nia, które tenże los niestateczny i jemu daje! I w prawdzie kiedyż takowa pora znaleźć się może, w którejby szczęściu zaufać można? Ćwierć godziny zniszczyła resztę potęgi Alexandra, i następcy jego dziś u nas chleba żebrzą. Nie podnośmy się ze zwycięztwa naszego : kto wie czyli i na nas czasem kolej nie przyjdzie. » Mówił zaś to umyślnie, widząc niepohamowaną radość, i zbyt porywcze uczucie w młodzieży, która go otaczała, i w której chciał przeto uśmierzyć cokolwiek zbytnie zaufanie, a przez to wyniosłość.
Rozrządziwszy nowo podbitym krajem, gdy poszło wojsko na zimowe stanowiska, on tymczasem objeżdżał greckie osady, tak własne Rzymian, jako też narodów sprzymierzonych : z słodyczą przykładał się ku ich dobru, i czuł w sobie niewymowną radość z tego, iż mógł przyczyniać się do ich uszczęśliwienia co czynił chętnie i działaniem i radą.
Przybyli wyznaczeni z Rzymu kommissarze na urządzenie kraju : on wraz z nimi zażytym będąc, naprzód do tego się przyłożył skutecznie, iż własności oddane zostały dawnym prawym dzierżycielom, wolność tym, którzy z niej byli nieprawnie wyzuci przywrócona, prawa dawne, czyli to gwałtem, czyli pobłażaniem zaniedbane, do skutku przywiedzione, i ich pełnienie na przyszłe czasy zapewnione. Ustanowieni urzędnicy tam, gdzie ich nie było, i podatki, które się do skarbu Rzeczypospolitej płacić miały, nie więcej nad sto talentów wynoszące, które przedtem królom nierównie większe lud opłacać musiał.
Ogłoszono potem z rozkazu Emiliusza obchody uroczyste i igrzyska kosztem zwyciężców. Obwoływano je po wszystkich miastach Grecyi i krajów przyległych : wezwał na nie i zapraszał nawet monarchów Azyi, sprzymierzonych z Rzecząpospolitą. A gdy czas przyszedł wyznaczony, sam przybył, i oddawszy z wielką okazałością bogom cześć przez mnogie ofiary i całopalenia, dawał widoki wielce wspaniałe, łożąc koszt na nie ze skarbów Perseusza. Jeżeli zwierzchnia okazałość ze wszech miar w nich wydawała się, niemniej je zdobił i przymilał porządek i kształt wyborny. Uczty dawał wspaniałe, niezmierna mnogość stołowników mieściła się na nich : tak zaś wszystko zręcznie i do gustu każdego w szczególności ugodzone było, iż wydziwić się nie mogli przytomni, przezorności i czułości gospodarza, tak dostatnie i ochoczo podejmującego niezmierną mnogość ze wszech stron przybywających na owe igrzyska.
Słysząc powszechne odgłosy wielbiące wspaniałość i urządzenie przy tak wielkim dostatku, rzekł : « Kto umie lud szykować do boju, potrafi urządzić ucztę, i dobrze osadzić u stołu biesiadników. »
Wielość zbiorów Perseusza ucieszyła Grecyą, dała sposobność Emiliuszowi okazać ludzkość, ale go nie zapomogła. Uważano to nawet, iż gdy zniesiono zabraną zdobycz do obozu, lubo zawierała w sobie niezmierne bogactwa, ani jej oglądał, ale natychmiast oddać kazał strażnikom skarbu publicznego : bibliotekę jednak Perseusza dzieciom, ile nauki lubiącym i w nich ćwiczonym, oddał. Gdy przyszło rozdawać nagrody waleczności według zwyczaju, lubo wielce zasłużonemu własnemu zięciowi Tuberonowi, dał tacę srebrną o pięciu grzywnach.
Rozporządziwszy wszystko dostatecznie, pożegnał Macedończyków, już do społeczeństwa państwa rzymskiego przyłączonych, i napomniawszy, jak mieli z skromnością używać swoich nadanych i zostawać w jedności; ruszył się do Epiru, gdzie nie bez wstrętu wykonywać musiał rozkaz z Rzymu nadeszły, ażeby puścić miasta na rabunek i wziąć obywatelów w niewolą. Siedmdziesiąt miast potkała ta klęska, sto pięćdziesiąt tysięcy zebrano niewolników, a łupem zbogacone wojsko obfitą wzięło nagrodę.
Wrócił nakoniec do ojczyzny, i przybywszy z flotą do brzegów włoskich, płynął do Rzymu Tybrem na galerze Perseusza; okrytej drogiemi kobiercy, przyozdobionej zawieszoną zwyciężonych bronią śklącą od złota i drogich kamieni. Wysypał się lud na taki widok, i jakoby poprzedniczym tryumfem wjazd zwycięzkiego wodza uszlachcił. Ale żołnierze jego jeszcze niesyci łupów Epiru, mieli to sobie za krzywdę, iż między nich zdobyczy Perseusza nie podzielił. Jakoż gdy przyszło wyznaczenie tryumfu, zbraniali się nań dozwalać. Galba niejaki był hersztem spisku, zapozwał Emiliusza przed trybuny. Ale gdy przyszło do obżałowania, pokazało się, iż same tylko nań potwarze miotał; ukazała się naówczas jawnie niewinność oskarżonego; tak jednak zawaśnieni żołnierze wzburzyli byli lud przeciw niemu, iż ledwo się dał nakoniec ubłagać, a zatem jednostajnemi głosy tryumf zwycięzcy przysądzony został.
Przez dni trzy z niewidzianą dotąd w Rzymie wspaniałością odprawiał go Paweł Emiliusz. Po wszystkich ulicach i rynkach, gdzie miał być wieziony, powystawiane były dla ludu teatra, aby nań wygodnie mógł patrzyć. Pierwszego dnia wieziono na dwóchset pięćdziesiąt ogromnych wozach obrazy przedziwnego kunsztu, takież posągi, najdoskonalszych mistrów greckich dzieła. Dnia drugiego okazywały się na wielkiej liczbie pasmem idących wozów, bronie i rynsztunki zdobyte na nieprzyjaciołach, tak zaś były kształtnie ułożone i polerowane, iż blaskiem przerażały oczy patrzących, a szczękiem czyniły odgłos wspaniały i groźny. W siedmiuset pięciudziesiąt ogromnych naczyniach, z których każde czterech ludzi dźwigało, niesione były zdobyte skarby, i wynosiły trzy tysiące talentów. Następowały zatem w innych naczyniach puhary, kubki, czasze, rostruchany, konwie i inne rozmaitego rodzaju naczynia złote i srebrne, szacunkiem i przedziwnym kunsztem znamienite.
Trzeciego dnia gdy już sam miał tryumf wywodzić, dały się ze świtem słyszeć odgłosy trąb, tak jak hasła do boju szły zatem bydlęta ku ofiarom, przybrane w wieńce z wyzłoconemi rogami, prowadziło je sto młodzieńców odzianych w białe szaty z purpurowemi ślakami, za niemi szły chłopięta równie przystrojone, i niosły narzędzia złote i naczynia do ofiar : niesiono po nich złotą monetę w naczyniach, z których każde czterech ludzi dźwigało : takich naczyń było siedmdziesiąt siedem, a w każdem trzy talenta. Ukazała się potem osobno niesiona czasza, którą był ze złota zdobytego ulać kazał Emiliusz, ważyła talentów dziesięć. Dalej widać było czasze, puhary, i rostruchany Antygonów i Seleucydów, a za tem sprzęt stołowy Perseuszów wszystek od złota.
Wóz króla potem następował, a na nim korona i płaszcz : prowadzono zatem dzieci jego z nauczycielami, mistrzami i całym dworem : ci wszyscy płakali rzewnie, a dzieci wznosiły ręce ku patrzącemu ludowi żebrząc miłosierdzia. Dwóch było synów i córka; małoletni,
Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/707
Ta strona została przepisana.