Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/591

Ta strona została przepisana.

zbliżyło nas w tej mierze podobieństwem; zwłaszcza żeśmy mieli rzadko trafiającą się wojownikom zdobycz.
Zamojski. Pochlebne mi to porównanie; starałem się, ile możności, ulżyć przykrość więźniowi mojemu[1].
Paweł Emiliusz. Ja dając mego na widok, najozdobniejszą tryumfowi mojemu przysporzyłem ozdobę.
Zamojski. I mówi to xiąg miłośnik?
Paweł Emiliusz. Alboż się to ich szacunkowi sprzeciwia?
Zamojski. I wielce, gdy ludzkość zraża, a dumę wznosi.
Paweł Emiliusz. Sam sobie winien był Perseusz : alboż nie dałem mu poznać, że dobrowolną śmiercią mógł sobie zniewagi i upodlenia oszczędzić[2].
Zamojski. Dałeś mu poznać, iż poddawając się rozpaczy, w własnem zabójstwie miał szukać wyzwolenia, jakby samobójswo było rzeczą godziwą.
Paweł Emiliusz. Każdy wiek i naród miał swój sposób myślenia, co ty sądzisz bezprawiem, u nas było wspaniałością umysłu. Nie zatrzymując się nad tem, pozwól, iżbym się nad poprzedniczą odpowiedzią zastanowił. Mniemasz być tryumf dumą, a tyś go pierwszy u twoich wznowił[3].
Zamojski. Było to tylko wyobrażeniem waszych; nie Mars go wiódł, ale Wenera.
Paweł Emiliusz. A przecież to obchodu weselnego niby foremne igrzysko, było w istocie tryumfem, i jeżeli w nim nie było widać spętanych więźniów, były znamiona zwycięztw i twierdz zdobytych, były rzucane w bitych pieniądzach wyobrażenia zwyciężonego narodu, był nawet naśmiewacz z nieprzyjaciela. Nieludzkość jest, mówisz, dać z zwyciężonego widowisko. Zwyciężonemu wyrządzać cześć, okazywać w usługiwaniu niby podległość, jest mu tym srożej podobno dać uczuć zwierzchność i przemoc naszę; a to czyli się ludzkością nazwać może, zostawuję tobie do rozsądzenia.
Zamojski. Bez nauki i czytania tak czule, a dowcipnie odpowiedzieć, i razem przymówić, niemożna. Ze więc ze wszech miar potrzebna, ty jesteś dowodem; że w wojnie istotnie służy, nasz przykład uczyć powinien.


ROZMOWA XXX.
Między Platonem[4] a Konfucyuszem[5].

Platon. Wiele krajów zwiedziłem szukając ludzi oświeconych, abym od nich nabierał wiadomości; wydziwić się tem u nie mogę, jak wasz, w którym nauki nie tylko za moich czasów kwitnęły, ale od najdawniejszej starożytności były zaszczepione, nie był i mnie i innym u których byłem, znajomy.
Konfucyusz. I dla tego też w nim ciągle nauki kwitły.
Platon. Alboż to je ukrycie wzmaga?
Konfucyusz. Pewnie : im się bardziej rzecz w sobie zasklepia, tym lepszą się staje.
Platon. Takowe w sobie zasklepienie może być wśród tłoku, a więc może się zgodzić z podróżą.
Konfucyusz. Do siebie rzecz stosujesz.
Platon. A choćby i tak było; jeżeli ganisz podróże, cel dla którego moje były podjęte, naganie podlegać nie może.
Konfucyusz. Zwłaszcza gdy szło o ustanowienie nowej Rzeczypospolitej.
Platon. Albożto doszła była do was moja xięga o Rzeczypospolitej?
Konfucyusz. Na nasze szczęście nie doszła. Nie dlatego ja to mówię, iżbym twoich przymiotów nie szacował.
Platon. Comuż szacunek oznaczasz?
Konfucyusz. Przymiotom.
Platon. A czemu nie xiędze?
Konfucyusz. I tej, jeżeli o sposób pisania idzie.
Platon. Na tem ja się nie zasadzałem.
Konfucyusz. A w tem innych przechodzisz.
Platon. Czynisz mi krzywdę takową pochwałą.
Konfucyusz. Czyniłbym, gdybyś nie był jej godnym.
Platon. Zniżasz filozofa, czcząc w nim krasomowcę : ale nie zastanawiając się nad tem, pozwolisz iż cię zapytam, w czem ty znajdujesz szczęście dla kraju twojego, iż do niego xięga moja o Rzeczypospolitej niedoszła.
Konfucyusz. W tem samem, w czem ty twojej Rzeczypospolitej, gdyś dzieła rymotworców zakazał.
Platon Zakazałem ich czytania, bo się zbyt zaciekłym niekiedy lotem unoszą, a zatem mogłyby nadto, osobliwie w młodzieży, wznosić umysły. Drugi powód mojego zakazania ten był, iż się obyczajności częstokroć sprzeciwiają, zwłaszcza w komedyach.
Konfucyusz. Coś o rymotworstwie powiedział, to xiędze twojej właściwie służy; a zatem szczęściem było dla Chin, iż tam nie doszła. Nadto wzrusza umysły osobliwie młodości, nowość zwłaszcza stosowana do rządu. Śmiałość twoja zaraziła i zaraża niespokojne głowy, a tych najbardziej którzy ludzi z xiążek, nie z doświadczenia znają. Drugi zarzut równie ważny.....
Platon. W czemże mniemasz, iż obraziłem obyczajność?
Konfucyusz. W najszacowniejszej jej zasadzie; małżeńskich związkach[6].
Platon. Stosowałem rzecz do dobra powszechnego : pierwej należymy do zgromadzenia, niż do rodziców.
Konfucyusz. Jakby rodzice i dzieci nie były częściami zgromadzenia. Zwierzęcym trybem chciałeś mieć ludzi, a rwąc święte krwi związki, gdyś chciał wznieść szczyt budowli, wzruszałeś podwalinę.

Platon. Poziomych to umysłów działanie, owczym sposobem trzymać się ciągle dawnych przesądów; tacy

  1. Zamojski zwyciężywszy pod Byczyną Maxymiliana arcyxiążęcia Austryackiego, i wziąwszy go w niewolą, na zamku Krasnostawskim osadził, i tam z wielkim dostatkiem podejmował.
  2. Przywiedziony do Rzymu Perseusz, gdy usilnie o to dopraszał się Pawła Emiliusza, iżby w tryumfie jego wiedzionym nie był, kazał mu ten odpowiedzieć, iż w mocy jego było oszczędzić sobie takowej zniewagi.
  3. Bielski i Gwagnin szeroce opisując wspaniałość wesela Zamojskiego z Gryzeldą Batorówną, synowicą Stefana króla, tryumf, który naówczas w rynku Krakowa był wiedziony, podają do wiadomości.
  4. Platon uczeń Sokratesa, mistrz szkoły filozoficznej Akademików, zwiedził Azyą, Egipt, a nawet do Indyj zmierzał, chcąc tam odwiedzić Gymnosofistów.
  5. Konfucyusz mistrz nauki i obyczajności Chińskiej, żył za czasów Platona, piastował najwyższe w kraju urzędy : jego zaś ucznie stwierdzili i rozszerzyli te wiadomości, któremi się dotąd państwo Chińskie zaszczyca.
  6. Wspólność żon, która się w owej Rzeczypospolitej obwieszcza, zraża umysły trzymające się cnoty prawideł.