Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/735

Ta strona została przepisana.

Właśnie naówczas przybył do niego Kleonim, z królów Spartańskich pochodzący : ten mając to sobie za krzywdę, iż Areusz tron jemu należący się posiadał, namówił Pyrrusa, aby go zbrojną ręką na państwo wprowadził. Łatwo dał się użyć chciwy sławy i wojowania monarcha, i zebrawszy wojsko znaczne puścił się ku Sparcie. Z razu gdy wszedł w kraj, żadnego odporu nie znalazł; pustosząc więc okolice stanął pod miastem stołecznem. Chciał Kleonim, iżby zaraz szturm przypuszczono : jakoż pewnieby tym sposobem Spartę posiedli, ale Pyrrus chcąc swoim wypocząć, zwlókł rzecz do drugiego dnia, a tymczasem przysposobili się do odporu Spartanie tak dobrze, iż gdy nazajutrz przyszło do szturmu, mimo największą usilność, wielu ze swoich utraciwszy, nazad cofnąć się musiał.
Nie bawiąc się dłużej przed Spartą, której były świeże posiłki nadeszły, pustoszył kraj okoliczny, gdy go wieść doszła, iż w mieście Argos wszczął się bunt przeciw Antygonowi, który z wojskiem przybywszy otoczył miasto na około, i opanować je zamyślał; szedł więc na odsiecz Argianom nie tak dla nich, jak żeby przeszkodził Antygonowym zamysłom, a to przez zemstę, iż wspomógł Spartany. Kim jednak puścił się w tamte strony, słał posły do Antygona wyzywając go na pojedynek, ale takową dał odpowiedź wyzywającemu : iż on, więcej czasem, niż bronią wojuje, a jeźli Pyrrusowi życie się przykrzy, łatwo znaleźć może sposób, iżby je zakończył.
Nocną już porą stanął Pyrrus przed miastem, i znalazłszy otwartą bramę osadził część pobliższą Gallami. Ale gdy słonie w bramie uwięzły, trzeba było zdjąć z nich wieże, które niosły, co zabrało wiele czasu, i było przyczyną zamięszania i zgiełku. Na odgłos tumultu mieszkańcy sprzyjający Antygonowi, posłali do niego, z drugiej strony miasta stojącego z wojskiem, aby im posiłki przysłał. Zbliżył się więc ku murom, a wtem ze Spartanami nadszedł także na pomoc miastu król Areusz.
Trzy zatem wojska otaczały pod trzema królami Argos, i zeszły się razem. Pyrrus z małą kwotą swoich dawał odpór coraz pomnażającemu się nieprzyjacielowi, żołnierze zaś jego dla zawalonej słoniami bramy przedrzeć się nie mogli jemu ku pomocy. Niezmierny więc tumult coraz się powiększał, sam Pyrrus w ciasnych ulicach, ile miał możności, opierał się nacierającym; a gdy natarł na jednego z mieszczan, który go był lekko ranił, i już mu miał cios zadać, matka owego człowieka, poglądająca z góry, a chcąc syna obronić, rzuciła nań cegłą; ta padłszy na odkrytą głowę, tak go zmroczyła, iż z konia spadł, a wtem poznawszy go jeden z żołnierzy Antygonowych, zadał mu cios śmiertelny, i zawlókłszy ku bramie uciął mu głowę. Niósł ją natychmiast do syna Antygonowego, ten w mniemaniu, iż ojca takowym widokiem pocieszy, z nią się do niego pośpieszył : ale odwróciwszy oczy, zgromił syna Antygon, i płakał nad tak nieszczęśliwym losem wielkiego bohatyra : zwłoki zaś jego w ozdobne szaty oblokłszy, ze czcią należytą do Epiru odesłał.

MARYUSZ.

Postać ogromna, niezgrabna i surowa, oznaczała charakter Maryusza; stosowne do nizkiego stanu, w którym się urodził, wychowanie jego grube a pracowite, wprawiło go w dziką nieużytość, od której się i w najwyższych stopniach odzwyczaić nie mógł.
Urodził się na wsi w powiecie Arpinu; zaciągniony do wojska, pierwszą służbę odprawił pod Scypionem młodszym Afrykańskim, i był przy zdobyciu Numacyi. Moc nadzwyczajna, odwaga wielka i pracowitość zjednały mu względy; a gdy w oczach wodza, znakomitego w wojsku Celtyberów rycerza w szczególnem spotkaniu zwyciężył, tak go ujął ku sobie, iż przypuścił go do społeczeństwa, i używał częstokroć w zdarzających się okolicznościach. Trafiło się razu jednego, gdy była przy uczcie mowa o wodzach wówczas u Rzymian znakomitych, a jeden ze stołowników pytał Scypiona, kogoby sądził być godnym swoim następcą; uderzył zlekka po ramieniu siedzącego przy sobie Maryusza Scypion i rzekł : « A kto wie czy nie ten? Słowo to było wyrokiem dla młodego rycerza, i odtąd powziął otuchę wielkości swojej.
W młodym wieku zostawszy Trybunem, chcąc się ludowi podobać, od tego począł urzędowanie, aby mogli mieć większą jeszcze niż przedtem w kreskowaniu wolność. Oparł się takowemu wnioskowi, ile uwłaczającemu władzy swojej senat, mając na czele konsula Kottę; ale Maryusz w powadze urzędu swojego zaufany wszedł do miejsca obrady, i gdy Metellowi, który konsula wśpierał, wraz i z samymże konsulem więzieniem pogroził, tak strwożył sprzecznych, iż otrzymawszy co chciał, wrócił do ludu, i wyrok taki, jak był wniósł, ogłosił.
Krok takowy na pierwszym wstępie dał poznać nieustraszony umysł i stałość niewzruszoną; i lubo mu nienawiść senatu przyniósł, przeto iż się zbyt okazał porywczym ku dogodzeniu żądzom pospólstwa; gdy jednak w innej okoliczności, gdzie mógł był bardziej jeszcze lud dla siebie ująć, (szło bowiem o rozdawanie zboża), temuż się ludowi sprzeciwił, wszyscy nieuniesieni przesądem poczęli w nim szacować prawdziwe, bo bezwzględne obywatelstwo.
Sprawował dalej urząd Pretora, zawsze z zaleceniem cnotliwego działania, przez co lubo nie miał zaszczytu urodzenia, ani bogactw, zaskarbił sobie u wszystkich poważenie. Przyszedł zczasem do znacznego i majątku i spowinowacenia, gdy pojął małżonkę z domu Cezarów, siostrę ojca Juliuszowego.
Wyznaczony na wyprawę przeciw Jugurcie Metellus przybrał go za namiestnika, i udali się do Afryki. Tam wsławił się walecznością, a wstrzemięźliwością i pracą przewyższył wszystkich. Widząc żołnierze, iż równie z nimi znosił głód i niewczasy, wzmagali się jego przykładem, i sprzyjali mu wielce. Doszły te wieści do Rzymu : dowiedział się także o usilnej żądzy wojska, iżby go mieć za wodza chciało, a przeto pragnęło wyniesienia jego na konsulat z pewną otuchą, iż on wojnę dotąd upornie trwającą zakończy.
Wiedział dobrze o takowym sposobie myślenia żołnierzy swoich Metellus, a posądzając Maryusza, iż on ze strony swojej największą był do tego pobudką, martwił go w każdej okoliczności, które mu się tylko zdarzyć mogły. Zrazu nie zdał się tem obrażać Maryusz, znużony jednak ustawicznem prześladowaniem, wyjednał sobie pozwolenie wrócenia do Rzymu, gdzie gdy przyszedł na czas obrania, i w liczbie się żądających stawił, jednostajnemi głosy konsulem obrany został. W mowie, którą miał, dziękując za swój wybór, przy-