liczności. Gdym był Pitagorem nie jadłem bobu : kiedym kogut, nic mi go jeść nie zabrania. Teraz ci opowiem, przez jakie odmiany przeszedłem, nim zostałem tem, czem mnie widzisz.
Micyl. Słucham: musząto być rzeczy wcale ciekawe.
Staną mi za ów sen, coś mi go przerwał.
Kogut. Jeszcze ci się marzy; porzuć czcze i nic nieznaczące przywidzenia. Uszło twoje mniemane szczęście, i już od ciebie daleko.
Micyl. Mów co chcesz, ale ja nie zapomnę tak słodkich marzeń : ciężą mi do snu powieki, i jeszcze miło wspomnieć o tem, co, jak mówisz, uszło, i już odemnie daleko.
Kogut. Musiał wprawdzie miły być ten sen, kiedy cię i na jawie obchodzi: powiedz zatem, co ci się śniło.
Micyl. Powiem, bo mi to pociechę moję wróci, ale tyś mi obiecał wprzód obwieścić, jakie były twoje przemiany.
Kogut. Dotrzymam słowa, ale w tenczas, gdy się zupełnie obudzisz, bo ty jak widzę, śpisz sobie jeszcze.
Micyl. Już nie śpię, zaczynam więc opowiadać, co mi się śniło.
Kogut. Nim przystąpisz do opowiadania snu twego, chciałbym wiedzieć, czyli bramą z słoniowej kości[1] czyli rogową ten sen do ciebie zawitał?
Micyl. Ani jedną, ani drugą.
Kogut. A Homer powiada, iż jedną z tych dwóch, każdy sen przychodzić musi.
Micyl. Homer bajki plecie, uczciwszy uszy; nie znał się na snach, i bram nie widział, bo był ślepy. Mój sen przez złotą bramę do mnie przechodził, złoty był, i złotem w oczach moich błyskał.
Kogut. Rozumiałby kto, żeś Midas, takeś się w złocie zanurzył, jakbyś wszystkie kruszcowe góry posiadał.
Micyl. O Pitagorze! jakiemto ja skarby posiadał, jakieto tam były złota, sreba, stosy! jakie kamienie drogie! jaki blask! Nie pamiętasz ty owej pieśni Pindara o złocie? Powiadają, iż to najlepsza ze wszystkich, które on pisał. Zaczął od tego, iż woda najlepszy żywioł, a na tem skończył iż mu się złoto najbardziej podoba. Zapewne mu się wtenczas toż samo w nocy było śniło, co i mnie. Teraz ci więc zacznę powiadać cuda, które we śnie moim widziałem. Wiesz naprzód, iż tego dnia nie jadłem u siebie. Spotkałem na rynku Eukrata, który mnie na wieczerzą do siebie zaprosił.
Kogut. Pamiętam ja to dobrze; bo musiałem cały dzień pościć i czekać na ciebie do dziesiątej w noc : w tenczas dopiero ujrzałem cię powracającego, ale ci nogi wcale nie statkowały; rzuciłeś mi pięć ziarnek bobu. Zważ, jakato była wieczerza dla mnie, który, kiedy byłem człowiekiem, na igrzyskach Olimpijskich[2] chodziłem w zapasy.
Micyl. Jakem cię nakarmił, poszedłem spać; i miałem natychmiast sen niebieski, jak mówi Homer.
Kogut. Powiedzno pierwej, coś robił u Eukrata : jak snu, tak i uczty słodkie wspomnienie wróci pociechę.
Micyl. Nie chciałem ci przypominać złej twojej wieczerzy; ale kiedy chcesz dowiedzieć się, co na tej uczcie było, opowiem.
Nigdym ja jeszcze u bogaczów nie był na bankiecie, pierwszy raz zdarzył mi to przypadek, gdym spotkał Eukrata. Ukłoniwszy się do samej ziemi, i nazwawszy mości dobrodzieju, oddalałem się pomału, nieśmiejąc przed pańskiem obliczem z gałganami się uwijać, ale on obracając się ku mnie rzekł : Micylu! dziś obchodzę urodziny mojej córki, i wielu do siebie przyjaciół zaprosiłem. Jeden z nich zachorował, i wątpię, żeby przyszedł : jeżeli odmówi, zastąp ty miejsce jego. Skorom tak łaskawe wezwanie usłyszał, ukłoniłem się nizko, prosząc w duchu wszystkich bogów i bogiń, aby ten chory nie wyzdrowiał; a jak czas uczty nadszedł, połatawszy gołgany, otrząsłem suknie i biegłem do Eukrata, i już u drzwi zastałem ciżbę, a na moje nieszczęście, i owego chorego. Byłto starzec wynędzniały, i prowadzono go pod boki, a jakem się zaraz domyślił po brodzie, filozof.
Lekarz Archibius strofował go, iż w takowym stanie odważył się wychodzić z domu, ale on mu na to takową dał odpowiedź: « Każdy, a dopiero filozof powinien do-
« trzymać danego raz słowa, choćby go i wszystkie ra-
« zem choroby napadły. Gdybym nie przyszedł, rozu-
« miałby nasz dobry Eukrat, iż nim gardzę. » I owszem (ozwałem się na to) wołałby cię u siebie nie mieć, gdyż mu krztuszeniem ucztę zepsujesz. Rzucił z góry na mnie okiem dumny mędrzec, a w tem ukazał się Eukrat, i rzekł do niego : cieszę się mistrzu, iż cię oglądam, ale lepiejbyś uczynił, gdybyś był folgując zdrowiu w domu został, kazałbym ci wieczerzą zanieść. Struchlały złą przygodą, jużem się do domu zabierał, gdy spojrzawszy na mnie Eukrat rzekł : wnijdż Micylu znajdzie się i dla ciebie miejsce.
Gdy przyszło do stołu siadać, wzięli domownicy na ręce starca, i posadzili za stołem na poduszkach. A że nikt koło niego siąść nie chciał, mnie dano tam miejsce. Okryto stół srebrem i złotem. Potrawy były wyśmienite i liczne : odzywała się wyborna muzyka : śmieszyły błazny. Ale mnie mój miły sąsiad tak nudził niewczesną, i do rzeczy i do czasu rozmową, żem czuć i korzystać z tego wszystkiego nie mógł. Jam myślał o pieczeni, a on mi prawił o cyrkułach i kwadratach, czegom ja nie rozumiał, a kto wie, czy i on?
Kogut. Żal mi cię nieboże, żeś takiego sąsiada dostał.
Micyl. Cóż miałem czynić. Udałem się do cierpliwości, gdy sobie inaczej poradzić nie można było. Ale już dosyć tego : powiem ci teraz, jaki po owej uczcie sen nastąpił. Przyszedłszy do domu, trochę, jak namieniłeś, podochocony, rzuciłem się na łóżko.. Zdawało mi się, iż Eukrat bezdzietny umierał; nim skonał, kazał mnie do siebie przywołać i urzędownie przy świadkach, dziedzicem swoim mianował. Ogarnąłem natychmiast niezmierne bogactwa, i gdziem tylko okiem rzucił, widziałem się być dzierżycielem i panem kosztownych sprzętów, a srebra i złota zliczyć nie można było. Zaprzężono za moim rozkazem najpiękniejsze, jakie tylko widzieć można było konie do mojego złocistego powozu, i na nim osadzony, dałem się widzieć zdziwionym tłumom nad moją wspaniałością. Szesnaście śklących się blaskiem pierścieni włożyłem na palce, a pod ciężarem tkanej drogiemi kamieńmi odzieży, ledwom mógł stąpać. Dałem potem bankiet, o jakim i nie słyszano. A gdy w cza-
- ↑ Homer w XIX xiędze Odyssei twierdzi, iż sny łudzące, wychodzą na świat bramą z słoniowej kości; prawdziwe i rzetelne inną, która urządzona jest z rogu. Wirgiliusz toż samo opowiada w Eneidzie pieśni czwartej.
- ↑ W Olimpji co lat pięć na cześć Jowisza odprawowano igrzyska, na których według świadectwa Dyogenesa Laercyusza, znajdował się razu jednego Pitagor, i chodził w zapasy.