Pisano xięgi o tej grze miłej, dowcipnej, zabawnej. Jan z Salisbury pierwszy wydał ją w Anglji. Navarrus we Włoszech; Kardynał Cajetanus w kommentaryuszach na dzieła świętego Tomasza z Akwinu. Hieronim Wida piękne z Szachów w łacińskim języku ułożył poema, które nasz Jan Kochanowski na polski język przełożył.
Takem ja tu przy moim kominku wykalkulował, iż ten list zastanie WMćPana w Rzymie. W tem ja zaufaniu piszę, winszując, ciesząc się, i zazdroszcząc. Winszuję podróży pięknej, szkoda że krótkiej. Cieszę się, iż ciekawe, wspaniałe, użyteczne rzeczy oglądasz. Po dwóch już namienionych częściach zostaje trzecia, iż zazdroszczę. Kto raz Włochy oglądał, a zapuścił myśl w to, czem niegdyś były, temu drobnieje wszystko, co potem widzi. Ja pragnę, iżby wolnych narodów obywatele w wieku dojrzalszym czynili to pielgrzymstwo, a z reszty jeszcze ułomków rzymskich zasycali swój umysł.
Przez czas bytności mojej w Rzymie najulubieńszą przechadzką było to miejsce które teraz zowią polem krów, a było Forum Romanum. Wznosiło to, rozrzewniało umysł mój, gdym deptał ziemię śladami Katonów upoważnioną. Zdawało mi się widzieć owę mownicę przy Rostrach, z których dawały się słyszeć Grachy, Hortensyusze, Cycerony. Posiadających plac owej świątnicy Jowisza Kapitolskiego Bernardynów, rozżarzona imaginacya stawiała mi Augurami. Skała Tarpejska, gdzie teraz ogród kapuściany, przypominała mi sławnych karą winowajców; gęsi nawet zdawały mi się być płodem owych, które krzykiem swoim Gallów odegnały. Zgoła każde spojrzenie, gdy baczne, każda myśl gdy czuła, w stolicy świata wznosi umysł i wzrusza.
I za odpowiedź, i za przysłane Toruńskie napisy wdzięcznie dziękuję. Znać z samego nagrobku, iż Kopernik nie tam, gdzie się urodził, pochowany. W Katedrze Warmińskiej znajduje się dotąd jego grobowiec, i na nim dwie sfery wyryte. Gassendy pisarz życia jego, wyraźnie mówi, iż przy Katedrze Warmińskiej umarł, i tamże pochowany. Akta Katedry starożytne, toż samo potwierdzają.
Napis w Toruniu pod obrazem Łukasza biskupa Warmińskiego, wraz z innemi przed i po nim tę katedrę osiadającemi, jest dziełem Wydźgi biskupa Warmińskiego. Nie masz czego zazdrościć owemu Łukaszowi, iż nunquam risit. Jak ten głupi, który się zawsze śmieje, tak i ten nie bardzo godzien naśladowania, który nigdy,
Straciła Warszawa zacnego mieszkańca, naród szacownego obywatela, X. Franciszka Bohomolca niegdyś Jezuitę. Mąż był roztropny, uprzejmy, bogobojny. Nie była dziką cnota jego, użyczał się towarzystwu, i wielce miły w posiedzeniu dobranych przyjaciół, umiał łączyć wesołość żywą z przykładnością nienagannego życia. Nie nadęty czczym pozorem mędrzec, ani gardził dobrem mieniem, ani się o jego zbyteczność starał; i choć urodzenie, przymioty, i wziętość dawały mu sposobność do wzniesienia się, obrał sobie mierność, i w niej trwał do śmierci. Umierając małość zbioru swojego poświęcił nieszczęśliwym. Łzy słodkie wdzięczności uwielbiać będą pamięć jego. Utajonego w cnocie, nagrobku przychodzień nie obaczy : jeźli przypadkiem rzuci okiem na to, co mu przyjacielskie pióro określiło, uzna w czułem rozrzewnieniu, jakiego on był szacunku godzien.
Dziwujesz się WMPan, iż się ja na wsi nie nudzę; a ja się dziwuję, iż się WMPan w mieście bawisz. Kto z nas dobrze sądzi? podobno obadwa. Rzeczy idą od sposobu, którym je bierzemy : rozżarzenie uczucia zaprawą jest wszystkiego. Najnieszczęśliwszy jest stan tych, którzy ustawicznie pragną tego czego nie mają : choć albowiem i dostaną czego pragną, znowu znajdą, iż czegoś brakuje, i nanowo pragnąć zaczną. Lepiej w tej mierze nie dowidzieć, niż mieć wzrok nadto bystry.
Ja staram się, ile możności, być w liczbie nie patrzajęcych zbyt bystro nadal, a i na to, co mnie otacza, nie nadto się patrzeć. Nie rozumiej, mój przyjacielu, z tych wyrażeń, iżbym się poświęcił na odludka. Widzę i złe i dobre, które się zdarza, zdarzało, i zdarzać będzie. Powiadają, iż dawne wieki lepsze były od teraźniejszych, jednakowoż tak jak my na nasze, przodkowie nasi na swoje narzekali.
Ale wróćmy się do zamierzonego naszego celu o przemieszkiwaniu w mieście, lub na wsi. Niektórzy środek chcąc utrzymać i założyć między wieśniactwem, a dworszczyzną, dają wsi lato, a miastu zimę. Zgoda i na to; kto się jednak sam zabawić zdoła, obejdzie się bez tego podziału. Tak ja trzymam o WMPanu, bo go znam gruntownie : tak spodziewam się, iż raczysz o mnie sądzić, wiadomy mojego sposobu myślenia; żebyśmy jednak przekonali niedowiarków, przyjedź do mojej wsi na zimę, a ja cię gotów odwiedzić wśród lata w mieście.
Od sejmików aż do sejmu politycyzm w Polszcze panuje : jestto coś nakształt febry peryodycznej, która czy trzydniowa, czyli co czwarty dzień przypadająca, zostawia przedział do odpoczynku, nim chorującego zaczepi. Następuje więc ta dwuroczna crisis, i lekarzów wybrano. Idzie teraz o to, żeby wiedzieć, czyli choruje, co ma być leczone. Przeszłyć wprawdzie gwałtowne wzruszenia, ale została się niedołężność. Lekarzów dosyć, ale choćby dobre recepty dali, w złym stanie apteka. Może się więc nie znajdą lekarstwa przepisane, albo choćby się znalazły, kto wie czy będą takie, jakowych potrzeba. Prośmy więc Pana Boga, żeby to nie otruło, coby miało uleczyć; a miejmy nadzieję, że uleczy. Nie źle czasem sobie i pochlebić w nadziei : ta też się nam została. Jestem.
Sejm się zaczął, ciekawość się zwiększa, a może góra rodzi. Nie wchodzę ja w skrytości gabinetów, a więc jakie pojętność moja może objąć, czynię wróżki.