Pitagoras. Ponieważ ma w sobie coś wyższego : podobien jest nieco do tego, co staży przyrodzeniu. Zgotowany, a oświecony xiężycem, zaryna na krew; co zaś w nim najuroczystszego, używany bywa w Atenach, gdy lud urzędników obiera.
Kupiec. Wiele za niego?
Merkuryusz. Trzysta grzywien.
Kupiec. Oto są.
Jowisz. Niechże go weźmie. Obwołaj drugiego.
Merkuryusz. Dyogenesie[1] przystąp. Oto sposób życia męzki, odważny, wolny : kto go chce kupić?
Kupiec. Zatrzymaj się panie woźny; ludzi wolnych nie przedają : a nie boisz się tego waszmość, iżby cię do Areopagu nie zapozwano, jako godnego śmierci winowajcę?
Merkuryusz. Ale on sam o to nie dba : w jakimkolwiek bądź stanie[2], powiada, że wolnym jest i będzie.
Kupiec. To co innego, ale cóż począć z tą poczwarą? Oo się chyba zda na to, aby był garbarzem, lub nosicielem wody.
Merkuryusz. Lepiej, stróżem, bo szczeka jak pies, i nawet szczyci się tem nazwiskiem[3]
Kupiec. Skądże on jest, i co on też przecie umie?
Merkuryusz. Sam go się możesz spytać.
Kupiec. Boję się, żeby mnie nie ukąsił, zębami widzę zgrzyta, i krzywo pogląda. Patrzno jak się zmarszczył, i kijem grozi.
Merkuryusz. Nie bój się, swojski jest.
Kupiec. Skądeś przyjacielu?
Dyogenes. Zewsząd.
Kupiec. A to jak?
Dyogenes. Jestem obywatel świata.
Kupiec. Jaki twój cel.
Dyogenes. Naśladować Herkulesa.
Kupiec. Czemuż tak, jak on lwią się skórą nie przyodziewasz, bo twój kostur stanie za jego pałkę.
Dyogenes. Płaszcz mój wytarty, jest lwią skórą : a jak Herkules potworom, ja żądzom moim wojnę wypowiedziałem, abym z nich świat oswobodził.
Kupiec. Przedsięwzięcie zaprawdę chwalebne i wielkie: jaki twój kunszt?
Dyogenes. Jestem lekarzem duszy, ogłosicielem prawdy i swobody.
Kupiec. Panie ogłosicielu! nich cię ma Jowisz w swojej opiece; jeżeli ja ciebie kupię, powiedz, czego ty mnie nauczysz?
Dyogenes. Oderwę cię od rozkoszy, a złączę cię z ubóztwem. Będziesz podemną w pracach, w polach, w wysileniu. Twardo będziesz spał, jeść będziesz bez braku. Jeżeli będziesz miał pieniądze, wrzucisz je w wodę. Krewnych się zaprzesz, a co inni twierdzą być miłym związkiem, ty naprzeciw niemu powstaniesz. Porzuciwszy dóm ojczysty, osiędziesz w pustce, w pieczarze, w grobie, lub w beczce, tak jak ja. Sakwy będą twojem dobrem mieniem. Napełnisz je ułomkami i gałganami, i będziesz się natrząsał z bogactw, a szczęścia twego i Jowiszowi nie ustąpisz. Jeżeli cię zbiją lub zesromocą, będziesz się z tego śmiał.
Kupiec. Trzeba naówczas mieć chyba takową skórę, jak u ostrygi, albo u żółwia.
Dyogenes. Co mówił Eurypides, wypełnisz, będziesz cierpiał bez narzekania. Wreszcie oto treść mojej nauki : trzeba być śmiałym, bezczelnym, wszystkiemu przyganiać, łajać wszystkim, tym sposobem ludzi zdziwisz. Trzeba mieć sposób i dźwięk mówienia twardy, niezgrabny, dziki, czoło zmarszczone, postać ponurą. Być bez uprzejmości, bez wstydu, bez względu, tak się obchodzić wśród ludzi, jak na ustroniu; samym być w ciżbie. A jeżeli ci życie nudne, od czego nóż i arszenik? tojest uszczęśliwienie, którego ja jestem ogłosicielem.
Kupiec. Odrażające, nieludzkie, dzikie.
Dyogenes. Ale łatwe : bez nauki, przepisów i xiąg obejść się może, a sławy dochodzi. Dziwactwem wziętość zyskasz, i wybijesz się z najpodlejszego stanu.
Kupiec. Do tego co ty głosisz, nie trzeba mistrza. Gdybyś obrał jaki kunszt, przystałoby ci być chyba przewoźnikiem, albo przekupką; tam się przyzwyczajają i łajać, i cierpieć łajanie. Dam za niego dna grosze.
Merkuryusz. Daj : znudził nas ten szczekacz.
Jowisz. Wołaj inszego.
Merkuryusz. Kogo chcesz, abym wołał?
Jowisz. Tego wytwornego gacha Arystyppa[4].
Merkuryusz. Oto kęsek smaczny : kto go chce? kto chce prowadzić życie słodkie, nieczynne, w rozkoszy i użyciu, niech go kupuje.
Kupiec. Niech się zbliży, niech powie, co umie : kupię, jeżeli się na co przyda.
Merkuryusz. Nie nadto go wypytuj, bo pijany. Patrz jak się jąka i chwieje.
Kupiec. A mnie co po takim hultaju? Piękne kupno! powiedzże ty przynajmniej, co on umie, i do czego jest zdatnym?
Merkuryusz. Umie u stołu gospodarować, tańcować, gdy sobie podochoci, wie różnicę między przysmakami; jednem słowem jestto mistrz rozkoszy. Strawił wiek w Alenach i u dworu królów Sycylijskich, którzy go wielce czcili.
Kupiec. Jakaż jest treść jego nauki?
Merkuryusz. O nic nie dbać, wszystkiego używać, i rozkoszy we wszystkiem szukać.
Kupiec. Niech on sobie inszych szuka, nie mnie. Moja kuchnia nie dość dla niego.
Merkuryusz. (do Jowisza). Obaczysz, że nam się ten towar zostanie.
Jowisz. Każ mu pójść precz, a innego zawołaj, albo tych dwóch, tak sobie przeciwnych.
- ↑ Lucyan przystępuje teraz do sekty Cyników, z której się więcej jeszcze niż z Pitagoryków naśmiewa. Dyogenes rodem z Synopu miasta Pontu, najznamienitszym był u Cyników.
- ↑ Gdy miano przedawać Dyogenesa w niewolą zabranego, zawołał: « Kto chce pana dla siebie kupić? » Spytany coby chciał działać, rzekł : rozkazywać ludziom. Gdy go nakoniec kupił jeden z obywatelów Koryntu, z temi się do niego odezwał słowy: jesteś teraz moim panem, ale gotuj się na to, abyś mi był posłusznym, jak zwykli panowie lekarzom. Chcieli go odkupić przyjaciele, ale im na to odpowiedział : Lwy nie są tych niewolnikami, którzy je karmią, ale karmiciele służą lwom. Tak się dobrze sprawił u pana, iż poznawszy jego zdatność rząd mu domu powierzył i syna wychowanie.
- ↑ Szkoły Antystena ucznie zwali się Cynikami, co w greckim języku psa znaczy : życie też ich tułacze i bezwstydne, podobne było do zwierząt, których się nazwiskiem zaszczycali.
- ↑ Arystyp uczniem był Sokratesa, mistrzem i prawodawcą szkoły filozofów, którą Cyrenejską nazywano; rozkosz mniemał być największem dobrem człowieka.