dług przełożenia jego, wielce szkodliwa ujmować sposobności wodzowi, aby mógł wojsko oglądać, czemu pieszo wydołać było trudno; lud łatwo przyzwolił na sprawiedliwe przełożenie.
Obrządki, które czynił przed wyprawą na cześć bogów, wielce były okazałe i uroczyste; gdy się lud na nie zgromadził, miał do niego rzecz, przypisując klęski Trebiów i Trazymeny nie winie żołnierza, ani wodzów nieumiejętności, ale ich niedbalstwu, zaufaniu i bezbożności. Pobudzał więc do błagania bóztwa zagniewanego i karzącego przestępstwo; co nie dla lego czynił, iżby zabobonność w umysły przelękłe i lekkowierne wdrażał, lecz żeby prawą pobożnością odwagę tym gruntowniejszą zdziałał i utwierdził.
Trzymając się raz powziętego przedsięwzięcia gdy się zbliżył ku Annibalowi, nie następował wstępnym nań bojem, lecz pomału wedle zdarzeń impet jego wycieńczał tylko i drażnił; a gdy się już zanosiło na bitwę, tyle znajdował sposobów, iż jej zawsze uniknął. Ścigał przeciwnika, ale tak ostrożnie, iż wszystkie jego zaczepki, wywoływania, podejścia, zasadzki, były nadaremne. Obierał przeto ku obozowaniu miejsca górzyste. Gdy Annibal trwał na stanowisku spokojnie, on się ze swojego nie wychylał : gdy się przenosił z miejsca jednego na inne, toż samo czynił, zawsze się jednak trzymając górzystych położeń, i w takiem oddaleniu, iżby nie mógł być przymuszonym do potyczki, a miał zawsze sposobność szkodzenia. Zwlekając tym sposobem wojenną wyprawę, oburzył przeciw sobie wojsko, i był równie wzgardzonym i od swoich i od nieprzyjaciół.
Ale Annibal inaczej myślał; poznał on działania, dobrego mistrza, a przeto wszelkiemi sposobami chciał go przymusić ku walczeniu. Cokolwiek więc doznany jego obrót i przemysł mógł wynaleźć, wszystko to użyte było przeciw Fabiuszowi : ale ten przekonany wewnętrznie, iż inaczej czynić nie był powinien nad to, co czynił, równym przemysłem zwracał i oddalał wszystko, co przeciw sobie zdziałanego widział, lub działać się mającego domyślał i przeczuwał.
W takowej rzeczy porze najprzykrzejszy mu się stał własny jego namiestnik Minucyusz. Wódz ten do bojów wprawny, z przyrodzenia gwałtowny i popędliwy, jedynie tylko bitwy żądał, a wydając się przed wojskiem z tą niepohamowaną żądzą, i obiecując pochlebne zwycięztwa, tak przeciw dyktatorowi oburzał żołnierzy, iż wielbiąc wspaniały umysł jego, coraz bardziej obmierżali sobie Fabiuszową wstrzymałość, nazywając ją gnuśnością i bojaźnią. Opowiadali mu takowe pospolite prawie w obozie mowy, potwarze i narzekania, domowi jego i przyjaciele, i radzili, aby zabiegał dalszemu złemu wydając bitwę. Ale on wysłuchawszy wszystkiego cierpliwie, takową dał odpowiedź : « Wtenczas pokazałbym się lękliwym i słabym gdybym się bał urągań i śmiechu. Kto się lęka dla ojczyzny, lęka się bez wstydu. Poddawać umysł pod wieści płoche, nie jestto być wodzem i rządcą, lecz niewolnikiem tych, którzy zle sądzą : nie słuchać ich tedy, lecz wstrzymać i poprawić należy. »
Omyłką przewodników Annibal wprawadzony był w krainy Kampanji górzyste, pomiędzy które płynęła rzeka Wulturn, miejscami bagnista, i gdzieniegdzie wielkiemi piaskami obsypana. Postrzegł ten błąd Fabiusz, i uwikłanego nieprzyjaciela w owych zakrętach widząc, wychod z ciaśnin żołnierzem tajemnie osadził; sam zaś zwykłym sposobem po górach się wieszał, czekając na porę, rychłoby mógł z niej korzystać. Gdy ją mieć mniemał, wziąwszy ochotnika z tyłu wpadł na Kartagińce, i ośmset na placu położył. Zbliżył się więc bardziej jeszcze ku Annibalowi, a ten widząc się być w ręku prawie Rzymian, kazał dwa tysiące wołów, które miał w obozie, zgromadzić, i rogi każdego obłożyć smolnem łuczywem. Gdy noc przyszła, zapalono łuczywa i popędzono woły na góry. Póki ogień rogów nie doszedł, szły spokojnie, gdy począł dopiekać, rozjuszone biegąc w zapędy wpadły na rzymskie zasadzki : te niezwykłym widokiem przestraszone pierzchły, a tymczasem Annibal wolny mając przechod z ciaśniny wyszedł. Postrzegł kunszt Fabiusz, gnać zbiegłych w nocy nie śmiał, bojąc się zasadzek, i dopiero gdy świtać poczęło, na odwód wojska kartagińskiego natarł, i byłby w niem wielką klęskę uczynił, gdyby ostrożny, a i w przygodzie nietracący przytomności Annibal, wczas swoim na pomoc nie przyszedł, i półkiem Górali Hiszpańskich Rzymian nie odparł tak żwawo, iż Fabiusz nie bez straty cofnąć się nazad musiał.
Zły skutek zamiaru dobrze ułożonego, tym bardziej jeszcze wzburzył niechętne wojsko rzymskie ku swemu wodzowi. Annibal zaś chcąc go podać w podejrzenie, kraj pustosząc, majętności Fabiuszowe, które tam były jak najsurowiej przykazał oszczędzać. Co gdy się do Rzymu doniosło, trybunowie nowy stąd wzięli pochop do czernienia jego sławy. Że zaś uczynił był ugodę z Annibalem względem wykupu niewolników, zganiono takowy postępek, jako niezgodny z powagą i sławą narodu rymskiego; pieniądze więc których żądał na okup, nie były mu przysłane. Zostawało nad zamiany dwieście czterdziestu jeszcze brańców rzymskich. Fabiusz nie dostawszy ze skarbu publicznego pieniędzy, wysłał syna do Rzymu, i kazawszy przedać własną swoję majętność, pieniędzmi za nie wziętemi wykupił więźniów, jak był przyrzekł. To uczyniwszy zostawił na miejscu swojem Minucyusza z rozkazem i prośbą, aby Annibala nie zaczepiał. Skoro przybył do Rzymu nadeszła wiadomość, iż Minucyusz znaczną partyą Kartagińców wysłanych po żywność, zniósł. Cieszyli się Rzymianie, on niewzruszony powtarzał : « Lękam się szczęścia Minucyuszowego. » Przypisywali ten wyraz zazdrości; Fabiusz jednak trwale, co wyrzekł, utrzymywał.
Tyle nakoniec dokazali Trybunowie, iż rozdzielono wojsko, i zostawiwszy część jednę przy dyktatorze, drugą oddano namiestnikowi; a co się było nigdy jeszcze nie zdarzyło, z równą dyktatorowi władzą.
Po niejakim czasie bawienia w Rzymie, wrócił do obozu, i wkrótce potem Minucyusz na wyszłe z obozu niektóre półki Kartagińców z wielką żwawością natarł; cofały się te aż do zasadzek. Gdy znienacka pokazały się, strwożeni Rzymianie ustępować poczęli : nie dali czasu do porządnego ustępowania z placu nieprzyjaciele, i gdy wojsko poszło w rozsypkę, szli w pogoń i wielu z Rzymian naówczas legło.
Przeczuł to był Fabiusz, i dlatego był w gotowości.
Postrzegłszy więc coraz bardziej wzmagającą się klęskę, rzekł do tych, którzy go otaczali : « Idźmy posiłkować mężnego Minucyusza : jeźli go zbyt uniosła odwaga, nasza rzecz ten błąd zmazać i naprawić, a przestrzeżony poprawi się. » Całą więc siłą wpadł na goniących, a sam dowodząc rozproszył ich snadnie, i oba
Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/689
Ta strona została przepisana.