Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/692

Ta strona została przepisana.

za jego albowiem czasów jeszcze Rzym tego rodzaju ozdoby nie znał.

ALCYBIAD.

Obdarzyło przyrodzenie Alcybiada najszczęśliwszemi dary. Z urodą nieporównaną złączona była umysłu żywość i zręczność do wszystkiego nadzwyczajna; ażeby mu zaś na niczem nie brakło, w domu się majętnym i zacnym urodził. Zepsuty pieszczotą zle zaczął młodość, ale los statecznie przyjazny nadarzył mu Sokratesa, który użaliwszy się nad tak zle zażytemi przymiotami, przedsięwziął łagodnemi, niemniej jednak dzielnemi sposoby ukoić zbytnią porywczość, i obrócić ku dobremu, co się na złe zanosiło. Wiele miał trudności zpoczątku, niżli go przyswoił, i zczasem dopiero poznał Alcybiad, jak mu przyjaźń Sokratesa była pożyteczna. Odrzuciwszy więc te, które go dotąd łudziły zabawy płoche, w jego społeczeństwie czas trawił, a naówczas przysłuchując się rozmowom uczonym i radom, przywdziewał na siebie nieznacznie nową postać; i lubo zadawnione nałogi niekiedy go zwracały nazad, postrzegał błąd swój i poprawiał.
Takowe z Sokratesem przebywanie Alcybiada wszystkim było ku podziwieniu, a bardziej jeszcze stateczność ucznia; gdy zaś nagłą w nim postrzegli odmianę, tym bardziej jeszcze wzrastało i mnożyło się zadziwienie, osobliwie rówienników, z którymi niegdy na zbytkach i próżnowaniu zwykł był czas przepędzać. Przywiązanie jego do Sokratesa tak było wielkie, iż nawet w czasie wojennej wyprawy chciał być jego towarzyszem w jednym z nim namiocie mieszkając, i na dobre mu to wyszło. Gdy bowiem w bitwie niedaleko Potydei był rannym, zasłonił go puklerzem Sokrates od pocisków nieprzyjacielskich, i póty bronił, póki inni współtowarzysze nie nadeszli, i do obozu z sobą nie wzięli. Wdzięczen dobrodziejstwa w drugiej potyczce gdy siedząc na koniu postrzegł, iż Sokrates pieszy wraz z innemi wytrzymywał impet nieprzyjaciela, przybył mu na pomoc, i nieoszczędzając własnego życia, wyprowadził z niebezpieczeństwa.
Powiadają o nim, iż w pierwszej jeszcze młodości, gdy wstąpił do szkoły, żądał od mistrza, aby mu Homera pożyczył : ten gdy powiedział, iż go nie ma, wyciął mu policzek i odszedł.
Grammatyk jeden powiadał mu, iż ma Homera przez siebie poprawionego : to słysząc rzekł : « Jeżeli ty zdołasz Homera poprawiać; poco dzieci uczysz, gdy możesz dorosłych? »
Gdy raz przyszedł do Peryklesa wuja swego, a powiedziano, iż nie przyjmuje nikogo, zatrudniony zdawaniem rachunków skarbu, rzekł : « A poco się tem raczej nie zatrudnia, iżby rachunków niezdawał! »
Miał psa rosłego i bardzo pięknego, temu kazał ogon uciąć, i wielce go przeto oszpecił; gdy go więc o to strofowali przyjaciele, rzekł : «. Jam to umyślnie zdziałał, aby raczej gadano o psie, niż o panu. »
Pierwszy swój wstęp do sprawowania interesów krajowych oznaczył szczodrobliwością; gdy albowiem szedł przez rynek, a widział wielu z pospólstwa zgromadzonych i dowiedział się, iż na pieniądze, które ze skarbu miały im być dane, czekają; natychmiast z chęcią przyłożył się do takowego daru, i znaczną kwotę pieniężną między nich rozdał, co mu wielką wziętość u współziomków sprawiło. Lubo zaś był i urodzeniem i dostatkami nad innych wzniesiony, nie na tem zakładał wziętość, ale własnemi zasługami przedsięwziął zyskać względy. Czego żeby tym snadniej doszedł, udał się do nauki krasomowstwa, i tak w niej w dość prędkim czasie postąpił, iż sam Demostenes dał mu w tej mierze chwalebne świadectwo.
Znalazł w pierwiastkach działań swoich w wielkiej wziętości u ludu Nicyasza i Eeaxa. Pierwszy był już w wieku podeszłym, lecz pamięć dzieł jego nagradzała to w oczach ludu, co mu wiek był ujął. Drugi rowiennikiem był jego, ale lubo nader miły w posiedzeniu, i w działaniu czynny, w krasomowstwie mu jednak nie zrównał.
Zawarte było od niedawnego czasu przymierze z Lacedemończykami, a to się stało za staraniem Nicyasza, tak iż pospolicie owę ugodę przymierzem Nicyaszowem zwano. Zazdrosny takowej sławy Alcybiad, mniej przyzwoitym postępkiem stargał te przyjazne ogniwa, i wprowadził lud Ateński w przeciwne Sparcie, z Argiwami, Elidami i Mantynejczykami sprzymierzenie. Skutek takowego kroku był pomyślny; zwyciężeni albowiem pod Mantyneą Spartanie zostali, a Grecya ocalona od ich przemożności.
Gdy się byli dowiedzieli o tem Lacedemończykowie, iż niektórzy z pierwszych obywatelów miasta Argos, chcieli sami sobie rząd przywłaszczyć, obiecali im pomoc swoję; ale Alcybiad odkrywszy takową zdradę, wcześnie jej skutkom zapobiegł, rozruchy w mieście uspokoił, i przybywszy zbrojno dopomógł im do otrzymania zwycięztwa nad stroną przeciwną i posiłkującymi ją Spartanami. Żeby zaś i napotem uczynił wolnemi od napaści nieprzyjacielskiej, przyłożył się i radą i czynnością, aby mury i twierdze naprawiono, a rozciągnieniem ich złączony był port z miastem; toż samo za jego staraniem i radą uczyniono i w mieście Patras.
Niedość mając na tem, iż flotami licznemi ojczyznę wzmógł, starał się lądowe siły powiększyć, co i do skutku poczęści przywiódł : ale te wielkie zamysły, dzielność w ich wykonywaniu, krasomowstwo wytworne, wdzięk urody i posiedzenia, ludzkość zniewalająca, sposób myślenia wspaniały, zgoła nadzwyczajne przymioty, ćmiły ledwo nieprzewyższające jeszcze przywary i zdrożżności. Żył albowiem wylany na wszystkie rodzaje rozpust i zbytków : dni i nocy na biesiadach trawił, ubiór jego był wykwintny i zniewieściały; gdy zawiadował flotą, sporządzano dla niego umyślnie takowe narzędzia, któreby mu nie dały czuć wzruszeń nagłych i oszczędzały niewczasów żeglugi. Z równą monarchom wspaniałością pokazywał się na igrzyskach Olimpji, gdzie się zgromadzały greckie narody, i razu jednego siedm wozów nieporównanej ozdoby gdy na gonitwy przystawił, trzykroć zwyciężcą ogłoszonym został. Puklerz jego był ze złota, a na nim przedziwnym kunsztem wyobrażony Kupidyn z piorunem w ręku : zgoła zdawał się niewidzianą okazałością naigrawać z sposobu wstrzemięźliwego życia współziomków. Z tych roztropniejsi nie tylko się obrażali takową niesfornością, ale byli w bojaźni, iżby kiedykolwiek szkodliwych skutków nie przyniosła, prowadząc go nieznacznie do osiągnienia najwyższej władzy. Dał to poznać Arystofanes, gdy do niego rzecz stosując w komedyi rzekł : « Nienawidzi cię lud, i słusznie, a przecież bez ciebie obejść się nie może. » W drugiem zaś miejscu tak mówił o nim : « Zle żywić lwa