trwa, i wraz z okolicą jest starostwem.
W przeciągu dość długim nie dufając pamięci mojej, chciałem powierzyć xięgom okoliczności pierwiastków narodu Polskiego, a nie mając tej sposobności, którą miałem w Epipcie, Chinach, i na puszczy, na skórkach cienkich atramentem, a bardziej farbą umyślnie na ten koniec sporządzoną, opisałem w krótkich słowach historyą przyjścia naszego, panowania Lecha i Polacha, i pierwsze xięgi dedykowałem Wizimirowi, pod imieniem Nakorsa Warmisza, takem się albowiem zwał przyszedłszy do Polski. Co się dalej z tą historyą stało, odkrył niedawnemi czasy sławny literat Załuski Biskup Kijowski w xiędze swojej : Programma litterarium : kładę z niej excerpt mnie się tyczący, z niektóremi przy końcu objaśnieniami: « Nakorsa Warmisza, mówi ten autor, najdawniejsza kronika o początku narodu Polskiego, i o najpierwszych wodzach Sarmackich, tojest : Polachu, i sukcessorów po nim następujących dziejach dedykowana Wizimirowi xiążęciu Polskiemu, którą po nim panujący dwunastu wojewodowie wywołać,a drudzy po królewnie Wandzie spalić kazali. »
« Tej mając Wojnar Walkoszyn herbu lwia głowa, transkrypt, za życia swego kazał w słup grobowcowy za Gnieznem grzebiąc syna swego Zublina tajemnie zamurować. W siedmset siedmdziesiąt circiter leciech potem, tojest roku 1574, za króla Henryka Francuza, pisma te na skórkach znaleźli rolnicy w owym słupie za Gnieznem, i oddali Panu Szymonowi Kościeleckiemu, który nie mogąc owych charakterów zrozumieć, posłał je P. Krzysztofowi Proszewickiemu, prosząc, aby wziąwszy z sobą do Krakowa przy tamecznym zjeździe cudzoziemców postarał się o wyrozumienie.
« Lecz ten nie mogłszy nikogo świadomego tych charakterów znaleźć, odesłał nazad P. Kościeleckiemu, życząc, żeby się z niemi udał do Pana Samuela Zborowskiego w ziemi Siedmiogrodzkiej u Stefana Batorego zostającego; ten zażył do tego tłumaczów biegłych, Batoremu jeszcze naówczas wojewodzie zaleconych, a osobliwie Suliasta i Garyna, którzy tę kronikę należycie na łaciński język przetłumaczyli z wielu języków, gdyż, że Polacy nie byli pisma świadomi, zaciągnieni z obcych krajów pisarze, własnym każdy językiem i charakterem kombinowali dzieje wodzów Polskich, jako słyszeli, albo czytali. Ta kronika nie była nic nadpsowana; oprócz dziejów Litewskich, które od deszczu zaciekającego i robactwa, były nadwerężone. A ponieważ do roku tylko siedmsetnego terminowała się, więc Zborowski aż do Mieczysława, z kroniki Janicyusza Miolana, a odtąd, aż do Henryka króla z różnych autorów kontynuował, z łacińskiego tłumacząc.
« Po śmierci Samuela, snadź się dostała ta xięga Dawidowi Zborowskiemu, gdyż ją roku 1580 darował Adamowi Chojnickiemu. Przeczytał ją i pochwalił Alexander Tęczyński, zaś potem Xiądz Alexander Suchodolski Dominikan, pierwszą część darowaną sobie od Wojciecha Ciechanowskiego professora akademji Krakowskiej roku 1682, drugą zaś w pół roku, a trzecią w rok w Krakowie na tandecie dostał, i przepisać kazał, a autograf pożyczył Mikołajowi Ważyńskiemu, który, że go oddać nie chciał, uczynił X. Suchodolski protestacyą na niego in castro Luceoriensi anno 1701 die 27 Januarii; lecz, że wkrótce Ważyński umarł, przepadł sam oryginał, i tylko ten transumpt się został; » — dotąd słowa wspomnionego autora.
Że zaś o wszystkich okolicznościach tak, jak należy informowanym być nie mógł, przeto niektóre błędy relacyi jego tak poprawiam. Po Wizymirzu nie było wojewodów, a za Wandy, nikt jeszcze oprócz mnie, ani pisać, ani czytać nie umiał, palić więc xięgę moję, byłaby rzecz wcale niepotrzebna i próżna. Czytałem ją Wizimirowi, i on tylko sam o niej wiedział, a że był pan roztropny i ciekawy, sekret pisma tak mu się podobał, iż prosił mnie, żebym go czytać uczył, podjąłem się tej pracy, i już zaczynał nie źle sylabizować, gdy go śmierć zaszła.
Gdyby tę xięgę spalili wojewodowie, nie byłby jej mógł w słup zamurować Wojnar Walkoszyn, grzebiąc za Gnieznem syna swego Zublina. Jam ją kazał zamurować dla przyczyny, którą niżej powiem, a zwałem się naówczas nie Wojnarem Walkoszynem, anim miał herb lwia głowa, bo herbów naówczas nie było. Zamurowanie to stało się wkrótce po śmierci Popiela II xiążęcia od myszy zajedzionego; stało się zaś dla tego, żeby tych xiąg skórzanych zbyt rozmnożone naówczas myszy nie zjadły, a ja, który tę moję xięgę kazałem zamurować, zwałem się w te czasy Wojtasem z Pantalowic.
Data znalezienia roku 1574 prawdziwa; manuskrypt dostał się Samuelowi Zborowskiemu, o którym, gdy się potem dowiedział sławny ów Zamojski, naówczas kanclerz i hetman wielki koronny, prosił Zborowskiego, żeby go do biblioteki jego akademji oddał, albo przynajmniej ku przepisaniu pożyczył; nie dał się użyć Zborowski, i owszem jako był człowiek dumny, grubiańskim sposobem na prośby Zamojskiego odpowiedział; i to była jedna z skrytych przyczyn dalszych w Polszcze rewolucyi, i śmierci Zborowskiego.
XII. Za panowania Popiela pierwszego, którego Długosz, wielki imion rzymskich miłośnik, Pompiliuszem nazwał, a nie wiem dla jakiej przyczyny koligatem Numy Pompiliusza nie uczynił, za panowania, mówię, Popiela pierwszego, stała się odmiana moja zwykła w lasach pod Łęczycą roku 800 dnia 25. Kwietnia. A komodując się krajowym zwyczajom, nazwałem się Wojtaszem, a kupiwszy wieś, pisałem się z Panatlowic. Że ta wieś niedaleko rzeki Sanu, bardzo była daleka od Kruszwicy, a xiąże Popiel nie był przystępny, nie śpieszyłem się do dworu, i na dobre mi to wyszło, żem się nie znajdował w stołecznem mieście, gdyż jakem się wkrótce z gazet dowiedział, naszego xiążęcia Popiela II myszy zjadły.
Jakiś poeta opisał tę straszną awanturę : czytałem ją nie dawno, ale, że pełna bajek, ostrzegam, żeby mu nie wierzono.
Zjechałem do Kruszwicy na nową elekcyą, a żem wiele dopomógł Piastowi, nagradzając wierne moje usługi, uczynił mnie podczaszym małżonki swojej xiężnej Rzepichy. Miałem dość do czynienia na tym urzędzie; Xiężna jejmość była ochocza, a podobno zawdzięczając miodowi wyniesienie xiążęcia małżonka swego, zasilała się nim dość obficie. Czyniła to jednak z wielką powagą i niemniejszą uprzejmością. Świadom częstego pragnienia pani mojej, nosiłem u pasa klucze od piwnicy, co potem u następujących podczaszych w zwyczaj weszło, aż do czasów Bolesława Krzywoustego.