Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/681

Ta strona została przepisana.

Poszło na łup chciwego żołnierza to możne miasto, a gdy Kamili nie mógł zabieżeć rabunkowi i gwałtom, patrzał z płaczem na tak smutne widowisko, i wznosząc ręce i oczy ku niebu zawołał. « Bogowie! wy sędzie i świadki złych i dobrych spraw ludzkich, wiecie iż nie bez przyczyny broń podnieśliśmy przeciw temu miastu, przymuszeni będąc bronić nas samych od ich napaści. Jeżeli teraz po tak wielkiem szczęściu, które nas potyka, ma przypaść i na Rzym zła kolej niedoli, odwróćcie ją od mojej ojczyzny, a spuśćcie raczej na mnie.
Powtórzone nad Faliskami zwycięztwo, a bardziej jeszcze zdobycie Wejów, tak dalece wzniosły ku niejakiej dumie i chełpliwości umysł Kamilla, iż odprawując za powrotem swoim do Rzymu tryumf, śmiał wjechać w miasto na wozie czterma białemi końmi zaprzężonym, co nikomu przedtem nie było pozwolono, i na potem nie było w użyciu. Obraził się lud takowem okazaniem wyniosłości, a bardziej jeszcze w dalszym czasie, gdy Kamill sprzeciwił się żądaniu trybunów pospólstwa, którzy nalegali, aby połowa Rzymian przeniosła się do zdobytego miasta, i senat się rozdwoił, wybór zaś takowy miał przez losy być urządzonym. Lud nadzieją zysków uwiedziony, a nowości chciwy zgromadzał się licznie i nalegał, aby rzecz do skutku przywiedziono. Ale senat i baczniejsi obywatele upatrując w tem nie tak podział i ulgę, jak upadek i zgubę Rzymu, opierali się żądzy porywczej, mając na czele Kamilla, który jednak obawiając się niepewnych skutków sporu, zwlekał rzecz, ile możności.
Trzecia przyczyna nienawiści ludu ku Kamillowi pochodziła z zyskanej na wojnie zdobyczy, która gdy między obywateli już była podzielona, ozwał się naówczas Kamill, iż dziesiątą jej część, przed zaczęciem jeszcze wyprawy bogom był poświęcił. Nakazał więc senat wrócenie tej części z podziału; czego gdy wymagano, nie obeszło się bez uciemiężenia i gwałtu; niechętnie albowiem każdy w szczególności wracać musiał to, co sądził już być swoją należytością.
Gdy w tym stanie rzeczy zostawały, nastąpiła znowu wojna z Faliskami, i wraz z pięciu innemi obrano wodzem na tę wyprawę Kamilla. Wszedł więc w kraj nieprzyjacielski, i miasto Falerę obiegł; że było wielce obronne, w żywność i rynsztunki opatrzone, zaufani mieszkańcy urągali się z Rzymian, i tak się zachowywali, jak wśród pokoju. Dzieci nawet ich we dni wolne od nauki wychodziły za miasto z bakałarzem. Ten umyśliwszy zdradę, coraz je bliżej w przechadzkach wodził ku obozowi rzymskiemu, na końcu zaszedł aż tam, gdzie stały pierwsze straże, i oddawszy dzieci żądał, aby go do wodza zaprowadzili. Gdy stanął przed Kamillem, rzekł : « Jestem mistrz szkoły w Falerze, pewen iż istotną czynię przysługą, daję ci w ręce dzieci obywatelów tamecznych. » Słysząc to Kamili zwrócił się do swoich mówiąc : « Wojna jest rzeczą z istoty swojej i mniej dobrą, przecież ma uczciwe swoje przepisy. Chwalebna jest rzecz zwyciężać, ale używać do zwycięztwa sposobów podłych i bezbożnych, rzecz jest nieprzyzwoita; nie cudzą albowiem zbrodnią, lecz własna cnotą wódz prawy wzmagać się powinien, » To powiedziawszy kazał odrzeć z sukien owego zdrajcę, ręce mu w tył skrępować, a dając dzieciom pęki rózg w ręce, kazał im obnażonego smagać, i tak pędzić aż do samego miasta.
Obywatele Falery, postrzegłszy zdradę, zostawali w ostatniej rozpaczy po straceniu dziatek swoich; w tem postrzegli, iż się wracały z związanym i dobrze smaganym od nich nauczycielem. Pocieszeni więc nad zamiar, wielbiąc cnotę Kamilla, natychmiast otworzyli bramy miasta, i dobrowolnie się poddali. Wyprawił ich posły, tak jak żądali, do Rzymu; ci stanąwszy wśród senatu, imieniem współziomków z tem dali się słyszeć : iż lud Falery widząc, jak Rzymianie przenoszą sprawiedliwość nad zwycięztwo, przenosi poddanie się im nad wolność własną; nie przewyższacie nas, rzekli, potęgą, ale uznajemy się być zwyciężonymi cnotą waszą. Ze zlecenia senatu i ludu zdano na Kamilla, jak ma z nimi postąpić; zawarł więc przymierze z Faliskami, a od obywatelów Falery wziął niektóre summy pieniężne w porachowaniu za te, co wyprawa przeciw nim kosztować mogła.
Lubo wspaniałość umysłu i dzielność Kamilla zyskała powszechne uwielbienie, ludzie wojskowi nie byli mu przyjaźni, z tej przyczyny, iż przymierze zawarte ze zwycieężonemi narodami pozbawiało ich spodziewanego łupu. Udawali go więc przed ludem, i czernili kroki wodza swego, jakby nie z innej przyczyny działał, tylko jedynie dla tej, aby ich, a zatem powszechność ludu martwił, a przezto utrzymywał w swojej i senatu podległości, odbierając sposoby do zapomożenia się, i polepszenia nędznego stanu, w którym zostawali.
Skoro tylko sposobną do tego porę upatrzyli, odezwali się znowu trybunowie gminni z dawnem żądaniem, aby lub i senat podzielić i przenieść do Wejów. Stanął równie, jaki pierwej, na czele sprzeciwiających się Kamill, i usilność pospólstwa, lubo z największą popędliwością utrzymywana, nie wzięła skutku.
Takowe powtórzone sprzeciwienie się oburzyło tym srożej gniew pospólstwa przeciw Kamillowi : znalazł się wkrótce niejaki Lucyusz Apulejus, który go oskarżył, jakoby znaczną część łupów zdobytych, dla siebie zatrzymał. W takowym razie udał się po wsparcie do przyjaciół, ale ci widząc niepodobieństwo ratowania, to mu tylko przyrzekli, iż gdy lubo niesprawiedliwie grzywnami skaranym zostanie, gotowi część ich na siebie wziąć i zapłacić. Nie mógł znieść zakały ukarania Kamill, i wolał porzucić dobrowolnie niewdzięczną ojczyznę, niżeli obelżywego wyroku czekać. Pożegnawszy więc żonę i syna wyszedł z domu, gdy zaś był przy bramie, obróciwszy się ku miastu, prosił bogów, aby jeźli niesłusznie karanym był, lecz przez gwałt i złość ludu wygnanym został, sprawili to, iżby żałowali Rzymianie postępku swego, i uznali naówczas w oczach całego świata, jak był im potrzebnym, jak wiele stracili przez jego niebytność.
Nastąpił sąd, wskazano Kamilla na zapłacenie tysiąc pięćset drachm.
Wkrótce potem Gallowie, naród Celtycki zbyt rozmnożony w siedliskach swoich, opuścili kraj, który ich wyżywić nie mógł, i postanowili żyżniejszych osad dla siebie szukać. W niezmiernej liczbie ruszyli się od siebie wiodąc mnogie orszaki starców, niewiast i dzieci. Jedni z nich udali się ku północy, przeszli Ryfejskie góry i osiedli w tamtejszych okolicach; drudzy ustanowili się między górami Pyrenejskiemi i Alpami w pobliżu Senonów i Celtryanów, gdzie jak twierdzą niektórzy pisarze, zakosztowawszy wina, dotąd sobie nieznajomego, a mając wieść, iż najlepsze w krajach się