ściu i w złym razie prawego człowieka wspiera; postanowiłem u siebie, gdy będę lwu stawiony na pożarcie, mężnie się bronić. Przyszedł dzień, lud niezliczony miał być świadkiem trwogi, lub nieustraszenie mojego; pokonałem lwa. Wzięła rozżarzenie i wzniosła się na takowy widok zawarta w wielkim umyśle Alexandra wspaniałość, podał mi rękę i rzekł: Lizymachu! wracam ci moję przyjaźń, twojej mi nie broń. Zapalczywość moja przywiodła cię do takiego czynu, na jakim Alexandrowi zbywa. Obdarzył mnie zatem łaskami i względy; póki żył, ścisłej przyjaźni jego doznawałem, a gdy życia dokonał, my namiestnicy jego, podzieliliśmy między siebie państwa; ja mam Azyą w dzierżeniu mojem. Teraz więc gdy wszystko mam, potrzebą jest moją Kalisten. Twarz jego wypogodzona nagrodą dla mnie, bo widzę z niej, żem nie zbłądził : zmarszczenie każe być lepszym. Szczęśliwy iestem, iż czują szczęście poddani moi. On szczęśliwy, iż tę szczęśliwość i w nich i we mnie zdziałał.
Dyokles. Odległość czasu zwiększa pospolicie, albo umniejsza dawne powieści; a nawet to, co było za naszych czasów, ma teraz rozmaite wykłady. Niech będzie za przykład owa uczta, którą Peryander mędrcom sprawił. Nie tylko tam znajdowali się owi siedmiu zawołani, byłem i ja, i przywiodłem Talesa; jeźli więc żądasz, co się tam działo, opowiem.
Gdyśmy się zbliżali do miejsca uczty, zdybaliśmy Niloxena Naukraczyka, który powracając z Egiptu, miał list od Amaza tamtejszego króla do Bijasa; miało to być zagadnienie, na które jeźliby odpowiedzi nie dał, innym mędrcom powinien go był ukazać. Jeźli zagadka, rzekł Tales, zgadnie ją, jak i pierwszą. Jakaż była pytałem? oto skazał był do niego Amazys, aby wykroił z barana, którego mu posłał, rzecz najlepszą, i razem najgorszą, odesłał język.
Czci go, rzekł Dyokles, król Egiptu, niemniej i ciebie, chociaż o przyjaźń królów nie dbasz. Stąd zaś o tobie mniemanie powziął, żeś królów obraził powieściami twojemi, gdyś mówił : iż najosobliwszą jest rzeczą długowieczność tyrana : także i to, jakoby najdziksze z drapieżnych zwierząt był tyran, najzjadliwsze z swojskich pochlebca. Prawda, iż król Egiptu nie kładzie się w tej liczbie, jednakże mu takowe powieści nie miłe.
Pierwsza odpowiedź, rzekł Tales, nie moja, do drugiej się przyznaję, alem naówczas o złym sterniku mówił; choć to jednak inaczej udano, ja tak powiem, jak ów, co chcąc psa uderzyć, potrącił macochę, i rzekł : nie straciłem na zamachu. Peryander następcą jest tyrana i tak go zowią, ale co innego nazwisko, co innego rzecz. Zmniejsza on ohydę nazwiska, gdy dobrych rad szuka, i pełni je : ale zapominamy, iż idziemy na ucztę, trzebaby się przygotować. Sabarytowie, jak wieść niesie, dla tej przyczyny na rok zamawiają biesiadników : ja rozumiem, iż dla przysposobienia umysłów w rzeczy przyzwoite, ten zamiar niedługi, ale gotować się jeść, to niegodne człowieka, i dla tego zaproszony z nami Chilon, chciał się wprzód dowiedzieć, z kim będzie obcował.
Gdyśmy przyszli na miejsce uczty, były łaźnie na pogotowiu, ale tam Tales nie poszedł: przypatrywał się igrzyskom, nie żeby jak mówił, miał w tem upodobanie, ale żeby pokazał, iż dobrą ochotą gospodarza nie wzgardza. Powracając zastaliśmy w przysionku Anacharsysa Scytę, a panienka mu włosy trefiła, jam się zdziwił, a Tales rzekł do owej panienki : dobrze czynisz, gdy zdobisz w dzikiej zwierzchnie postaci, najprzyjemniejszego z ludzi. Córka to była Peryandra, o której dał pytającemu świadectwo Tales : iż pod kształtną postacią, kryła wielki rozsądek, a starając się korzystać z nauki, której nabierała z rozmowy ludzi znamienitych, słodziła skromną radą ostre niekiedy ojca swego działania.
Wchodząc do izby stołowej spotkaliśmy Alexydama, syn to był tyrana Trazybula; znać było z twarzy jego gniew, opłonął nieco, gdy postrzegł Talesa, i rzekł : zniewagę mi czyni Peryander, gdy lada kogo przedemną do stołu sadowi, a więc ja wychodzę. Alboż rozumiesz, rzekł Tales, iż miejsce człowieka zniża? a ludzie są jak gwiazdy u Egipcyan, o których oni mówią, że im się wyżej obracają, tym jaśniej błyszczą? Moja rada z Lacedemonami trzymać : z tych jeden na ostatniej ławie osadzony, rzekł sadowiącemu : jak widzę i temu miejscu znalazłeś zaszczyt. Nie powinno nas to obchodzić, gdzie siedzim, o to starać się należy, abyśmy tym, z którymi siedzimy, przykrymi nie byli. Pokazać zaś, iż nas nizkie miejsce nie obchodzi, jest dać poznać towarzyszom rozsądek, gospodarzowi powolność i grzeczność.
Dobrze to mówić, rzekł Alexydam : ale i mędrcy pierwsze miejsce lubią : to powiedziawszy wyszedł. Myśmy weszli do izby stołowej, a Tales opowiedziawszy Peryandrowi rozmowę z Alexydamem, pytał o miejsce, które go było obraziło, i tam wraz z nami usiadł nie daleko Ezopa, który naigrawając się z dumy owego tyranowicza, rzekł : Muł rosły, a kształtny, chciał biedz w zawody z koniem; wspomniał na ojca, i ustał.
Żem siedział obok Bijasa, mówił mi Tales, abym mu powiedział, iż Niloxen z Egiptu świeżo przybyły miał od króla Amaza niektóre do niego zlecenia; już mnie o tem ostrzeżono, rzekł Bijas, ale ja czekam aż Bachus, według przysłowia, usta otworzy.
Te i podobne rozmowy przymilały ucztę, która jednak była bez zbytku, a to czynił gospodarz przez wzgląd na znamienitych i cnotliwych stołowników swoich.
Gdy zebrano potrawy, rozdano wieńce, bogom lano ofiary, i odezwała się muzyka. Z tej okoliczności pytał Ardalus Anacharsysa, czy u Scytów brakuje na muzykantach? Tak jak i na winnicach, rzekł Anacharsys; ale najmilsza bogom muzyka, głosy poczciwych ludzi.
Uciszyli się stołownicy, a Peryander rzekł : pierwsza przed swojemi odezwa cudzoziemcom się należy. Zdaje mi się rzeczą przyzwoitą, zapytać Niloxena, jakie ma zlecenie od króla Egiptu do Bijasa.
Gdzież lepiej, odezwał się Bijas, na te pytania odpowiadać, jak i tu, i z tymi? Wiem albowiem, iż to ma w poruczeniu przysłany, iż gdyby moja odpowiedź nie zdawała się dostateczną, udać się naówczas do innych, którzy teraz znajdują się z nami. Powstał natychmiast z miejsca swego Niloxen, i oddał Bijasowi list króla Egiptu : był takowy :
» Od dawnego czasu posyłamy sobie, ja i król Etyopji, zagadnienia. Dotąd pokonany, zagadnął mnie teraz oso-