Lyzandrowi, iż dopiero wtenczas rząd od niego ustanowiony stwierdzi się i utrzyma, gdy Alcybiad zgładzonym ze świata zostanie : póki albowiem żyć będzie, nigdy w nim Ateńczykowie kłaść nie przestaną swojej otuchy. Odrzucił zrazu tak podłą radę Lyzander : ale odebrawszy rozkaz od starszych, aby go wszelkiemi sposobami starał się zgubić, posłał ów list Farnabazowi zawsze przyjaznemu Sparcie; ten mieszkającego spokojnie na wsi Alcybiada dóm zbrojnymi ludźmi otoczyć i w nocy podpalić kazał. Obudzony pożarem, gdy porwawszy broń ze drzwi swoich na podwórze wychodził, zdaleka rzuconemi od Persów pociskami zabity poległ.
Od Numy wnuka Marcyusza pochodził Koryolan; w młodości ojca utracił, i w przykładzie dowiódł, iż osierocenie takowe, lubo dolęgliwe jest i niedogodne, przecież zdoła umysł wspaniały sam z siebie nagrodzić to, w czem go los ukrzywdził. I to równie w przykładzie Koryolana znaleźć można, iż w porze pierwiastkowej życia wychowanie dobre, koniecznie potrzebne; jak albowiem bujna rola nieuprawioną będąc chwast wydaje, tak i w tym mężu znamienitym złe pielęgnowanie sprawiło upór, czułość zbytnią, i popędliwość nad miarę, a te przywary mimo wielkie, które miał przymioty, sprawiały odrazę i wstręt od jego społeczości. Jakoż przyznać należy, iż nauki i kunszta wstrzymują porywczość żądz ludzkich, a dobre ćwiczenie, najdziksze z przyrodzenia umysły łagodzi.
Za czasów Koryolana najwięcej w Rzymie popłacała waleczność, i tę tylko prawie miano za cnotę. On tym jedynie tchnący zapałem, sposobił się przez ustawiczne szermierstwa i zapasy ku nabraniu siły, wstrzymałości, zręczności; i nienadaremnie : nikt mu albowiem wydołać nie mógł. Upał, zimno, głód, niespanie, tak znosił, jakby czucia nie miał : gdy zaś przyszło do bitwy, nigdy inaczej tylko zwycięzko, z placu nie schodził.
Pierwsza jego była wyprawa przeciw Tarkwiniuszowi, niegdyś królowi Rzymu; ten po wygnaniu tylekroć zwyciężony, nie ustawał w chęci odzyskania co stracił; i naówczas z znacznemi blizkich narodów posiłkami zbliżał się ku Rzymowi. Wyszli na odpór zbrojni obywatele, a natenczas Koryolan w oczach dyktatora pierwszy raz walcząc, wybawił od śmierci jednego obywatela, i wziął w nagrodę wieniec z liścia dębowego, zwany « Koroną obywatelską. » (Corona Civilis).
Zbyt wczesne nagrody zastanawiają niekiedy w wspaniałym ku sławie zapędzie, i mniemają niektórzy, iż wypłacili się w pierwszym zaraz kroku z tego, co winni ojczyznie. Nie tak działają prawe umysły : raz nabyta sława nie nasyca ich, i owszem wzbudza pragnienie ku większym dziełom; to co wzięli za nagrodę, mniemają większej pracy zadatkiem. Taki był sposób myślenia Koryolana : siebie samego kładąc sobie za cel, na to usilność obracał, iżby szły nieprzerwanym ciągiem coraz znamienitsze czyny, a wodzowie, pod których władaniem żołd prowadził, ubiegali się prawie, który z nich przyzwoitszą nagrodą, waleczność jego miał uwieńczyć. Chował jeszcze w tem, co działał szacowną wielce pobudkę : inni biorą za cel obowiązek, zysk, wzrośli sławę; on sławy dla tego najbardziej szukał, aby nią pocieszył matkę, którą jedynie kochał. Gotował sobie czułą radość, aby słyszała pochwały jego; rachowała, piastowała chlubnie nagrody i zwycięzkie wieńce, a płacząc z pociechy, ściskała syna. Toż samo powiadają o Epaminondzie, iż po wygranej u Leuktrów z tego się najbardziej cieszył, że mógł mieć jeszcze ojca i matkę, żyjących wówczas, świadkami zwycięztwa swojego. Osierocony po ojcu w niemowlęctwie Koryolan, pomniąc co był winien pozostałej matce, całem życiem wypłacał się z obowiązków. Jakoż i żonę pojąwszy wraz z dziećmi w domu jej mieszkał; i niczem hardziej pocieszonym być nie mógł, jak gdy widzięcznie przyjmowała usługi jego.
Już był wielce dla zasług i waleczności swojej szanownym, gdy zaszły spory i poróżnienia między senatem a ludem, z tej przyczyny : iż senat utrzymywał stronę Patrycyuszów, którzy nielitościwie obohodzili się z dłużnikami, na lichwę ich wielką wyciągając, a gdy wypłacić się nie mogli, przedając ich majątek : a nawet i po ostatniej wojnie z Wolskami, w początkach której było uboższym przyrzeczono z poręką Maniusza Waleryusza konsula, iż łaskawiej się, niż przedtem, z nimi ci, których dłużnikami zostawali, obchodzić będą. Ale gdy się to nie stało, a właśnie wówczas wpadli w kraj nieprzyjaciele; konsulowie chcąc dać odpór zwołali lud : ten się nie stawił; radzili więc niektórzy z senatu, aby pobłażyć nieco uskarżającym się, lecz zdaniu temu oparł się Koryolan, mieniąc buntem takowy ludu postępek. Zgromadzali się pokilkakrotnie senatorowie na radę. Gdy w niej nie ustanowiono, coby złemu zabiedz mogło, lud z Rzymu wyszedł i osiadł na górze świętej, którą niedaleko od miasta oblewała rzeka Anium. Wysłano z senatu poselstwo, złożone z dziesięciu pierwszych : na czele ich będący Menenius Agryppa, od tego rzecz zaczął : « Czasu jednego zbuntowały się były członki przeciw żołądkowi o to, iż wśród nich osadzony, w niczem się nie przykładał do pracy ustawicznej, którą dla niego ponosiły; ale on śmiał się z tego, iż nie wiedziały, jak strawiwszy to, co niosły, każdego z nich żywił i orzeźwiał. Tak to i z nami dzieje się Rzymianie; senat radą publiczną rzecz trawi, a to trawienie i żywi, rzeźwi i udziela każdemu z obywatelów, co mu i się należy. »
Przypowieść ta zręcznie przystosowana wzięła swój skutek; lud do Rzymu powrócił, ale wprzód to sobie obwarował, iż corocznie z pomiędzy siebie obierać będzie trybunów, którzyby zanim obstawali. Zezwolił senat niezbyt ochotnie na takowe żądanie, i gdy się to stało, łatwo szły zaciągi na wojnę, wszyscy bowiem obywatele chcieli przez to okazać, jak ich wielce ujęła powolność i wzgląd dla nich senatu.
Pobłażanie takowe nie w smak poszło Koryolanowi, i byłby się mocniej sprzeciwił, gdyby tak swego, jak i towarzyszów swoich zapału nie uśmierzył przez wzgląd na potrzebę ojczyzny.
Stanęło w krótkim czasie liczne wojsko na pogotowiu, i natychmiast objąwszy rządy nad nim Kominiusz konsul wszedł w kraj Wolsków, i obiegł najcelniejsze ich miasto Koryole. Gdy leżał pod niem przez czas niejaki, część żołnierzy wziął z sobą, aby wstrzymał odsiecz nieprzyjacielską, drugą zaś część zostawił pod miastem przełożywszy nad nią Tyta Larcyusza, męża walecznego. Gardzili małą garstką pozostałych oblężeni, i za pierwszą zdarzoną porą uczynili wycieczkę. Że nagle wypadli, zmięszali zrazu półki i ku obozowi swo-