Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/704

Ta strona została przepisana.

z lotu ptaków, lub z innych zdarzeń przypadkowych brano. Dostąpiwszy tego stopnia, wielce był pilnym w wykonaniu obowiązków. A jako nie był nowości, chyba oczywiście zdatnej, przyiacielem, a ściśle, co było dawniej obwarowano, w urzędzie pełnił; częstokroć z tej przyczyny miewał zatargi z towarzyszami swemi : nie przekonali jednak troskliwości jego, której takowe dawał usprawiedliwienie, iż obowiązków, jeźli się być zdają naganne i płoche, nie trzeba się podejmować, ale raz podjęte pełnić ścisłe należy. Tegoż był zdania w kunszcie żołnierskim i sprawowaniu interesów publicznych.
Będąc wodzem nieposłuszeństwo surowie karał. Skarb mając w ręku, dzierżał go nienaruszenie, i miał oko na tych, którzyby go jakimkolwiek sposobem uszkodzić mogli.
W każdej zwierzchności pokazywał się ludzkim i przystępnym, ale niemniej czułym i bacznym. Wzgląd w tem, co poczynał, miał tylko na siebie, aby nie wykroczył, i na ojczyznę, aby z usługi jego miała korzyść i wsparcie. Zdawał się niekiedy osobliwie na czele wojska, zbyt srogim i nieubłaganym; a gdy go o to strofowano, wykł był mawiać : iż wtenczas tylko zwyciężyć nieprzyjaciela można, kiedy zwyciężca podległość czuje.
Rzymianie ustawicznie byli w wojnie, pod rożnemi pozorami rozszerzając panowanie swoje. Wojowali właśnie naówczas z Antyochem, gdy doszła wiadomość, iż nowo podbite w Hiszpanji narody powstały, chcąc jarzmo na siebie włożone zrzucić. Wysłano z władzą pretora na tę wyprawę Pawła Emiliusza. Skoro przybył do Hiszpanji, uczyniwszy potrzebne przygotowania, szedł przeciw buntownikom, i dwakroć ich w bitwie pokonał, położywszy, jak twierdzą współcześni pisarze, trzydzieści tysięcy na placu. Po takich zwycięztwach uśmierzył się duch buntu, miasta poddawały się dobrowolnie. Stłumiwszy ów rokosz, powrócił do Rzymu, najmniejszego dla siebie nie odniosłszy zysku. Daleki od chęci zbiorów, tego co miał, użyczał hojnie. Pokazało się to jawnie po śmierci jego, gdy ledwo dostarczający majątek potrzebom owdowiałej żony zostawił.
Pierwszą żoną jego była Papirya, z którą się rozwiódł, lubo z niej miał potomstwo, synów w familią Scipionów i Fabiuszów przysposobionych, a z tych był ów sławny Afrykański Kartaginy zburzyciel; z córek jedna była za synem Katona Cenzora, druga za Tuberonem, mężem znakomitym cnotą i starożytną, a już naówczas rzadką w Rzymie, wstrzemięźliwością życia. Szesnastu z domu tego, w pomiernym, który mieli, domu mieszkali w Rzymie, i jednymże na wsi folwarczkiem żywili się wspólnie. Córka Emiliusza, dwakroć tryumfującego konsula, nie wstydziła się ubóztwa cnotliwego męża swojego, a czcząc cnotę w dobrowolnym niedostatku, brała z niego chlubę.
Został potem konsulem, i w czasie urzędowania jego nadarzyła się wojna z Liguryjczykami, mającemi w podgórzu Alp siedliska swoje. Naród ten był mnogi i bitny, a Rzymianie mieli już wielokrotnie z niemi do czynienia. Przywykli więc bojom, i sposobom wojowania rzymskiego, trudni byli do pokonania.
Mięszały się z Liguryanami pobliższe nadmorskie osady Gallów i Iberytanów. Blizkość morza dawała im sposobność do żeglugi, zabierali więc częstokroć kupieckie okręty Hiszpanów i innych narodów, które z Rzymianami prowadziły handel, przez co wielką ponosiły szkodę.
Nie miał więcej nad ośm tysięcy wojska Emiliusz, gdy wszedł w Liguryą, zastał zaś w gotowości czterdzieści tysięcy bitnego żołnierza. Mimo jednak tak wielką różnicę, zaufany w ludzi swoich ćwiczonych, rzezkich i karnych, natarł na nieprzyjaciół, i po srogiej walce przełamał ich szyki. Cofnęli się więc nazad, i nie śmiejąc bitwy powtórzyć, zamknęli się w twierdzach. Przestając więc na ukaraniu i sławie zwycięztwa, sam podał im sposób do ocalenia w zawarciu przymierza, i stanął według jego przepisów takowy, jakiego się spodziewać nie mogli. Gdy więc czynili dzięki, oświadczył, iż Rzym nie chciał ich wykorzenić, i zniszczyć, ale poskromiwszy i nauczywszy, iżby się nie ważyli podobnych buntów, zachować jako tarczę i zasłonę od napaści Gallów i ich sąsiadów. Poznosił zatem i zburzył według opisu przymierza, twierdze które byli powystawiali; okręty, któremi rozboje czynili, zabrał; niewolnicy których mieli dość licznych, zyskali wolność.
Te były dzieła pierwszego konsulatu Emiliusza. Po wyszłych lat czterech, o powtórny starał się; ale gdy do tego nie przyszło, obrał życie spokojne, zatrudniając się najbardziej wychowaniem dzieci swoich. Nie oszczędzał on na to ani pracy, ani wydatków. Mistrzów, o których się tylko mógł jak najdoskonalszych dowiedzieć, sprowadzał wielkim kosztem. Dom jego napełniony był każdego czasu nietylko krasomowcami, filozofami i prawnemi ludźmi, ale nadto znajdowali się w nim snycerze, malarze, architekci, zgoła wszystkich kunsztów mistrze. Ćwiczyli się w nich synowie : w jednych dokładnie, w drugich tyle, ile powinna uczciwa młodzież, iżby się mogła znać na ich zdatności i użyciu, czyli w sprawowaniu dzieł publicznych, czyli w szczególnych własnego domu okolicznościach. Nie lenił się być przytomnym nauce synów; co jeźli oznaczało miłość ku krwi swojej, równie było dowodem, jak kochał kraj, gdy mu tak zdatnych w czasie obywatelów przygotował.
Nastąpiła wojna Rzymian z Perseuszem królem Macedonji, trwała od niejakiego czasu, a lud miał za złe wodzom, których tam posyłano, iż się zdawało, jakby ją umyślnie zwłóczyli dla dogodzenia zyskom i wyniosłości swojej. Pokazywała się ich niesposobność, albo gnuśność przez próżne trawienie czasu w wyprawach nieskutecznych. Najpierwszy Licyniusz wkroczył był do Macedonji, ale gdy przyszło do bitwy, zwyciężonym został; wojska albowiem Macedonów zachowywały jeszcze dawną swoję waleczność, a zaś nieraz się potykając z Rzymianami, znały ich sposób wojowania, i nauczyły się już były dawać im odpór. Dwa tysiące pięćset Rzymian w tej porażce na placu legło. Płynął zatem spieszno ku flocie rzymskiej zwyciężca, i zastawszy ją u portu Orei, dwadzieścia okrętów zabrał. Nie lepiej się potem nadarzyło Hostyliuszowi, i ten albowiem ze stratą z Macedonji wyjść musiał. Równe miał szczęście Perseusz przeciw sąsiadom : Dardanów, wpadłszy nagle w ich kraj, zwyciężył, i z wielką od nich zdobyczą powrócił. Chcąc zaś ze wszystkich stron zatrudniać Rzymiany, wzburzał i podbudzał Gallów, aby w ich osady wpadli, toż samo czynił w Illiryi, zawarłszy przymierze z ich królem Gencyuszem.
W tym były stanie rzeczy, a Rzymianie poznawszy nieodbitą potrzebę powstać dzielnie przeciw coraz bardziej wzmagającemu się nieprzyjacielowi; umyślili wy-