Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/485

Ta strona została przepisana.

ulać kazawszy, odesłał ją posłowi : ten owę gałkę tak subtelnie rozciągnął i spłaszczył, iż stała się zwierciadłem stalowem i w tym stanie odniesiona była na odwrót Alexandrowi. Odesłał nazad owo zwierciadło w pełnem wody naczyniu, które poseł na kubek przeistoczył i wodą go napełniwszy Alexandrowi posłał. Alexander wylawszy wodę, nasypał weń ziemi, i tak kazał odnieść posłowi. Zapłakał na ów widok mędrzec Indyjski, iż z ziemią kubek nietykany ujrzał przed sobą. Alexander kazał przywołać posła, i gdy ten przed nim stanął, pytał go czyli dociekł tego, co przez zewnętrzne znaki chciał mu dawać do zrozumienia. Wielki królu! rzekł mędrzec Indyjski, naczynie oliwy pełne tak, iż w niego kropla nawet wlać się nie mogła, oznaczało wiadomości twoje z nauki i doświadczenia powzięte, o których mniemasz, iż wszystkie posiadasz : tysiąc igieł wpuszczonych w oliwę bez jej rozlania, powinny ci były dać poznać, iż mimo mniemanie nasze, że wszystko wiemy, nierównie więcej zostaje się takowych rzeczy, o których nie mamy wiadomości. Te igły rzekł Alexander, ile ze stali najwyborniejszej, kazałem zlać na gałkę : pocoś z niej zrobił zwierciadło?
Gałka, rzekł filozof, twardością i wagą oznaczała umysł wzniesiony, stały, ale nieużyty; przerobiłem ją na zwierciadło, w którem się każdy przejrzeć może, i to być powinno tobie wzorem i nauką, iż dla innych, nie dla siebie tylko użytecznym być powinieneś. Odesłałem ci zwierciadło, w naczyniu wody pełnem, mówił dalej Alexander : po coś go na kubek przerobił, i tąż samą napełniwszy odesłał do mnie? Woda, w której było zatopione zwierciadło, oznaczała zbliżenie się wieczności, w której się wszystko nakoniec nurzy. Kubek który wodą napełniłem, tej prawdy był wzorem i dowodem, iż umysł, gdy z jego udziału, tak jak powinniśmy, umiemy korzystać, wiele rzeczy w sobie zawierać i umieścić może. Zapłakałem patrząc na owę ziemię, którąś kubek napełnił, pomniąc na to, iż ona i mnie i ciebie, mimo twoję wielkość, pokona.



MIRZA.
Powieść z dziejów perskich.

Podobało się najwyższemu monarchji Persów rządcy Abbasowi przełożyć nad powincyą Tauru Mirzę. Ten zasłużył na względy cnotą, która po większej części od względów oddala. Umysł jego był wzniesiony i wspaniały, obyczaje nienaganne, przymioty wielkie; a co rzadka, posiadał skromność. Nie ulegał namiętnościom monarchy, dumie faworytów nie dogadzał; chciał mieć Abbas męża ludu, nie czeladnika ministrów. Przyjął urząd Mirza z uszanowaniem winnem panu, ale więcej zastraszony ciężarem, niż ujęty blaskiem, który go otaczać począł. Uznał się być odtąd sprawcą szczęścia obywalelów Tauru : i na tem zasadził usilność swoję, aby słodkiem sprawowaniem obowiązków, zmniejszał ciężar zwierzchności, a przeto słodził ile możności, los ludu sobie powierzonego.

Wzięły skutek cnotliwe zamiary : szczęście i spokojność założyły u niego siedlisko : skoro się gdzie ukazał, nic innego nie słyszał, nad odgłos radości i dziękczynienia przenosili ojcowie w modłach trwałość jego nad szczęście własnych dzieci. Ztemwszystkiem nie znać było po nim, iżby szczęście posiadał, twarz jego częstokroć była ponura, w ustawicznem zostawał zamyśleniu, i skoro się tylko mógł od zgiełku uwolnić, zamykał się na osobności, i tam resztę czasu swobodnego przepędzał. Ciężyć mu nakoniec zaczęły tak dalece trudy i obowiązki, iż postanowił złożyć urząd, który piastował.
Otrzymał pozwolenie stawić się przed tronem, i gdy go Abbas o przyczynę przyjścia zapytał, tak mówić począł. Daruj panie słudze wiernemu, że to coś mu z szczodrobliwej dobroci użyczył, u nóg twoich ośmiela się złożyć. Dałeś mi rząd kraju tak żyżnego, jak kwitnące są okolice ogrodów Damaszku; rząd miasta, które wszystkie inne państw twoich oprócz stolicy, w której jaśniejesz, przechodzi; ale życie choć najdłuższe, ledwo do przygotowania się na śmierć wystarczyć może. Wszystkie inne zabiegi do mrówczej pracy podobne, którą lada przychodzień jednem stąpieniem rozrzuca i niszczy; użycie życia naszego czcze, jak blask tęczy, gdy się po burzy pokaże. Pozwól więc panie, iżbym się na przyjście zbliżającej wieczności całem natężeniem duszy mojej gotując, zapomniał o świecie, i od niego był zapomnianym, dotąd, póki, mnie zmrok przyszłości zupełnie nie ogarnie.
Zadrżał na takie słowa ten, przed którym wszyscy drżeli, osiadła bladość na licach iego, a gdy niespokojnem okiem rzucił na przytomnych, wszystkie twarze posępne, i żalem wskróś przeniknione postrzegł. Po niejakim czasie w milczeniu przepędzonym, tak mówić począł : Mirzo! słowa twoje przejęły bojażnią i wątpliwością umysł mój, strach mnie ogarnął, i tak wskróś przeraża; jak gdybym stał na brzegu bezdennej otchłani, i czuł, iż mnie moc jakaś nie przeparta w nię wpycha koniecznie : nie wiem sam, czy mój strach mi się marzy, czyli jest prawdziwą istotą. Tak jako i ty; czemże ja jestem, jeźli nie lichym robakiem, który się po ziemi czołga? Życie moje moment trwa, a wieczność tuż przedemną, w której zawarciu lata i wieki niczem, i ledwo mi tyle czasu zostaje, iżbym się do niej gotował. Ale któż wierne moje poddane rządzić będzie, jeżeli je porzucę? czyli ci, co się sądów wiecznych nie boją? Ciż niemi mają zawiadywać, którzy w rozkoszy zatopieni zapomnieli, iż umrzeć mają? Czyliż Derwiszów tylko izdebka drzwiami ma być do nieba? Być wszystkim ludziom derwiszami niepodobna; nie jest więc każdego z ludzi obowiązkiem, derwiszem zostać. Idź Mirzo do domu twego, zastanowię ja się z uwagą nad twojem żądaniem : niech ten, który ma wzgląd na pokorę, da mi uznać prawdę iżbym mógł rzecz należycie rozsądzić.
Wyszedł Mirza z pałacu, i po trzech dniach stanął przed tronem z wesołą twarzą, a wyjąwszy z zanadrza list, podał go królowi, mówiąc: Panie, od Imana Kozru, którego przed sobą widzisz, napisany jest ten list do mnie : uczy jak życia użyć, i jak się do zgonu przygotowywać należy. Śmiem teraz bez trwogi na to, co przeszło, patrzeć; z nadzieją na to, co przyjdzie, czekać. Z radością w Taurze pod cieniem powagi twojej, podejmuję się piastować namiestnictwo, któregom się przed trzema dniami zrzekał. Niezmiernie z takowej odmiany ucieszył się Abbas, i oddawszy list przytomnemu tamże Imanowi Kozru, kazał mu go czytać : był zaś takowy :
« Mirza! Kiedym się dowiedział, iż Taur, który uszczęśliwiałeś, porzucać chcesz, żal opanował serce