rzekł, iż zakończy wojnę z Jugurtą i jego samego w wiązach do Rzymu przystawi.
Zaraz po obraniu na przyszłą wyprawę czynił przygotowania, zaciągi nakazał, i tak był w tej mierze porywczym, iż lubo prawo zakazywało mieścić w wojsku niewolników, on ich brał, a z nimi wszystkich włóczęgów i próżniaków, których tylko mógł znaleźć. Pierwszy to był w Rzymie przykład; na to albowiem dawni największą dawali baczność, iżby żołnierz był osiadły, a kładąc w majątku, który zostawiał, rękojmią wierności swojej, bronił ojczyzny, i razem ocalał swoję własność.
Jeżeli nowość postępku obrażała wielu, chełpliwość Maryusza była niemniej przykra. « Mój wybór, mówił on, jest zwycięztwem otrzymanem nad gnuśnością i zbytkami majętnych. Ja istotne znamiona usług, blizny dla ojczyzny podjęte na sobie noszę, oni się obrazami przodków swoich nadymają; a gdy bez własnych dzieł imie tylko stawne okazują, tym większej wzgardy godni, im chciwiej poważenia pragną. » Obchodziły mowy takowe senat i Patrycyuszów, ale dla tego samego, iż możnych upakarzały, miłe były ludowi, który się im przysłuchiwał.
Gdy w Afryce stanął jako następca Metella, snadną rzecz do wykonania zastał, Jugurta był zwyciężony, kraj opanowany, tego tylko nie dostawało, iżby tego nieszczęśliwego monarchę dostać; ale jakby los czuwał nad ukaraniem chytrości, ten sam podstęp, którego on względem Metella zażył, jemuż samemu na złe wyszedł.
Bochus król Numidyi, teść Jugurty, przechowywał go u siebie : ten ujęty przysługami, a bardziej obawiając się przemocy rzymskiej, przyrzekł Maryuszowi, iż mu go wyda. Postał natychmiast kwestora swego Syllę : gdy tam stanął, przezwyciężył resztę wstrętu króla Numidyi, odebrał z rąk jego więźnia, i do obozu przywiódł. Ale chlubny takowem zdarzeniem, sobie dzieło przypisując wyryć kazał na kamieniu wzięcie Jugurty, który w pierścień oprawny na palcu nosił, i nim listy swoje pieczętował. Okoliczność ta mniej warta baczenia, źródłem się potem stała nienawiści głównej między Syllą a Maryuszem, jako się to niżej pokaże.
Wieść o zakończonej wojnie i pojmaniu Jugurty ucieszyła Rzym, ale go zatrwożyła druga o zbliżających się Cymbrach i Teutonach, których niezmierne gromady Włochom groziły.
Narody te dzikie, nieznajome dotąd były Rzymianom. Wyszły z północy, gdzie były pierwiastkowe ich siedliska. Nie mając żadnej z innemi społeczności, nie dawały się dotąd poznać, i bardzo niedostateczne o nich zachodziły wieści : to tylko wiedziano, iż z Germanji przyszły, i wtłoczywszy się w Gallią, znaczną jej część posiadły. Inni od Celtów i Scytów północnych początki ich wywodzili. Sposób ich życia był prosty, postać ogromna, powierzchowność oznaczała grubiaństwo i dzikość. Czerń tę do trzechkróć sto tysięcy ludzi zdatnych do boju rachowano : że zaś szli na nowe osady, snuły się za niemi niezliczone orszaki niewiast, dzieci i starców. Osiadali ci przychodnie w krajach zdobytych, którzy się zaś pomieścić nie mogli, szli dalej.
Nikt im dotąd jeszcze odporu dać nie mógł. Już byli pokilkakrotnie znieśli wojska, które przeciw nim wystane były : ośmieleni więc zwycięztwy, a mając Włochy otworem, przegrażali się na Rzym, i zamyślali iść prosto ku niemu, zburzyć go do szczętu, a spustoszywszy Włochy, dopiero ustanowić osady swoje.
Cały pierwszy konsulat Maryusza przeszedł po zakończonej wojnie z Jugurtą na przygotowaniu się do odporu Cymbrom, o których coraz świeższe dochodziły wieści, jako już byli gotowi do wnijścia głębiej w kraje włoskie. Odprawiwszy tryumf, w którym Jugurta przed wozem jego wiedziony był, resztę roku poświęcił, jak się już wyżej rzekło, przyszłej wyprawie.
Powtórnie na rok następujący obrany konsulem, z większą jeszcze usilnością przy gotowania czynił; ażeby zaś skuteczne byty, od tego zaczął, iżby wojska pobłażaniem przeszłych wodzów krnąbrne, zbytkom i rabunkom przywykłe, do pracy, szykowności, posłuszeństwa i wstrzemięźliwości przyzwyczaił, takowe na pierwszym zaraz wstępie urządzenia zdały się niedogodne i zbyt ostre, zwłaszcza, iż je osładzać łagodną postacią i słowy nie chciał, a raczej nie mógł; był bowiem, jak się już rzekło, nie tylko srogi z postaci, ale i dźwięk głosu miał straszny i przeraźliwy, karności wymagał, a popędliwość jego niedawała czasu do względów łagodnych i słodkiej namowy; ostrość wyroków jego była ścisła: zgoła chciał, aby się go bano, i na tem treść rzeczy zasadzał.
Zrazu znalazł wiele sprzeciwienia, któreby może było mniej stałego odwiodło od przedsięwzięcia, ale jego umysł nieprzekonany, im więcej przeszkód znajdował, tym dzielniej się wzmagał; przeparł nakoniec powszechny prawie odpór, i tego dokazał, iż zczasem przyzwyczaili się nowozaciężni do iego postaci, głosu, przegróżek, zgoła do tego wszystkiego, co ich zrazu odrażało. Uważając, iż to, co czynił, zmierzało jedynie ku ich własnemu dobru, i zapatrując się na wielkość dzieł, do której ich zaprawiał, dali się powodować, a przeto stali się sposobniejszemi, niż ich poprzednicy, do dania odporu nieprzyjacielowi, który w przemocy swojej zaufany, i już świadomy, jak Rzymiany zwyciężać, groził państwu całemu ostatnią zgubą.
Cały rok strzegąc granic, na takowych przygotowaniach strawił Maryusz, a tymczasem owe tłumy dzikie zwróciły się były ku Hiszpanji, którą pustosząc według swojego zwyczaju, stanowili tam osady. Zdarzenie to szczęśliwe było dla Włoch i Rzymu, więcej albowiem przez ów czas mieli sposobności gotować się na odpór tak strasznej potędze, gdyby się znowu ku Włochom, powróciwszy z Hiszpanji, obrócić mieli. Tymczasem gdy już rok drugi urzędowania swego kończył, na trzeci przewleczono mu razem z władzą nad wojskiem urząd konsula. Dopomogło i to do trzeciego konsulatu, iż przyzwyczajeni do rządów jego żołnierze, oświadczali wstręt największy od inszego wodza, któregoby im dano.
Nad spodziewanie i Rzymian i Maryusza rok ten trzeci spokojnie przeszedł; a że był drugi konsul Aureliusz w czasie urzędowania swojego umarł, gdy miał się zaczynać rok czwarty, przybył do Rzymu Maryusz na czas wybrania konsulów nowych, i za sprawą Trybuna Saturnina czwarty raz konsulem obrany został, mając w spólnictwie Lutacyusza Katula, męża wielką mającego wziętość, tak u Patrycyuszów, jako i u pospólstwa. Niby się sprzeciwiał obraniu swojemu Maryusz, ale lud czyli wierząc w prostocie swojej takowemu sprzeciwieniu, czyli udawając, iż wierzy, gwałtem go do objęcia urzędu przymusił.
Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/736
Ta strona została przepisana.