Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/577

Ta strona została przepisana.

Krassus (z zadziwieniem). W morze!
Krates. Tak jest, w morze.
Krassus. A w głębią, czy u brzegu?
Krates. Pewniebyś je chciał stamtąd wydobyć?
Krassus. Ale też poco pieniądze rzucać w morze? Uczyniłeś szkodę powszechną krajowi, szczególną krewnym lub przyjaciołom, żeś ich między nich nie rozdał. Mogłeś je obrócić na pomoc ojczyzny, na ozdobą miasta, zgoła na cokolwiekby ci się podobało. Wierz mi, bardzoś źle uczynił, żeś wrzucił pieniądze w morze : ale podobno żartujesz?
Krates. Nie żartuję, i możesz na to od współczesnych i pisarzów tu z nami będących zasięgnąć świadectwa.
Krassus. Można było komużkolwiek dobrze uczynić, tyle jest zawsze potrzebnych ludzi.
Krates. Rzecz zła nie powinna się użyczać.
Krassus. Powiedz mi tylko a szczerze, jak się zwało to miejsce, gdzieś wrzucił pieniądze w morze?
Krates. Choćbyś i wiedział, już tam nie dojdziesz. W stanie, w którym jesteśmy, ubóztwo i bogactwa ani pomódz, ani szkodzić nie mogą. W stanie, w którym, byliśmy, że bogactwa a raczej chęć niepomiarkowana ich nabycia szkodzi; i życie twoje niespokojne i śmierć nieszczęśliwa największym dowodem.


ROZMOWA XV.
Między Horacyuszem a Sarbiewskim.

Horacyusz do Sarbiewskiego. Stronisz widzę odemnie, a ja cię szukam; jaka być może przyczyna, powiedz takowego wstrętu.
Sarbiewski. Nie przystało uczniowi poufalić się z mistrzem, czekałem twojego wezwania.
Horacyusz. Rzadkim przykładem łączysz skromność z rymotworstwem.
Sarbiewski. Ten mi go dał, który śmiał rozpaczać, iż Pindara nie dojdzie[1]. Jeżeli w równym, a może przewyższającym mogło być takowe przeświadczenie, cóż dopiero w takim jak ja, którego celem to tylko być mogło, iżbym był uznanym jakimkolwiek przynajmniej naśladowcą Horacyusza.
Horacyusz. Zbyt się uniżasz, a i w chwalebnem działaniu potrzeba miarę zachować. Com powiedział o moim poprzedniku greckim, nie było z mojej strony fałszywą skromnością: ta czasem umyślnie się podli, żeby była wzniesioną. Zapał porywczy Pindara tak dalece zda się wychodzić z granic określonych, choć wzniesionego umysłu; iż słusznie przypiąłem Ikarowe[2] skrzydła zbyt śmiałym w locie jego naśladowcom.
Sarbiewski. Nie były potrzebne tobie, któryś innym i mnie stał się przykładem.
Horacyusz. Grzeczny wyraz nie jest dowodem : nie fałszuj moich, ściągały się one do powszechności naśladowców, a jam się z ich liczby nie wyłączał. Doszły nas dzieła twoje : sprawiedliwie zyskałeś wziętość i sławę.
Sarbiewski. Wszakto twój wyrok, iż grzeczny wyraz nie jest dowodem.
Horacyusz. Powtarzam, com szczerze obwieścił, iż zasłużyłeś sprawiedliwie na chwalę, której tak u swoich, jako i u cudzych używasz. Możesz bezpiecznie wierzyć temu, co powiadam; gdy albowiem w równym kunszcie jeden drugiego chwali, im bardziej się od zwyczajnego sposobu myślenia i działania oddala, tym bezpieczniej mu wierzyć można.
Sarbiewski. Wybaczali[3] Anarcharsysowi Grecy usilność jego.
Horacyusz. Przyzwyczaiłeś się widzę do pochlebnych wyrazów : twój Urban[4] lubił kadzidło.
Sarbiewski. Nie było przykre i Augustowi.
Horacyusz. A my kadzący znaliśmy dobrze naszych kadzonych, dlatego też może przesadziliśmy w kadzeniu; ale jak oni mieli zdrożności swoje, tak też i nam bez nich się nie obeszło; zwyczajne to ludzkości piętno.
Sarbiewski. Masz mi za złe, iż się zniżam, a sam się pokorzysz? Nie zniżam ja się gdy mówię, iż zuchwały był zapęd, chcieć wstępować w twoje ślady.
Horacyusz. Sposób takowego myślenia zdaje mi się być zdrożnym. Nie potrzeba być zuchwałym, ale gdy się kto czuje na siłach, źle czyni kiedy rozpacza; gdybym się i ja był zbytnie tą myślą zaprzątnął, ustałbym w zapędzie, i nie zyskał podobnych tobie naśladowców. Nie przeczę, żeś trudną rzecz przedsięwziął, cudzym pisać językiem : chociaż więc ledwo można dojść zamierzonego celu, jednakże tak rzecz zdziałać, jak tylko w takowej okoliczności najlepiej można, działającemu niemałą to przynosi sławę. Miałeś jeszcze drugą dość wielką przeszkodę w pisaniu twojem.
Sarbiewski. Jaką?
Horacyusz. Twój stan[5].
Sarbiewski. I owszem zdaje mi się, iż stan mój zakonny od wszelkich świeckich zabaw i prac daleki, dawał mi sposobność do prac uczonych.
Horacyusz. Nie o tem ja mówię.
Sarbiewski. Nie dorozumiewam się, coby to miała być za przeszkoda.
Horacyusz. Czytałeś pieśni moje o Gracyach[6], Nimfach, Wenerze? sam cel pisania dodawał wdzięku.

Sarbiewski. Używały późniejsze wieki waszej Mitologji, i ja niekiedy szedłem ich torem, a stan mój temu nie przeczył : ale że i w naśladowaniu miarę zachować należy, choćby mi stanu mojego obowiązki nie były tego broniły, iżbym się za wdziękami wyrazów zapędzał, sama myśl o skutkach, któreby z czytania dzieł moich nastąpić mogły, wstrzymaćby powinna zapęd zbyt uniesionego pióra.

  1. Horacyusz w pieśni II, xięgi IV Rytmów swoich, do Antoniusza Julego taki o naśladowcach Pindara zostawił wyrok :

    Pindarum quisquis studet æmulari,
    Jule, ceratis ope Dædalea
    Nititur pennis, vitreo daturus
    Nomina ponto.

  2. Ikar syn Dednla kunsztem ojca mając przyprawione skrzydła, gdy wydobyty wraz z nim z Kreteńskiego Labiryntu zbyt się wzniósł w górę, wosk którym były pióra sklejone, od upału słonecznego stopniał, on w morzu zginął, które odtąd imie jego nosiło.
  3. Anacharsys Scyta żył za czasów najzawołańszych mędrców Grecyi : w naukach tyle postąpił, iż w ich liczbie policzonym został.
  4. Urban VIII papież sam rymotworca, wielce szacował Sarbiewskiego: ten pochwałami jego dzieła swoje zagęścił.
  5. Horacyusz kładzie za przeszkodę do rozpostarcia się w rymotworstwie Sarbiewskiemu, stan jego zakonny: w tym bowiem życie wiodąc, w dość młodym wieku umarł w Warszawie, będąc kaznodzieją Władysława IV.
  6. Gracye boginie wdzięków : Mitologia czyniła je towarzyszkami Wenery. Trzy ich było: Aglae, Eufrozyna, Talia.