słali do Sparty : te zaś w zwykłej narodowi owemu zwięzłości zawierały : « Młodzież nasza zginęła, wódz Menander poległ, reszta z głodu umiera; nie wiemy, co czynić, i gdzie się obrócić. »
Nazajutrz po otrzymanem zwycięztwie, puścił w kraj żołnierze na rabunek, i wielką zdobycz zyskał; obiegł zatem Chalcedonią miasto Spartanów garnizonem opatrzone, a wiedząc, iż długo to oblężenie potrwa, murem je wkoło opasał. Wtem Farnabaz przyszedł na pomoc oblężeńcom : ci to widząc pod wodzem Hypokratem z miasta wypadli; w środku więc nieprzyjaciół znalazł się Alcybiad, ale nie stracił przytomności, a stawając mężnie na wszystkie strony, spędził wprzód z pola Farnabaza z Persami, Hypokrat przywodzący Spartany poległ, ci tył podali, i zupełne zwycięztwo zostało przy Ateńczykach. Szedł zatem nie tracąc czasu ku Selimbryi, tam przez zbytnią śmiałość ledwo życia nie postradał, wziął jednak miasto i ludem swoim osadził.
Zostawieni inni wodzowie pod Chalcedonią, miasto to zbuntowane przeciw Atenom opanowali, które Alcybiad, tak jak i Selimbryą garnizonem opatrzył. Szedł dalej ku Bizancjum, to równie jak Chalcedonią, murem opasał, i w ścisłem trzymał oblężeniu. Otrzymawszy zwycięztwo nad idącymi mu na odsiecz Megareńczykami i Beocyanami, zdobył je. Przyzwany do Sparty Anasylaus rządca miasta, aby dał sprawę ze słabego odporu, rzekł : « Jestem nie Spartan, lecz Bizanczyk : widząc ginącą nie Spartę, lecz ojczyznę moję, gdzie żołnierze wasi trawili żywność a moi ziomkowie umierali z głodu, nie oddałem miasta nieprzyjacielowi, lecz uwolniłem go od uciążliwych obrońców; od was się albowiem nauczyłem, iż tojest tylko rzeczą prawą, co się dla dobra ojczyzny działa. »
Syt sławy Alcybiad niczego więcej nie pragnął, jak żeby mógł do ojczyzny powrócić, i w zwyciezkiej postaci ukazać się współziomkom. Płynął więc do Aten, mając uwieńczone okręty zdobytemi łupami nad nieprzyjacioły; ten, na którym zostawał, miał purpurowe żagle, a zewsząd odgłos muzyki i pienia radosne brzmiały.
Twierdzą jednak niektórzy, iż gdy się do portu zbliżał, ustały owe pienia i okrzyki, nie chciał albowiem zrażać nieprzyjaciół podobieństwem chluby lub natrząsania się z tego, iż mimo ich usilność do Aten powrócił. Gdy wchodził do portu, zastał niezmierną mnogość oczekujących, i przyjęty był z wielkiem weselem. Wskazywano go jak wybawiciela, i żałowano prześladowań, które był wycierpiał. Przypominano, już poniewczasie, klęskę u Syrakuzy, która z oddalenia jego nastąpiła : dzień ten zgoła był najświetniejszym życia jego.
Zagromadził się lud natychmiast, i wyrok potępiający Alcybiada zniesiony został : jednakże ostrzeżono, iżby się stawił ku odpowiadaniu na zarzuty niegdyś mu uczynione. Uczynił to z wszelką skromnością; i składając na los sobie przeciwny te, które zniósł prześladowania, oszczędził nieprzyjaznych sobie wielu, nawet serca ich do siebie skłonił. Mianowany wkrótce potem został wodzem najwyższym wojsk lądowych i morskich, z zupełną mocą to czynić, co mu się będzie zdawało z pożytkiem Rzeczypospolitej.
Nim przedsięwziął wyprawę, żeby wykorzenił powziętą opinią bezbożności, odnowił z wielką wspaniałością przerwane w czasie wojny obrządki w Eluzynie na cześć Cerery. Prowadził sam lud na miejsce uroczytości; a że były przeprawy dla zasadzek Lacedemończyków, niebezpieczne, zbrojnym ludem opatrzył wszystkie miejsca, a kto chciał iść na owe uroczystości, mógł bez bojaźni takową podróż odprawić.
Takowym krokiem, darami, igrzyskami, a najbardziej uprzejmością, ujął sobie wszystkich wielce, a oświadczenia tej miłości były tak żywe i wielokrotnie powtarzane, iż baczniejsi obywatele bojąc się, aby nakoniec królem ogłoszony nie został, przyśpieszyli potrzeby ku wyprawie, i prędzej niż się spodziewał, a może niżli i pragnął, wszystko Alcybiad na pogotowiu znalazł.
Udał się zaraz na wyspę Andros, która bunt była podniosła, tam rokoszanów wspartych od Lacedemony zwyciężył; że zaś miasta stołecznego nie zdobył, o to go potem okarżono; ale nie z jego winy to się stało, jak raczej dla tego, iż na potrzebnych rynsztunkach ku oblężeniu brakło. Puścił się zatem do Samos chcąc flotę swoję zapomodz, a tymczasem przełożeństwo zdał na Antyocha. Ten dognawszy Lyzandra z okrętami Spartanów, mimo zakaz Alcibiada wydał bitwę, i zwyciężonym został. Alcybiad chciał za powrotem swoim zwabić w bitwę Lyzandra, ale on na zyskanem zwycięztwie przestał, i z portu nie wyszedł.
Gdy się to działo, największy Alcybiada nieprzyjaciel Trazybul kryiomo się z obozu wybradł, i zbiegłszy do Aten, przed ludem oskarżył wodza, jakoby z jego winy nastąpiła klęska; ponieważ na innych rządy i starania wojenne zwalał, a sam szukał tylko sposobów, jakby mógł korzystać i zbogacać się na dogodzenie zbytkom swoim; i to dodawał, jakoby koło ciaśniny Byzancyum twierdzę stawiał, aby się miał gdzie ze skarbami schronić, gdy kraj własny opuści.
Dowiedziawszy się o takowem podejściu Alcybiad, porzucił flotę, i udał się do Tracyi : tam zebrawszy dosyć żołnierzy pustoszył kraj, i wielką zbobycz zyskał.
Władza nad wojskiem po odejściu Alcybiada oddana była trzem jego współtowarzyszom, Tydeuszowi, Menandrowi i Adymantowi; ci znowu wabili ku bitwie Lyzandra, klóry udając bojaźń coraz ich bardziej drażnił; i wprawiał w zaufanie. Przewidywał to Alcybiad, i niedaleko naówczas przemieszkiwając od portu, gdzie stały ateńskie okręty w Egospotamos, przestrzegał wodzów, aby się mieli na ostrożności, gdyż nieprzyjaciel zapewne podejść ich umyślił. Ale te przestrogi, jako z bojaźni, lub zazdrości pochodzące, odrzucili ze wzgardą, i wkrótce zwyciężeni z wielką stratą zostali. Lyzander albowiem wpadłszy na okręty u portu stojące, właśnie gdy straży na nich nie było, jedne zabrał, drugie spalił; wysadziwszy zaś lud swój na brzeg, rozproszonych i biesiadujących Ateńczyków część w pień wyciął, wielką liczbę w niewolą zabrał, reszta w rozsypkę poszła. Ośm tylko okrętów rąk jego uszło, trzy tysiące niewolnika zaprowadził do Lampsaku, gdzie ich potem na śmierć skazano.
Strwożony takową klęską swoich Alcybiad, sądząc się w Tracyi mniej bezpiecznym, postanowił udać się do Persów zabrawszy przeto z sobą skarby, które miał ze zdobyczy, przybył do Farnabaza rządcy Bitynji, żądając, aby mu dozwolił przejść do Artaxerxa króla.
Lyzander po otrzymanem zwycięztwie udał się prosto do Aten, i opanowawszy miasto, trzydziestu rządcom, a raczej, jak je zwano tyranom, władzę najwyższą, pod zwierzchnością jednak Sparty, oddał. Znaleźli się wówczas takowi obywatele, którzy dali to do wyrozumienia
Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/695
Ta strona została przepisana.