wały : zgoła nie znawszy przedtem żadnej słodyczy, mniemał się być w miejscu owem, które prorok duszom uwielbionym po śmierci oznacza. Jednego razu gdy się zabierało ku zmroku, przechodzili się nad jeziorem : zwrócił się nieco gospodarz, i zawoławszy Kadura, prowadził go krętemi ścieżkami przez gaj, zasadzony wyniosłemi drzewy, pomiędzy które szumiąc przebiegały strumyki. Noc była pogodna, a blask xiężyca, gdy się pomiędzy rozłożyste gałęzie przebijał, sprawił miłą posępność, wabiącą ku myśleniu. Po krótkiej chwili uderzył w oczy Kadura wielki blask i ujrzał znagła gmach wspaniały, z którego okien pochodziło to światło. W pierwsztm zadziwieniu krzyknął : ah! jużcito widzę ów raj, który prorok obiecał. Rozśmiał się na takowy okrzyk gospodarz, a w tem weszli na schody, drzwi otworzono sali, złotem i marmurami ozdobionej, niezliczonem światłem błyszczącej, i odezwała się wyborna muzyka.
Odchodził prawie od siebie Kadur, wtem obróciwszy się ku niemu gospodarz rzekł : W twojej jest mocy być tego wszystkiego panem : klasnął zatem w ręce; drzwi się poboczne otworzyły, i wyszło sześć Murzynek, a za niemi mała jakowaś osoba przykryta gazą złocistą, garbata i chroma. Przybliżywszy się stanęły murzynki z obu stron sofy, a osoba mała skłoniła się. To jest moja córka rzekł gospodarz : dziedziczka jedyna wszystkiego co mam, dam ci ją za żonę, jeśli twoje zezwolenie nastąpi. Chciał do nóg paść Kadur gospodarzowi, ale ten, porwawszy się z sofy przystąpił do córki, zdjął gazę pozłocistą, która ją zakrywała, i natychmiast ujrzał Kadur, lubo była w pierwszej młodości, twarz jej pełną zmarszczek, ślepa była na jedno oko, a zęby jako kły z obu stron wychodziły jej poza usta. Wzdrygnął się, przezwyciężając jednak wstręt, oświadczył gospodarzowi, iż z ochotą córkę jego weźmie za żonę. Natychmiast ze wszystkich stron odezwały się brzmienia i odgłosy wybornej muzyki; weszli do drugiej sali, gdzie stół wspaniały zastawiony znaleźli. Posadzony był Kadur koło swojej oblubienicy, i udawał się być w największej radości. Gdy się wieczerza skończyła, wziął za rękę Kadura gospodarz, i do gabinetu zaprowadził : tam usiedli na bogatych węzgłowiach, a gospodarz tak mówić począł:
Los nie chciał mnie mieć zupełnie szczęśliwym, widziałeś moję córkę. Co jednak ujął jej urodzie, nagrodził w przymiotach. Wielu było starających się o nię, ale mimo zwyczaj krajów naszych, córkę moję ukazywałem każdemu, i lubom namienił o jej rzadkich przymiotach, natychmiast z domu mojego wyjeżdżali. Spotkawszy ciebie tak niemal upośledzonego, jak ona, przyszło mi na myśl, iż może będziesz tym, którego wyroki Bozkie do uszczęśliwienia córki mojej wyznaczyły. Ale iż to, co teraz czynisz, może jest dla ciebie zbyt przykrą ofiarą, otwórz myśl : nie będę miał za złe, gdy powiesz, iż córki mojej nie chcesz. Oświadczył natychmiast Kadur, iż się na powierzchownościach nie zasadza, a gdy jeszcze o szacownych przymiotach upewniony, przekłada je nad powierzchowność, choćby i najwdzięczniejszą była.
Ucieszyło wielce to oświadczenie gospodarza; wstawszy więc wesoły do córki poszedł; że zaś były drzwi gabinetu otwarte, wyszedł przez nie Kadur do ogrodu, a rozmyślając o tem, co się z nim działo, usiadł nad brzegiem kanału, który był niedaleko gmachu owego. Zamyślenie jego trwało dość długo; w tem wstrzęsło się gwałtownie miejsce, na którem siedział, grzmot dał się słyszeć, padł Kadur twarzą na ziemię, a gdy z przestrachu ocucony wzniósł głowę i oczy otworzył, postrzegł przed sobą stojącą tęż samę osobę, którą był widział, gdy chciał w rzekę wskoczyć. Starzec ów zbliżywszy się, tak mówił do niego :
Los, słowo czcze: co Bóg przeznaczył, to jest dla ludzi wyrokiem. Wtenczas gdy dla straconych pieniędzy chciałeś się w rzece topić, pamiętasz, żem cię od tej myśli bezbożnej odwiódł; i to pamiętać masz, iż dla tego żeś był kulawym, skok twój ku rzece był przyczyną upadku, a ten upadek wybawił cię od utonienia. Wzruszony tem, com ci naówczas powiedział, przestałeś rozpaczać; jąkanie twoje rozśmieszyło kupców, i zyskałeś niem towarzystwo karawany, a dla tego żeś nic nie miał, uszedłeś śmierci. Garb twój wybawił cię, gdy już wzniesiony miecz katowski nad sobą widziałeś; żeś zębów nie miał, uszedłeś trucizny w orzechach; nakoniec żeś ślepy garbaty i kulawy, czeka cię los szczęśliwszy, niżbyś się spodziewać mógł. Uderz czołem, a wiedz, iż częstokroć, co wy ludzie nazywacie nieszczęściem, darem jest Bożym. Dotknął się zatem ów starzec Kadura; garb zginął, zęby się przywróciły, jąkanie ustało, noga się wyprostowała, a starzec zniknął.
Padł na twarz Kadur dziękując Bogu; a gdy kończył modlitwę, ujzrał bieżącego ku sobie gospodarza, z oznajmieniem, iż wszystkie kalectwa córki zleczone razem ustały. Widząc równie Kadura odmienionego, prowadził go do oblubienicy : tej nie poznał Kadur, wzrost albowiem i kształt należyty zyskała : a gdy zdjął zasłonę z twarzy ojciec, pokazała się piękność jej twarzy nadzwyczajna : z niewymowną więc radością obchodzili dzień tak szczęśliwy. Kadur cnotliwą, piękną i bogatą żonę dostawszy, żył z nią do ostatniej starości, a teść jego poczciwy i czuły, dzieci wnucząt swoich przed śmiercią oglądał.
Monarcha udzielny wielu narodów, pan źródeł Nilu Seged, po siedemnastym roku panowania swojego, tak do siebie mówił : Skończone są prace twoje o Segedzie! zgnębiłeś nieprzyjaciół, podbiłeś pod moc i jarzmo twoje sąsiedzkie narody, uskromiłeś buntowników, zbogaciłeś poddanych, opasałeś twierdzami granice, wspaniałemi gmachy ozdobiłeś miasta, drżą na imie twoje sąsiedzi, kochają cię poddani twoi : użyj szczęścia, i po tylu pracach odpocznij rozkosznie. Postanowił zatem odłożyć dziesięć dni w roku na to tylko jedynie, aby odrzuciwszy wszystkie sprawy, jak najprzyjemniejszych używał zabaw. Kazał więc w całem państwie swojem szukać miejsca najrozkoszniejszego, gdzieby mógł owe dziesięć dni przepędzać. Znaleziono na jeziorze Dumbia wyspę, która zawierała w sobie to wszystko, na co się przyrodzenie zdobyć może. Uwiadomiony o tem Seged, zwołał Architektów, i kazał im, aby się do tej wyspy udali, wystawili pałac jak najwspanialszy, zasadzili ogrody wyborne; zgoła udziałali wszystko z jak najwytworniejszym kształtem i wspaniałością. Dano niezmierne skarby, nie kazał bowiem żadnego czynić oszczędzenia. Chcąc tym większe mieć