dzieciach czytają; umysł się wzrusza boleśnem uczuciem : ale następna uwaga daje poznać, iż ci co płakali, takąż samę następcom po sobie zostawili kolej. Jak niegdyś ranny pod Oxydrakiem Alexandcr, po krwi z ran płynącej uznać musiał, iż nie był bogiem, tak patrzący na groby królów powiedzieć mogą : w życiu ledwo nie bogi, leżą teraz w tłumie poddanych swoich, i gdyby nie marmur, co je pokrywa, niktby ich od prostych kmieciów nie rozeznał.
Sławny, a niezbyt dawno zmarły w królestwie Szwedzkiem Hrabia de Tessyn minister, w ostatniej chorobie, kazał sobie trunę zgotować, tę gdy do niego przyniesiono napisał na niej : Tandem Felix. Może kto powie, iż frasunki i troski, zmierziły mu życie : ale ten mąż zacny, zbyt przeciwnych losów nie doznał, i owszem dość był szczęśliwym. Zeznania więc jego ta była przyczyna, iż w dość przedłużonym wieku poznawszy, i działań ludzkich i następnej sławy znikomość, na to tylko zwrócił oczy, co istotną być może szczęśliwością człowieka.
Czynią niektórzy różnicę, i jest zaiste między obmową a szyderstwem; i wycieńczają, gdy znieść zupełnie nie mogą zdrożności ostatniego. Usprawiedliwić jednak jego niepodobna tym bardziej, im dotkliwiej razi grot śmiechu i urągania, niż najzjadliwsza obmowa : a to z tej przyczyny, iż bardziej i łatwiej się wpaja w umysły słuchających to co bawi i rozwesela, niżeli to, co zwyczajnem opowiadaniem do wiadomości przychodzi. W obmowie złość się pasie miłym sobie cudzej krzywdy przysmakiem; w urąganiu rzecz sama pomimo osobę, do której się ściąga, daje przyczynę do rozweselenia, a zatem naigrawającemu się, dodaje ku dalszym naigrawaniom ochoty, a w słuchających coraz większą wzbudza ciekawość ku dalszemu słuchaniu.
Niepoślednim jest przymiotem rodzaj ten wymowy, który bawi i rozśmiesza, ale może się obejść bez cudzej krzywdy, i owszem oznacza niewymówność krasomowcy, gdy nie znajdując innych sposobów, do tego ze wszech miar nieprzyzwoitego, i niegodziwego się udaje.
Żart z istoty swojej jest miłą, a oraz uszczypliwą powieścią; ale kto się na nim zna dobrze, umie tak tłumaczyć uszczypliwość, iżby była podobieństwem zaczepki, a nie samą zaczepką, przymówką, a nieobraźliwą mową; a nakoniec, biorąc z wyrazu porównanie, aby była tak delikatnem uszczypnieniem, iżby po niem znaku nie było. Tak żartować przystojność nie zakazuje, i owszem zachęca ku niewinnej zabawie.
Rozmaite bywają przyczyny szyderstwa, pochodzą zaś z celu, ku któremu zmierzają. Natrząsać się, a pokryjomu (bo i to wdzięku
dodaje) ze starszych, czylito w wieku, czylito w przełożeństwie, niepośledniem jest dowcipu żartobliwego rzemiosłem. Wiek dojrzały, a tym bardziej gdy się już ku zgrzybiałości zbliża, pospolicie odwołuje się na dawne czasy, teraźniejsze gani, młodości nie przebacza; tak wiek młody, jak może, mści się, szydząc ze starych poza oczy. Czyniła to młodzież niegdyś, ale już teraz odważniejsza, jawnie się z poważnej starości naśmiewa. Ma wprawdzie ona przywary swoje (bo któryż wiek i stan bez nich obejść się może), ale na wzorowych prawych Noego synów, odwrócić oczy, a zakryć co odraża, poczciwej młodzieży jest obowiązkiem. Miećby powinna pilne baczenie i na to, iż kiedy im do tejże pory wieku nieba przeznaczenie dojść pozwoli, tymże słabościom będą podległemi, z których teraz niewczesne czynią sobie igrzysko.
Naśmiewać się z wyższych niebezpieczno; jeżeli się bowiem rzecz przed nimi utai, straci koncept swój zamysł : jeżeli się dowiedzą, albo wzgardzą, co uniża; albo się zemszczą, co boli.
Nie masz przykrzejszej w życiu sytuacyi nad tę, gdy nieznajomy a nieprzyzwyczajony do tonu posiedzenia wzniosłego, pierwszy raz wśród niego wejść musi : nieprzyzwyczajenie, a stąd bojaźń nadaje mu niezgrabność. Skacze ona do oczu, jak to mówią, a przeto daje wstęp do śmiechu i naigrawania : ale jak takowy postępek nieludzkim jest, niech to i sami wyśmiewacie, choćby najmodniejszymi byli, osądzą. Lekkomyślnemu dobra jest pora do śmiechu; ale czuli powinniby wnijść w stan cierpiącego, łagodnem przyjęciem, otwartą mową, spojrzeniem miłem ośmielając przychodnia, który częstokroć oswieceńszy od szydzących, mógłby sprawiedliwiej czynić z nich igrzysko : lecz prawdziwa znakomitość skromną będąc, kładzie wstyd na cnotliwem licu; płocha zaś nierozmyślność, sądząc go być głupstwem; waży się śmiać z tego, na czem się niezna.
Nie dość jest zwać się grzecznym, trzeba wiedzieć, coto jest grzeczność. Jestto wzgląd należyty, udzielający się każdemu w miarę tego, co mu się należy. Gdy się więc do wszystkich rozciąga, nie ma się zacieśniać w towarzystwie tem, do któregośmy przywykli, ale się rozpościerać powinien względem wszystkich, z którymi obcujemy : jest w tej liczbie i nowo przybywający. Są nie tylko wyżsi i równi, ale i ci których stan naszemu nie wyrównywa; każdemu więc z nich według słuszności wzgląd się należy: nie wzgarda, śmiech i urąganie, które nam bardziej krzywdę czynią, gdy wykraczamy przeciw prawidłom posiedzenia, niżeli temu, albo tym, z którymi nie umiejąc się obchodzić, oznaczamy lekkomyślność naszę.
Niech się nie raczą urażać tem damy, gdy im przełożę, jak to jest rzecz niegrzeczna śmiać się z korneta, że przeszłoroczny, z wstążki, że już inne nastały; z kroju sukni, że już ten przeszedł. Znośniejszać to śmiać się z ubioru, niż z ubranego, lub ubranej : jednakże niech same w siebie wnijdą, a głęboką uwagą zwrócą oczy na siebie, iż może się trafić czas taki, w którym siedząc na wsi, nie dojdzie ich wieść o nowej modzie, a tymczasem świeżo od wód przybyła sąsiadka, zejdzie je w trzechmiesięcznej, a może i półrocznej starożytności. Dawszy raz zły przykład, z własnej winy, stałyby się celem pośmiewiska, i musiałyby znosić niezgrabność parafiańską, co jest ostatnim stopniem poniżenia. Lepiej więc, moja rada, przez wzgląd na samych siebie wstrzymać się w tej mierze od wyszydzenia, a co chwalebniejsza, ostrzedz niewiadome, żeby krytyce mniej bacznych nie podpadały.
Zdaje się, iż każde państwo umieszcza w sobie dwa wcale przeciwne, i niepodobne do siebe narody, a te są obywatele miast znaczniejszych, i ci którzy na wsiach mieszkają. Pierwsi polorem dumni, drugimi gardzą, a ci jak mogą, oddają im za swoje : kończy się na tem, iż jedni drugich wyszydzają, a może i jedni i drudzy mają sprawiedliwe do tego przyczyny. Nie