Trunkiem się wielkie dusze upodlały:
Leszków i Mieszków on na złe przemienił.
Bolesław, z męztwa okrzykniony śmiały,
Miodem kijowskim cnoty wykorzenił.
Poległ na uczcie Przemysław wspaniały,
Gdy się w Rogoźnie do kufla nie lepił.
Kazimierz wielki! a przecie kwaterką
Łykał miód smaczny w Łobzowie z Esterką.
Olbracht w Krakowie berdyszem raniony,
Gdy się pijany uwijał po rynku.
Stefan, ów Stefan! dziełami wsławiony,
Połknął śmierć w Grodnie z ustawnego szynku.
I nasz Władysław słusznie uwielbiony,
Przecież pedogry dostał w upominku.
Każdy w pijaństwie dziwne rzeczy broił:
August Sas Polskę do reszty rozpoił.
Porwie się ze snu na poły zmartwiały;
Słyszy na górze coraz większą wrzawę,
Obiega zamek zwołuje dwór cały,
Chcąc jakążkolwiek mieć z niemi rozprawę.
Próżne okrzyki echa powtarzały;
Każdy z nich inną wziął przed się zabawę:
Wszyscy się dawnych obietnnic wyrzekli.
Wszyscy w nieszczęściu od pana uciekli.
Kanclerz zabrawszy, co zyskał z pieczęci,
Poszedł w świat czekać, co się dalej stanie,
Marszałkom czujność wypadła z pamięci;
Senat potępił przeszłe panowanie.
Hetman wziął pretext prywatnych niechęci:
Nie stało miodu, uciekli dworzanie.
Podskarbi skrzętność okazując czułą,
Zostawił klucze, sam uciekł z szkatułą.
A ojciec kantor, co śpiewał pochwały
Króla i kota, gdy się dobrze działo,
Widząc Kruszwicki zamek spustoszały,
Jak postrzegł, że się panu nie udało,
Wielki poeta, dworak doskonały,
Natychmiast zwrócił Muzę okazałą.
W upadku kotów wielbił górne losy,
Myszy szczęśliwe wyniósł pod niebiosy.
Od sług zupełnie Popiel opuszczony,
Widzi płynącą myszy wielką zgraję.
Strach go natychmiast objął nieskończony,
Nikt mu ratunku, nikt rady nie daje;
Wtem małe czołnko postrzegł z jednej strony,
W niem senatora owego poznaje,
Który, że pana pochlebstwy nie gubił,
Dwór się nim brzydził, i on go nie lubił.
Zapłakał Popiel na to widowisko;
Bardziej, gdy mu się ów rzuca pod nogi.
«Widzisz, o Panie, fortuny igrzysko,
«Rzecze, los tobie dokucza zbyt srogi.
«Chociaż potężny nieprzyjaciel blisko,
«Masz mnie wiernego, bądź jeszcze bez trwogi:
«Albo do brzegów bezpiecznych zawinę,
«Albo przynajmniej razem z tobą zginę.»
Siadają w łódkę: wtem wiatry burzliwe
Nagle wzruszone ze wszech stron powstały;
Pędzą, gdzie wojsko myszy zapalczywe,
Płynąc, prowadzi Serowind wspaniały.
Kończy monarcha losy nieszczęśliwe,
Trwogą, zgryzotą napoły zmartwiały.
Gdy go przyjaciel broni do upadłéj,
Popiel wpadł w wodę, i myszy go zjadły.
Wielki Kadłubku, któż cię wielbić zdoła?
Tyśto nam pierwszy te dziwy objawił.
I żeś pracował w pocie twego czoła,
Wiek cię potomny będzie błogosławił.
Przebacz, jeżeli Muza zbyt wesoła;
Nie dość nauczyć, trzeba, żebyś bawił.
Czyś bajki pisał, czyś prawdę okryślił,
Wiem, żeś w prostocie ducha twego myślił.
A my, którzy te powieści słyszemy,
Dobrego męża wszyscy wychwalajmy.
Sławmy autora, z którego bierzemy;
Gdy wodę pijem, źródło uwieńczajmy;
Nie słusznie wielcy małymi gardziemy:
To za duchowny obrok wszystkim dajmy.
Szczęśliwy, kto wdzięk wraz z pożytkiem złączył.
Bądźcie łaskawi, jam pracy dokończył.