Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/580

Ta strona została przepisana.

przy tobie obstawali, toż samo jest dowodem, żeś rad Platonowych nie słuchał.
Dyonizyusz. Dajże mi z nim pokój, znać żeś sam nie wiedział, co to jest za rodzaj te filozofy. Napatrzyłem się; ja ich dosyć ma mojem wygnaniu : a gdy osiadłem w Koryncie, przypatrzyłem się z blizka owym mniemanym mędrcom, którzy czczemi słowy innych łudząc śmieją się pocichu z ułudzonych, zwłaszcza gdy sami korzystają z obłudy.
Auzoniusz. Jest wieść, iż w Koryncie otworzyłeś szkołę?
Dyonizyusz. A ta wieść znosi, co o mnie twierdzą, jakobym w rozpuście i podłości ostatek życia mojego przepędził. Otworzyłem szkołę, bom z nauki miał do tego sposobność.
Auzoniusz. Osobliwem losu igrzyskiem, od czegom ja zaczął, tyś na tem skończył; rozmawiamy więc z sobą, ja z bakałarza konsul, ty z króla bakałarz.
Dyonizyusz. A w tych odmianach naukę obadwa wielbić powinniśmy bo jeżeli cię ta wyniosła, wstrzymała pewnie od dumnej zuchwałości, tak jak mnie od upodlenia i ostatniej rozpaczy.


ROZMOWA XIX.
Między Ptolemeuszem [1] królem Egiptu, a Cmarem [2] kalifem.

Ptolemeusz. Znać z powierzchowności twojej, iż byłeś Muz nieprzyjacielem.
Omar. Dopierom się po śmierci o Muzach[3] dowiedział.
Ptolemeusz. Lepiejby było dla nauki i kunsztów, gdybyś je był czcił za życia.
Omar. Próżniaków to było rzemiosło : choćbym i za życia miał o nich wiadomość, nie zyskałyby odemnie kadzidła.
Ptolemeusz. Gdybyś był proch znał, tenby cię podobno zapach najrozkoszniej zasilał.
Omar. Bo właściwy rycerzom : tego mi w tak szacownym wynalazku żal, iż go Derwisz[4] wymyślił.
Ptolemeusz. Przypadek go nadarzył, i gdyby ten, któremu się przytrafił, mógł był przewidzieć, jak wielu nieszczęść będzie przyczyną, nie byłby użyczył innym swojego wynalazku, w którymby szkodę ludzkości uznał.
Omar. Mniejsza o to, gdy idzie o zwycięztwo.
Ptolemeusz. Znać po wyrazie, iż nie byłeś nauką oświeconym.
Omar. Wiem do czego zmierzasz, żal ci twojej biblioteki, com ją spalić kazał. Ale mi też za to strażniki i opalacze łazien Alexandryjskich dziękowali, żem im przez kilka miesięcy wydatku na drzewo oszczędził[5].
Ptolemeusz. Godny żart dzieła.
Omar. Według ciebie niegodziwego, świętokradzkiego; ale odmienisz zdanie, gdy ci powiem, żem to czynił z nabożeństwa.
Ptolemeusz. Nie do Muz zapewne.
Omar. Musiałeś mieć do nich osobliwsze przywiązanie, kiedy ci z myśli nie wychodzą.
Ptolemeusz. To co ich cześć oznaczało, było moim celem, jak być powinno każdego uczciwego człowieka, tym bardziej monarchy.
Omar. Żeby był bakałarzem.
Ptolemeusz. Mniej jest ten, niż bakałarzem, kto będąc w błędzie, nie daje się oświecić.
Omar. Nie śmiałbyś tak mówić za mego życia, byłbyś albowiem pewnie tam poszedł, gdzie twoje xiążki.
Ptolemeusz. Ale i ty naówczas nie byłbyś moich xiążek dostał. Nie cierpiano zbójców za moich czasów.
Omar. A cierpiano Alexandra, od którego się twój ojciec w tem rzemieśle ćwiczył.
Ptolemeusz. Szanuj wielkich ludzi, a przynajmniej nie gadaj o tych, na których się nic znasz.
Omar. Na czciciela Muz, to niegrzecznie. Mnie się zdawało, że one uczyły, jak to z równemi, a tym bardziej jak z wyższemi mówić należy. Co było twojem królestwem, stało się potem małą cząstką państwa mojego.
Ptolemeusz. Nie był Egipt Egiptem, kiedyś ty nim rządził.
Omar. Pewnie dlatego, iż xiążek nie miał?
Ptolemeusz. Niechcący prawdęś powiedział.
Omar. Chcący ją powtarzam : według ciebie stracił Egipt wartość swoję spaleniem xiążek, według mnie zyskał poznaniem Alkoranu, i to było pobudką dla mnie do zburzenia biblioteki Alexandryjskiej, gdym rzekł : albo są przeciw Alkoranowi, albo za nim : jeźli przeciw, warte stosu; jeźli za nim, on wsparcia cudzego niepotrzebuje.
Ptolemeusz Powiadali nam tu przychodnie z tamtego świata, o tym twoim dzikim wyroku.
Omar. Nie jest on tak dzikim, jak ty mniemasz. Cóż wam xięgi nadały?
Ptolemeusz. Wszystko.
Omar. Dobre, czy złe?
Ptolemeusz. Dobre.
Omar. Mój Greku, posłuchaj Saracena, może się on nie tak dzikim ukaże, jak ty rozumiesz. Twoim składem xiążek opalały się Alexandryi łaźnie przez trzy miesiące, i miało ich być kilkakroć stotysięcy.
Ptolemeusz. Sam zważ, jakieto były skarby.
Omar. Dobre xięgi są rzadkie : mniemać, żeby między kilkakroć stotysięcy, kilkadziesiąt, kilka tysięcy, a wreszcie kilka set było dobrych, i to jeszcze ledwo niezuchwałe mniemanie. Między złemi są jedne głupie, o te mniejsza; drugie złe ze swojej istoty. Między temi, które dobremi zowią, są jedne, ze stylu dobre, z rzeczy złe, drugie dobre z rzeczy, ze stylu ladaco; są nakoniec, a takich najwięcej, co jedna drugą powtarza. Żem więc oszczędził nudności, albo zgorszenia, dziękować mi za to należy.
Ptolemeusz. Nie źle bronisz złej sprawy. Byleby jedna w tej całej liczbie spalonych była dobra, jużbyś był winnym.

Omar. A kto wie, czyby ta jedna nie powiedziała, iż się bez xiążek obejść można.

  1. Ptolemeusz Philadelfus drugi z Greków Król Egiptu, założycielem był sławnej biblioteki Alexandryjskiej.
  2. Omar Kalif, albo namiestnik Mahometa, trzeci po nim panował : ten wojownik gdy posiadł Alexandryą, sławną w niej bibliotekę spalić rozkazał.
  3. Muzy nauk bóztwa, towarzyszki Apollina, było ich 9, Klio, Euterpe, Thalia, Melpomena, Terpsychora, Erato, Polimnia, Urania i Kalliopa.
  4. Berthold Szwartz Franciszkau trafunkiem był wynalazcą prochu w XIV wieku: że był zakonnikiem, dla tego Omar, na wzór mahometańskich, derwiszem go nazywa.
  5. Według powieści pisarzów, biblioteka Alexandryjska, kilkakroć stotysięcy zawierała w sobie manuskryptów: temi przez kilka miesięcy z rozkazu Omara opalano łaźnie w Alexandryi.