ognia, któryś mi wziął, dam ci nieszczęście, do którego ludzie przylgną, bo w nim rozkosz obaczą : mówił to, i śmiał się.
Rozkazał natychmiast Wulkanowi, synowi swojemu, aby glinę ulepił i wodą podlał, dał jej głos, siłę i postać takową, jaką się boginie szczycą: zdziałał zgoła najwdzięczniejszą z dziewic. Z jego woli Minerwa wyuczyła ją kunsztów. Wenera dała jej powaby, i tchnęła w serce żądz niespokojność i nużące zawody miłości. Fałsz i przewrotność wpoił w nię Merkuryusz : i gdy taką przed Jowiszem stanęła, dała jej błękitnooka Wenus łudzące przepasanie swoje, i okryła ją drogiemi szaty : Gracye zawiesiły na jej piersiach kosztowne od złota noszenia : oznaczycielki godzin uwieńczyły ją kwieciem; Minerwa tknąwszy się jej ubioru dodała wdzięków, a roznosiciel wyroków nieba Merkuryusz, napełnił jej serce przewrotnością, zdradliwem przypodobaniem, wykrętnemi podstępy, bo mu tak był gromowładzca rozkazał : dał jej nakoniec wymowę. Nazwano ją Pandorą, ponieważ się był każdy z niebian zdobył dla niej na takie dary, któreby zapowietrzyły ciekawych ludzi.
Postał ją zatem Jowisz do Epimeteusza; na jej widok i zapomniał on o Prometea brata swego przestrodze, który mu był zakazał, brać dary z Olimpu; postrzegł wkrótce błąd swój : zdjęła Pandora wierzch czaszy, którą z sobą przyniosła, a natychmiast wszystko się złe wysypało na ziemię, sama nadzieja została na dnie; nie kazał jej albowiem wypuszczać Jowisz. Co przedtem żyli bez trosków, pracy i bolu, odtąd z kalectwem i chorobami ociężała zgrzybiałość przywlekła się na ludzi : choroby ścigają niewstrzemięźliwość, i osiadają w cichości, bo ich Jowisz głosu pozbawił. Niepodobna już rzecz woli się nieba sprzeciwić.
Jeżeli chcesz, drugą ci rzecz użyteczną powiem : do ciebie należy z niej korzystać. Wówczas, gdy ludzie i, bogi nastawali, mieszkańcy niebios zdarzyli wiek złoty, a Saturn niebiosami władał : w pokoju na wzór niebian pędzili ludzie wiek swój bez kłopotu i cierpienia : nie było wówczas starości, nogi i ręce nie słabiały z wiekiem, a czas schodził na biesiadach i szczęściu stałem. Śmierć przychodziła jak sen, gdy człowieka zmorzy; wszystkiego było dostatkiem, ziemia bez uprawy wydawała owoce, dary jej wdzięczne użyte były w pokoju. Kiedy ci pierwsi mieszkańcy oddawali ziemi zwłoki swoje, Jowisz je w dobroczynne bóztwa przemieniał, a oni są dotąd stróżami naszemi, i mają baczność na dobre i złe uczynki nasze : skryci w obłokach, unoszą się nad ziemią i obdarzają ją płodnemi dary.
Przyszedł ze zrządzenia bogów wiek drugi srebrny pośledniejszy od pierwszego, nie miał albowiem, ani tego przyrodzenia, ani tej wytworności. Człowiek był stoletniem dzieckiem, które czuła matka w domu swoim karmiła, a gdy przychodził do młodzieństwa żył czas niejaki : ale podległy chorobom, które sam sobie niebacznością swoją nadarzał; w tym albowiem czasie nie umieli ludzie urazy znosić, i bóztwa nie czcili tak, jak ich przodki; gdy więc schodzili ze świata, rozgniewany Jowisz we wnętrznościach je ziemi osadzał. Oddawano im jednakże cześć niejaką po śmierci.
Ojciec bogów trzeci rodzaj mieszkańców ziemi wydarzył, a ten rodzaj i wiek był daleko różnym od pierwszego i drugiego, skąd nazwano go miedzianym. Stali, mocni i zapalczywi, jedynie do dzieł marsowych zdatni, gardzili darami ziemi; serca ich były, jak głazy, ręce do boju wprawne groziły nadal. Miedziana ich broń była, miedziane przyłbice, miedziane domy, bo żelaza jeszcze nie znano : sami się własnemi rękami zapamiętale pozabijali, a nie zostawiwszy po sobie sławy, szli w otchłań ciemnomroczną; znękała śmierć ich potężność, i przestali używać wdzięcznej jasności słońca.
Gdy ziemia ten trzeci rodzaj pożarła, Jowisz litościwy rozplenił na niej rodzaj znamienity zacnych bohatyrów, których nazwiskiem półbogów chrzczono; ale jedni z nich zginęli w wojnie: drudzy w oblężeniu siedmiobramnych Tebów polegli na ziemi Kadma, gdy szło o państwo Edyppa; wielu z nich pogrążyło morze, gdy się na oblężenie Troi ku wyzwoleniu pięknej Heleny wybrali; wielu nakoniec w temże oblężeniu stracili życie. Jowisz je w osobnej części świata po ich śmierci osadził, obdarzając je sowicie, a ziemia dla nich szczodrobliwa trzykrotnych na rok udziela im owoców.
O! jakby był mój los pożądany, gdybym się w piątem świata tego pokoleniu nie znajdował, gdybym wprzód zniknął, lub gdyby mi się rodzić dopiero przyszło! ale przeznaczony byłem na ten wiek ze stali; dzień pracą cierpienia przydaje, noc płodzi bezprawie, a bogi gotują karę : z tem wszystkiem ich dolegliwości znajdą niekiedy ulżenie. Skończą dni swoje ci ludzie, którzy tyle języków posiadają; władca bogów sprzątnie je, skoro włos siwy okryje ich skronie; nie wstąpią w ślady ojców dzieci, ustanie miła uprzejmość, nie uzna brat brata, przyjaciel przyjaciela : dzieci ujmą względów zgrzybiałym rodzicom; będą je zasmucać zniewagą; bezbożni zapomną o tem, iż Bóg na nie ma oko. Nie osiedzi się dziedzic na swojej własności : bez względu na przystojność, sprawiedliwość i ludzkość, do tego się udawać będą, tego czcić i wielbić, który bezprawiem przywdzieje na siebie wziętość i powagę. Zejdzie czas cnoty i wstydu; natrząsać się będzie zdrajca z cnotliwego, kłamstwo względy pozyska, a krzywoprzysiężca zostanie uczczonym. Wybladła zazdrość jad swój rozpostrze, a nakoniec wstyd i Nemezis przyjazne cnocie bóztwa, przyodziane w właściwe sobie świetną białością ozdobne szaty, nieśmiertelne piękności, porzuciwszy niegodnych, wrócą się w swoje święte siedliska, a zostawią na miejscu swojem żal niewczesny, i ból srogi, któremu zabieżeć już nie będzie można.
Mocarze ziemscy posłuchajcie, co wam powiem : Jastrząb ujął szponami wdzięcznego w śpiewaniu słowika, niósł go w obłoki : a ten przejęty srogiemi pazury płakał rzewnie; niewzruszony płaczem pożerca rzekł: nędzny! na co się zda twój płacz, usiłowanie i pisk przeraźliwy? znękała moc słabość twoję, musisz tam być, gdzie cię niosę. Na woli mojej i połknąć cię : i dać ci wolność; targać się na mocnego słabemu, szaleństwem jest : zwycięztwem się nie ucieszy, a nędzę przymnoży.
O Perseuszu, bracie kochany! idź drogą sprawiedliwych, nie czyń krzywdy nikomu, podobnemu tobie zaszkodzisz; człowiek albowiem prawy, słaby dając odpor, upada przywalony ciężarem prześladowania; nakoniec sprawiedliwość bezprawie zwycięża. Mimo gwałt, który jej czynią nienasyceni ludzie, mimo niezbożne złych sędziów wyroki, zrywa więzy włożone na się, i wzniosłym lotem unosząc się ponad miasta swoje, stawia je w świetnej porze, i naród szczęśliwy używa słodkiego pokoju; Jowisz zaś, którego oko wszystko wskroś przenika, strzeże ich od cudzej napaści. Niegnieździ się
Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/498
Ta strona została przepisana.