puszczę, aż zwyciężą : przywiodę was jutro na nieprzyjaciela, tam obaczę, jeźliście odpuszczenia godni. Trzeba tego koniecznie, iżby się wprzód dowiedzieli współziomkowie wasi o zwycięztwie, niż ich wieść dojdzie o porażce. » Jakoż skoro tylko nazajutrz błysnęły zorze, dał hasło do boju, stanęły wojska w szyku : co widząc Annibal rzekł : « Co czynić z takowym człowiekiem, który zwyciężony zwyciężcom odpoczynku nie daje; zwyciężca i sobie go i im nie dopuszcza. »
Przyszło do bitwy, na czele wojska postawił słonie Annibal; jakoż zrazu zamięszanie sprawiły w półkach rzymskich, ale gdy jednego z nich Flawiusz niejaki proporcem ranił, ośmieleni jego przykładem Rzymianie na inne się rzucili, zwróciły się słonie, a wpadłszy na półki za sobą stojące, zmięszały w nich szyki, co widząc Marcellus całą siłą w tę stronę natarł, i zupełne zwycięztwo otrzymał. Ośm tysięcy Kartagińców zginęło w owej porażce; Rzymianie trzy tysiące swoich utracili, ale mało zostało takich, którzyby ran nie odnieśli. Annibal w nocy obóz opuścił; Marcella jednak żołnierze nie byli w stanie iść w pogoń, cofnął się zatem z swojej strony do Synuessy dla spoczynku i zasilenia.
Uwolniony od zaczepek Marcella Annibal, pustoszył kraje pobliższe, co za złe miano Marcellowi, ale się oczyścił i usprawiedliwił niesposobnością obstawania, póki nowemi posiłkami wzmocnionym nie zostanie : a to jego usprawiedliwienie, iż było dowodne i oczywiste, nie odrażało od niego ludu, jak sobie życzyli jego nieprzyjaciele, owszem coraz się bardziej wzmacniała w nim ufność, czego było dowodem nowe wybranie na urząd konsula, który już był cztery razy piastował.
Skoro się pora okazała zdatna ku wyprowadzeniu w pole wojska, szedł do Toskanji, gdzie miasta niektóre zbuntowane do posłuszeństwa przywiódł, i całemu tam| łejszemu krajowi spokojność przywrócił. To zdziaławszy udał się przeciw Annibalowi, i według zwyczaju swojego, ścigał go wszędzie chcąc koniecznie ku bitwie przywieść. Nie był od tego Annibal, szukał jednak sposobnej pory, z którejby mógł korzystać, tak jak mu się było nieraz udało. Gdy więc ścigały się wojska, i zawsze stały przeciw sobie, zdarzyło się jednego razu, iż między obozami był wzgórek nieco wzniosły : dziwili się Rzymianie iż go Annibal się osadził : lecz on już po bokach rozstawił zasadzki. Opanowanie tego wzgórka dogodne zdawało się Rzymianom, nalegali więc na wodza, aby się nie dał uprzedzić. Pobudzony takowem przekładaniem Marcellus, postanowił sam przez się oglądać to miejsce, wziąwszy z sobą nieco jazdy, tam się puścił wraz z kollegą swoim Kryspinem. Postrzegli go z wierzchołka góry, na której stali Kartagińcowie, i gdy się pod sam wzgórek podsunął, dali znać zasadzkom : te gdy z kryjówek wypadły, pierzchnęli towarzysze konsula, Kryspin ranny ledwo uszedł, Marcellus broniąc się walecznie, włócznią przebity życia dokonał. Przybył wkrótce sam w osobie swojej Annibal, i nie pokazując żadnej radości ze zginienia godnego siebie nieprzyjaciela, ze czcią zwłoki jego złotogłowem okryte spalić kazał, a zamknąwszy popioły w srebrnem naczyniu, wieńcem je złotym okrył i Rzymianom odesłał.
Wkrótce umarł ranny Kryspin : i w małej utarczce, gdyż nie więcej nad czterdziestu z Rzymian legło, dwóch konsulów Rzym stracił.
Wielkie a razem rzadkie podobieństwo nadarza się między tymi dwoma bohatyrami, i co do przymiotów, które mieli, i co do dzieł, któremi się wsławili.
Mocy i dzielności byli obadwa nadzwyczajnej, pracowici nad podziw i wytrzymali : odważni czyli to w boju, czyli w szczególnej bitwie : wspaniałość umysłu równie się w nich wydawała; ale w łagodności i ludzkości zdaje się przewyższać Pelopidas Marcella. Ten chciwy boju nie oszczędzał częstokroć zwyciężonych : Pelopidas równie wielu twierdz i miast warownych zdobywca, nigdy się zapalczywości swojej tak ująć nie dał, iżby się stał pokonanych krwi rozlewcą, swobody zaś żadnemu ze zwyciężonych nie odebrał. Prawda, iż sposób postępowania z Syrakuzami Marcella, równej pochwały godzien, ale nie zawsze mu się to tak, jak pierwszemu nadarzało.
Co się tycze dzieł szczególnych : zwycięztwa nad Gallami Marcella, a co jeszcze zaszczyt mu większy przyniosło, pojedynek szczęśliwy z Wirydomarem, wodza rzymskiego szczególniej wznosi nad innych rycerzy; blizkim jednakże równej sławy stałby się był Pelopidas w zajściu z Alexandrem, tyranem Fery, gdyby śmierć nie przeszkodziła tak wspaniałej ochocie. Zwicięztwo pod Tegirą i wspólnictwo z Epaminondą u Leuktrów, z tryumfami Marcella porównać można.
Śmiałem i przemyślnem podejściem uwolnił ojczyznę swoję Pelopidas z jarzma tyranji : nie zdarzyła się tak pożądana okoliczność Marcellowi, ile że Rzym, jak zastał w szczęśliwej swobodzie, w takiejże go zostawił.
Może kto mówić, iż Marcellus tym sławniejszy, że z dzielnym i zawsze zwyciężcą Annibalem miał do czynienia, a gdy go pokonał, przeszedł wszystkich współczesnych wodzów; ale też ci których zwyciężał Pelopidas, byli Spartanie; zwyciężywszy ich, nie był tak od nich zwyciężany, jak Marcellus od Annibala, którego nakoniec przemyślnem podejściem życie stracił. To jednak na stronę Marcella zda się służyć, iż on pierwszy niezwyciężonemn dotąd Annibalowi nie tylko mężnie się oparł, ale go i zwyciężył. On pierwszy wsparł i wzmógł ztrwożonych ziomkom, i dźwignął nachylającą się do upadku ojczyznę swoję. Pelopidas przewyższa w tem Marcella, iż będąc nieraz zwyciężcą, nigdy nie był zwyciężonym.
Opanował Syrakuzę Marcellus, nie mógł dostać Sparty Pelopidas : ale w tej nawet okoliczności wiele dokazał, gdy pierwszy z nieprzyjaciół do niej się tak zbliżył, i śmiał przebyć rzekę Eurotas, która ją oblewała. W tem jednak dziele wspólnictwo miał z Epaminondą; Marcellowi zaś samemu należy sława zdobytej Syrakuzy, znękania Gallów, i oparcia się Annibalowi.
Zuchwałość obudwu pozbawiła życia, i jak w tem wielce sobie podobni, tak równie usprawiedliwionemi być nie mogą. Może się niekiedy wdać wódz w niebezpieczeństwo życia, ale jak mówi Eurypides : « Przyzwoita rzecz, żeby wódz odniosł zwycięztwo, i siebie ocalił; lecz gdy umrzeć trzeba, słodko umierać na łonie cnoty. »
Pogrzebli Pelopidę z wielką wspaniałością współobywatele i wdzięczni dobrodziejstw jegu Tessalczycy, i Marcella z uszanowaniem Annibal. Pierwszy jeżeli przyzwoity sławie swojej miał obchód, czulszy i godzien; zazdrości był Marcella. Nieprzyjaciel albowiem który