Powróciwszy do domu, nie trawił czasu na próżnowaniu, a sposobiąc się coraz bardziej do powziętego rzemiosła, takich zabaw używał, które służą ku nabraniu mocy i zręczności żartkiej, jakoto jeżdżenie na koniu, wyścigi, zapasy, pływania, i szermierstwo; najbardziej zaś myślistwo, które to wszystko w sobie zawiera, i wielce zdatne jest ku przyzwyczajeniu i ciała do pracy, i oka do upatrywania miejsc dalekich i rozmaitych położeń.
Szedł częstokroć z robotnikami swoimi do winnic, i dopomagał im w pracy, albo też ująwszy się pługa wraz z rolnikami uprawiał ziemię. To czyniąc siły wzmagał, zdrowie krzepił, majątek zwiększał, a doglądając gospodarstwa i ucząc się go, czynił powinność prawego obywatela. Przekonany był albowiem o tem, iż kto swoje ochrania, cudzego nie pragnie.
Z ochotą przysłuchiwał się rozmowom uczonych ludzi, zwłaszcza gdy zmierzały ku obyczajności : takoweż pisma rad czytał, i ku pożytkowi swojemu obracał; stąd pochodziło, iż xięgi które wzmagają ducha rycerskiego, jakie są Homerowe, w wielkiem miał poważeniu.
Reguły wiedzenia i szykowania wojska, których wiadomość miał z dziejów dawnych, i powieści doświadczonych wodzów, przyprowadzał do skutku nie tylko w potrzebie, ale w czasie pokoju, gdy ćwiczył żołnierzy swoich; uważał wówczas pilnie, jakie były miejsc położenia, jak w przechodach ustrzedz się zasadzek, lub je czynić; jak korzystać z miejsc, i w nich się wzmacniać, omijać złe przeprawy, lub zmniejszać w ich przebywaniu niebezpieczeństwo. Zgoła to wszystko działał, cokolwiek służyć mogło do sztuki wojowniczej, do której czuł wrodzoną skłonność.
Miał natenczas lat trzydzieści, gdy Kleomen król Sparty ubiegł Megalopol, i rozpędziwszy straże, opanował rynek, i tam rozstawił wojsko swoje. Działo się to w nocy, a przeto tym większe było zamięszanie, i lud strwożony nie wiedział, co miał począć. Wypadł na odgłos wszczętego tumultu z domu swego Filopemen, i zebrawszy naprędce tych, których spotykał, obywatelów, tak żwawo natarł na Spartany, iż dał czas gromadzić się innym ku wspólnej obronie, z którymi złączywszy się, widząc nierównie większą liczbę nieprzyjaciół, wyszedł z miasta. Ostatni opuścił bramy, dając innym czas i sposobność do wyjścia, a że się na jawne niebezpieczeństwa narażał, stracił konia w bitwie, i na drugim ranionym, sam przecież bez szwanku, ledwo się z rąk nieprzyjaciół wydobył.
Szedł więc do Micen wraz z towarzyszami swemi, i gdy tam stanęli, wyprawił do nich posły Kleomen oświadczając się, iż opuści miasto, byleby się wrócili. Przestali na takowej obietnicy towarzysze, ale oparł się ich żądaniu, sądząc iż takowe wezwanie było zdradliwe, i ku temu zmierzało, iżby dostawszy miasta, mógł mieć w mocy swojej mieszkańców, a przez to ubezpieczyć panowanie w Megalopolu. Pokazał skutek, jak sprawiedliwe było podejrzenie nieufającego Filopemena. Kleomen nie mogąc zwabić obywatelów, z miasta ustąpił, ci zaś dowiedziawszy się o tem, natychmiast wrócili się do swojego siedliska.
W kilka miesięcy potem Antygon król wojnę Lacedemończykom wypowiedział, i wiódł przeciw nim wojsko znaczne : był w niem Filopemen na czele posiłkujących Megalopolitanow, i stawiono go na odwodzie. Ody przyszło do bitwy, a postrzegł, iż nieprzyjaciel brał górę, mimo zdanie starszych, rzucił się z półkiem swoim na przemagające Spartany, i złamawszy szyki przymusił do ucieczki, a chcąc do reszty pokonać, szedł w pogoń za nimi, i wparł między wąwozy; gdzie lubo i jego ludzie do szyku przyjść nie mogli, i obie nogi razem mu pocisk przeszył, wyrwał tkwiejące z rany drzewce, i mimo ból nieznośny, który mu dokuczał; rzucił się wśród uciekających, i poty z placu nie zszedł, póki ich pomiędzy góry pobliższe nie rozegnał.
Po skończonej bitwie wdzięczny Antygon, dzięki czynił Filopemenowi, i jemu po większej części wygraną przypisywał : a gdy Alexander wódz jazdy Macedońskiej obwiniał go o to, iż pomimo wolą starszyzny szedł na nieprzyjaciela, a przeto i inni za nim iść musieli, rzekł Antygon : « Młody ten żołnierz działał jak wódz, wy jak żołnierze. »
Dzień ten początkiem był sławy Filopemena, Antygon go wielce poważać zaczął, i wszelkiemi sposobami wabił do swojej służby, ale nie chciał mąż wolny służyć monarsze.
Spokojność która po tej wyprawie nastąpiła, przykrą zdawała się młodemu bohatyrowi, i pragnął pory takowej, gdzieby mógł okazać waleczność swoję. Zdarzyła się wkrótce na wyśpie Kreteńskiej : tam się udał, i przez niejaki czas uczył się między walecznym ludem rozmaitych sposobów wojowania, a że wielokrotnie dawał dowody równie męztwa, jako i przemysłu, wielce się sława jego zwiększyła; gdy więc do ojczyzny powrócił, sprzymierzone Achai narody uczyniły go wodzem swoim. Zostając na tym urzędzie, starał się powierzone sobie wojsko opatrzyć w rynsztunki przyzwoite, przyuczał żołnierzy ustawicznem ćwiczeniem do zachowania szyku, ścigania rzezkiego, zręczności w mustrze, porządku czyli to w chodzie, czy w stawaniu, zgoła najmniejszej rzeczy nie opuszczał, któraby mogła być zdatną w potrzebie. Karność i posłuszeństwo zalecał, jako najistotniejsze dobrego żołnierza obowiązki. Tym sposobem poczynając, nadarzył krajowi bitne, nieprzyjaciołom groźne wojsko, ażeby zaś odwagę zdobiła świetność, kształcił półki swoje okazałą powierzchownością, najbardziej zaś do tego służyło ochędóztwo, i broń jak najczyściej trzymana.
Zgromadzenie rozmaitych osad Achai, między któremi znajdowali się Megalopolitanie, w mocy wspólnej dzielne było. Pierwszy Aratus to sprzymierzenie zdziałał. Wziąwszy po nim następstwo Filopemen, uczynił go nierównie mocniejszem. Wszczęli byli wojnę z Achejczykami Etolianie i Eleeńczycy, narody między sobą od dawnych czasów sprzymierzone; i gdy zeszły się wojska przy rzece Laryssie, i przyszło do potyczki, wódz strony przeciwnej Damofant upatrzywszy Filopemena, na niego natarł : dał mężny odpór, i z konia zwaliwszy przeciwnika, strwożone półki rozegnał. Zaszczyt zwycięztwa został przy Filopemenie, a potęga Achai na wzór małych strumyków ze słabych pierwiastków wzrastała; na wieść albowiem nowego zwycięztwa wiele się osad greckich do nich udawało, żądając wspólnego przymierza. Z ochotą przyjmowano garnących się, i przyszło nakoniec do tego, iż zyskali wziętość powszechną, i poprzestali obawiać się mocnych sąsiadów, jakowemi byli naówczas Alexandra następcy królowie macedońscy, i Sparta dotąd straszna przemożnością swoją.
Żeby jednak i ta moc Achai, sprzymierzeńcami
Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/725
Ta strona została przepisana.