tków cnotliwej szczerości, którą dworacy, jeżeli nie i głupstwem, to niezgrabnością nazywają. Wzgardził nim Krezus i przestał obcować, on też w dalszą się podróż zapuścił, pókiby czas nie upłynął powrotu do ojczyzny.
Nastała wkrótce potem wyprawa Cyrusa zwycięzcy i królów Babilonu, przeciw tamtejszym narodom. Krezus zwyciężony w niewolą się dostał, a gdy po wzięciu stolicy miał być na stosie spalonym, już przywiedziony na plac przypomniał sobie owę rozmowę przychodnia, którym wzgardził, i natychmiast już na stosie osadzony zawołał wielkim głosem: « O Solonie! Solonie! Solonie! » Słysząc to Cyrus kazał go spytać, coby to było za bóztwo ten Solon, którego on pomocy wzywał? « Człowiekto
« był i mędrzec grecki odpowiedział pytającym Kre-
« zus; Widział moje skarby, świadkiem był mocy i
« wspaniałości : nie wielbił mnie przeto, ani nad innych
« ludzi wynosił, ale kazał mi się oglądać na koniec życia
« mojego, w którym widzę teraz, jak czcze i nietrwałe
« było to wszystko, na czem ja moję szczęśliwość zasa-
« dzałem. » Zastanowił się nad takową odpowiedzią Cyrus; a czując prawdę zdania Solonowego, więźnia natychmiast życiem i wolnością darował, i do śmierci potem przy sobie z wszelką czcią utrzymywał. Stało się więc, iż Solon jednem słowem zachował Krezusa przy życiu, Cyrusa przy cnocie.
W czasie oddalenia Solona z Aten, lud na części był podzielony. Mieszkańcy nizin mieli przywódcę Likurga; Megakles był na czele nadbrzeżnych; ci co na górach mieszkali, udali się do Pizystrata. Miasto samo zachowywało poniekąd zaprzysięgłe Solona ustawy, pragnęli jednak obywatele odmiany, jeżeli nie z innych przyczyn, dla tej przynajmniej, iż stąd zysków jakowych dla siebie upatrywali.
W tym stanie zastał Ateny Solon, gdy się z dziesięcioletniej podróży swojej wrócił. Lubo z wielką czcią i okazaniem radości był przyjęty, że jednak dla sędziwego i wieku nie mógł tak dzielnie i skrzętnie w rzeczy wchodzić, jak przedtem, starał się przynajmniej łagodnością i pełnemi słodyczy rozmowami uśmierzać rozróżnionych między sobą hersztów osobliwiej zaś Pizystrata : który że był obyczajów skromnych, przystępny, dobroczynny i uprzejmy dla wszystkich, a przynajmniej umiał może kształtnie udawać to, czego w istocie nie miał; do niego więc, ile dawniej sprzyjaźnionego i powinowatego, udawał się Solon. Jakoż zdał mu się najłatwiejszym do pozyskania, a zatem naprowadzenia na dobrą drogę. Poznał jednak wkrótce z niezmierną boleścią kunszt chytry, i tym bardziej grożący zgubą ojczyznie, iż Pizystrat zupełnie już był lud zniewolił ku sobie, dążąc do tego celu, aby władzę najwyższą posiadł. Lubo więc już o tem był wewnętrznie przeświadczony Solon, nie widząc jednak sposobu gwałtownie się oprzeć, zwyciężył swój wstręt miłością ojczyzny, i starał się w obcowaniu z Pizystratem przynajmniej uwagami, ile możności, łagodzić umysł panowania żądzą zapalony; jakoż sam o nim twierdził, iż gdyby można było wykorzenić z umysłu jego niezmierną chęć wywyższenia, nie byłoby cnotliwszego nadeń w Atenach obywatela.
Co był przewidział, a już zabiedz temu nie zdołał Solon, stało się. Objął najwyższą władzę w Atenach Pizystrat; ale Solon i w tej jeszcze okoliczności orzeźwił zgrzybiałość swoję, i stanąwszy na czele ludu spodlonego, wyrzucał zdrajcy ojczyzny, podstęp i szkaradność uczynku w osiągnieniu najwyższej dostojności, obywatelom nikczemność w przyjęciu zelżywego jarzma po użyciu wolności. Wówczas gdy mu przekładano niepodobieństwo odzyskania swobody przeszłej, rzekł owe pamiętne słowa : « Przedtem kiedy się tworzyła, łatwiej
« było zgnębić tyranią, teraz gdy się wkorzeniła, chwa
« lebniej. » Nakoniec widząc, iż daremne były starania i usilności, wyrzucił broń na ulicę mówiąc : « Broniłem prawa i ojczyzny, póki mogłem, » i w domu się zamknął.
W uciszeniu więc siedząc i ubolewając nad stratą powszechną, trawił czas zwykłym sposobem na rozmyślaniu i mądrych rozmowach z przyjaciółmi, którzy uczęszczali do domu jego. Ci widząc, iż zapalczywością swoją może więcej jeszcze w tym stanie, w którym były rzeczy, zaszkodzić, niż pomódz, odradzali mu powstawać tak żwawo naprzeciw tyranowi : a ten przebiegły w kunszcie swoim, a może też i w gruncie duszy cnoty szacownik, tak go umiał łagodnością swoją i czcią, którą mu w każdej okoliczności wyrządzał, użyć, iż mniej potem od niego stronił. Widząc zaś iż w
wielu okolicznościach chętnie na jego radach przestawał, i miał to sobie nawet za chlubę, dawał mu je w tem wszystkiem, cokolwiek być sądził z pożytkiem kraju i współobywatelów w szczególności. Pizystrat ze swojej strony sowicie mu tę względem siebie uczynność nagradzał, a wszystkie jego ustawy, które się tylko tyranji nie sprzeciwiały, zachował, i wszelkiego przykładał starania, aby jak najściślej od obywatelÓw wykonywane były; ażeby nawet sam z siebie dał innym przykład posłuszeństwa prawu, będąc powołanym o zabójstwo, lubo mógł wzgardzić, ile potwarczym zarzutem, osobiście stanął przed sądem Areopagu, gotów dać z siebie sprawę, ale oskarżyciel dobrowolnie zrzekł się tego, co mu był zadał.
Zaczął był w spoczynku Solon pisać historyą wyspy Atlantycznej, z tych powieści, które był w Egipcie powziął, ale dzieło niedokończone zostawił.
O czasie śmierci jego, i jak wiele lat żył, wiadomości dokładnej nie masz; to tylko w powszechności pisarze wieków dawnych namieniają, iż w zgrzybiałej starości życia dokonał.
Publiusz Waleryusz pochodził od tego z Waleryuszów, który się był najwięcej przyczynił do zgody i zawarcia przymierza wiecznego zjednoczenia Rzymian i Sabinów; on bowiem królów obojga narodów nakłonił ku temu dziełu, przez co i narody skojarzyły się w jednę całość, i pierwszy grunt stanął przyszłej wielkości Rzymu. Ten którego życie opisuję, zyskał przydomek Publikoli po pierwszym konsulacie swoim; nadał mu go lud przez wdzięczność za stateczne ku sobie przywiązanie. Za panowania jeszcze królów już był dla cnot swoich i przymiotów wielce szacowanym : uczynność zaś, ludzkość i szczodrobliwość, którą w każdej okoliczności względem współziomków okazywał, wielką mu zjednały u wszystkich wziętość i poważenie.
Tarkwiniusz ostatni król Rzymu bezprawnie wstąpiwszy na tron, przez cały ciąg panowania swojego, dawał dowody srogości i zbyt wyniosłego animuszu, stąd też dumnym był przezwany. Śmierć Lukrecyi po gwałcie Sexta, syna Tarkwiniuszowego, stała się hasłem powszechnego rokoszu; na czele stanął Brutus, który wprzód zwierzywszy się zamysłów swoich Waleryuszo-