Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/475

Ta strona została przepisana.

ukontentowanie, postanowił u siebie dopiero wtenczas owę rozkoszną wyspę odwiedzić, kiedy wszystkie i gmachy i kształcenia gotowe będą; więc za przybyciem miał mieć użycie i zadziwienie. Gdy wszystko już było w gotowości, dano o tem znać Segedowi : on zaś chcąc powiększyć ukontentowanie, wyznaczył na podróż z sobą najrozumniejsze, najgrzeczniejsze i najkształtniejsze osoby płci obojej. Wyjechał zatem, a rozżarzona imaginacya tak dalece ukształcała mu owo miejsce rozkoszne, iż gdy do wyspy przybył, nietakie jej były wdzięki, jak on mniemał; gmachów wspaniałość, nietaka jak chciał; ogrody nietakie, jak o nich trzymał. Kazał więc przywołać Architektów, zgromił ich, iż zadosyć woli jego nie uczynili: a że go to w zły humor wprowadziło, nie przypuścił do siebie nikogo, i tak się zakończył dzień pierwszy.
Nazajutrz obudził się z bólem głowy, całą noc albowiem o tem myślał, od czego zabawy zacząć; a że wszystko, czegokolwiek pragnąć mógł, było na pogotowiu, gdy się do jednych zabaw nakłaniał, drugie opuszczać żal mu było. W tej więc około południa zostając niespokojności, zwołał radę : zdania były rozmaite, rada zaś tak długo trwała, iż gdy chciał wyjść z pałacu, postrzegł, że słońce zachodziło : wrócił się więc z gniewem, i tak się zakończył dzień drugi.
Kiedy się obudził trzeciego dnia, deszcz padał, a właśnie ułożył był dawać illuminacyą : złorzeczył więc i słońcu i dniowi i chmurom : a że i chmury po tym gniewie pańskim nie zeszły, i słońce po tym gniewie pańskim nie zajaśniało, i mimo gniew pański deszcz coraz rzęsistszy padał; kazał powiedzieć, iż się na pokojach nie pokaże, i tak się skończył dzień trzeci.
Nazajutrz po przebudzeniu postrzegł Seged, iż dzień był jasny, pogodny : kazał więc zaprosić towarzyszów podróży na pokoje; a gdy się zeszli, wyszedł z wesołą twarzą i rzekł : Przyjaciele! dziś się będziemy cieszyć do sytości; bawmy się więc, śmiejmy się, żartujmy, niech ten dzień będzie najmilszym życia naszego. Przyrzekli zatem wszyscy, iż się będą sowicie cieszyć; ale jak na nieszczęście i przed obiadem i przy obiedzie i po obiedzie, im więcej zalecał Seged, żeby się bawili, tym bardziej jakowaś nudność wszystkich opanowała. Jaki taki odezwał się, iż coś śmiesznego powie : powiedział, i nikt się nie śmiał. Damy wachlarzami, chustkami kawalerowie zasłaniali ziewania : do tego nakoniec przyszło, iż ledwo nie z płaczem poszedł spać Seged, i lak się skończył dzień czwarty.
Wyznaczona była piątego przechadzka na jeziorze, a po niej wspaniały fajerwerk. Wsiedli więc po obiedzie w łodzie wspaniałe i kształtne, ale zdało się Segedowi, że nie dosyć były obszerne. Niktóre z dam, mniej przyzwyczajone do żeglugi, ckliwość uczuły, jednej się zdało, iż postrzegła krokodyla, i zaczęła mdleć; trzeba więc było przybijać do lądu przed czasem wyznaczonym; a że Seged rozkazał, iż skoro się wróci, miano zapalić fajerwerk; że był jeszcze dzień, źle się wydały ognie, zatem szedł do siebie i tak się skończył dzień piąty.
Już była połowa szóstego dnia przeszła, a Seged dziwował się, iż mimo tyle starań, wydatków i usiłowania, przecież się nie bawił. Postanowił więc u siebie ten dzień z jak największą okazałością przepędzić. Oblókł się więc w kosztowne szaty, i zasiadłszy na tronie, przypuścił wszystkich do oglądania oblicza swojego, i rzekł : dziś ja chcę, iżbyście poznali i dobroć i szczodrobliwość moję. Zaprowadzeni do gmachu wspaniałego towarzysze podróży Segeda, zastali na stołach rozsławione wspaniałe dary, nad każdym wyrażone było nazwisko tego, który je brać miał. Przyszli potem na pokoje monarchy, ale marszałek wielki nieco ponury : zdało mu się albowiem, iż roztruchan złoty, który się podskarbiemu dostał, był nieco ważniejszym, niż jego. Ochmistrzynią królewny obchodziły rubinowe zausznice, dane żonie wielkiego Łowczego, a jej tylko były szmaragdowe, i nie o trzech gruszkach. Kanclerz wielki wziąłci prawda puilares w dyamentach; sekretarza wielkiego, lubo nie tak bogaty, był z portretem królewskim. Chociaż się więc wszyscy, gdy zeszli na pokoje, przymuszali do radości, poznał Seged, iż byli urażeni; porzucił zatem zgromadzenie, i tak się skończył dzień szósty.
Po przebudzeniu, dnia następującego myślał Seged, jakby się lepiej bawić, niż przed tem, i zdało mu się, iż dla tego źle przeszedł dzień wczorajszy, iż używając wspaniałości monarszej, zraził współtowarzyszów, i odjął im śmiałość. Postanowił więc przez ten dzień cały pospolitować się ze wszystkimi, tak jakby był im rówien. Ucieszyła go wielce ta myśl, i kazał ogłosić, iż przez ten dzień będzie wszystkim wolny do niego przystęp. Skoro więc ukazał się na pokojach, zastał ścisk wielki, a widząc, iż się mało kto na niego patrzał, nie w smak mu to poszło. Gdy pora obiadowa przyszła, obrał sobie ostatnie miejsce u trzeciego stołu; a tak dalece zachowali łaskę monarchy stołownicy, iż mu się prawie nic jeść nie dostało. Po długo przeciągnionym obiedzie poszli wszyscy do ogrodów : rozmaite muzyki grały, przysmaków, win jak najwyborniejszych obficie dodawano. Rozgrzani trunkiem, cieszyli się wszyscy i tańce zaczęło, ale gdy zmierzchać zaczynało, owa rozhukana zgraja, stała się niespokojną i swarliwą, przyszło do bitwy, a tak dobrze, iż z pobitem okiem Seged się wymknął, i tak się skończył dzień siódmy.
Po wczorajszych trudach odpocząwszy Seged, postanowił się bawić doowcipnie i rozumnemi zabawami : zwołano mędrców. Gdy przyszli, zaniemieli, jak gdyby im kto usta zawiązał. Przypisując monarcha milczenie skromności, rzekł : odłóżcie bojaźń na stronę, a użyczcie mi skarbów mądrości waszej. Zaczął zatem prezydent akademji oracyą, i gdy po trzech kwadransach, przyszedł do probacyi drugiego paragrafu pierwszej części, a jeszcze dwie części zostawały, dano znać do obiadu. Odetchnął Seged; jedli mędrcy żwawo, a gdy wielbiciele wstrzemięźliwości zaczęli wypróżniać puhary i czasze, rzekł w sobie : wino ich wymowniejszymi uczyni; i uczyniło. Zaczęła się dysputa, każdy zdanie swoje utrzymywał żwawo, po argumentach nastąpiły przymówki, po przymówkach złorzeczenia, po złorzeczeniach byłoby jeszcze do czegoś gorszego przyszło, gdyby Seged nie kazał mędrcom pójść precz, i tak się skończył dzień ósmy.
Gdy się nazajutrz przebudził Seged, przyszedł do niego ten, który zawiadywał teatrami, oznajmując, iż czekają i muzykanci i aktorowie i tanecznicy, rychło im się popisywać każe. Ucieszyło to Segeda, ile że już wcale nie wiedział, jak się bawić. Kazał więc, żeby zaraz po obiedzie grano jak najwyborniejsze koncerta, i ażeby cokolwiek było muzykantów, wszyscy stawili się do grania. Komedya żeby była nowa, a bardzo ucie-