były wyznaczone: to zaś, dodali, mówimy wam imieniem naszem i naszych współbraci. Którzyżto są ci współbracia wasi? pytał Maryusz. Gdy odpowiedzieli, iż Teutony i Ambronowie, rzekł ze wzgardą i śmiechem : « Jużem ja ich osadził, i dał spoczynek. » Nie wiedzieli zrazu, co te słowa znaczą, aż gdy im w kajdanach wodze i króle Teutonów ukazano, poczęli złorzeczyć i narzekać, i pełni rozpaczy wrócili się do swoich.
Powieść, którą tam uczynili o straszliwej klęsce, zasmuciła wielce, ale razem tak zapaliła ku zemście, iż chełpliwemi odgłosy i wyciem przegrażając Rzymianom stanęli do boju.
Bojoryx król ich na czele wybranej jazdy, pierwszy się zbliżył pod okopy Maryuszowe, i wyzywał go w pole; na co kazał mu odpowiedzieć : « Nie radzą się w tem, co czynić mają, z nieprzyjaciółmi Rzymianie, ale tą razą posłuchają Cymbrów. » Wyznaczono zatem za wspólną umową plac do bitwy, która w polach Wercelskich za trzy dni miała nastąpić.
Stawili się na placu w dzień wyznaczony Rzymianie i Cymbry. Katulus wiódł dwadzieścia tysięcy, Maryusz trzydzieści dwa pieszego żołnierza. Nieprzyjaciół liczba była niezmierna, rządnej zaś i wybornej jazdy w półkach mieli piętnaście tysięcy.
Najżwawiej się wojska wsparły tam, gdzie był Katulus : Maryusz albowiem zaciekłszy się za nieprzyjacielem, ze skrzydłem swojem, oddalił się był od środkowych półków, a w gęstym tumanie stracił ich z oczu; ale taż kurzawa kryjąc mnogość Cymbrów pomocna była Rzymianom : zbyteczna też dnia gorącość szkodziła Cymbrom nieprzywykłym do upału, ledwo więc mogli znieść ciężar zbroi i oręża. Zaczęli zatem ustępować, a nakoniec poszli w rozsypkę. Naówczas największe było krwi rozlanie, rozjuszony odporem żołnierz miary i względu nie znał, ścigając uchodzących Rzymianie nie oparli się aże w ich obozie : tam się ukazał osobliwy a straszny widok niewiast zajadłych, wstrzymujących mężów i zwracających do boju, zabijały zbiegów, a widząc tuż przed sobą Rzymiany, rozszarpywały w ich oczach dzieci swoje, a potem zabijały się same. Zgoła ten dzień pamiętny przewyższył pierwsze zwycięztwo.
Sprawiedliwie do wspólnictwa wygranej należał Katulus, i owszem tak on, jako jego żołnierze najwięcej się byli przyczynili do zwycięztwa : że jednak pierwszeństwo władzy zostawało przy Maryuszu, on zaszczyt nagrody zyskał : wiódł jednak tryumf razem z Katulem zapraszając go dobrowolnie, przez co sobie jego przyjaźń, wielkie zaś względy i u wojska i u ludu rzymskiego zjednał.
Po odprawionych dwóch tryumfach i pięcioletniem piastowaniu konsulatu zdawało się, iż los wysilił zdarzenia swoje na uszczęśliwienie Maryusza : ale taż sama pomyślność, która go nad wszystkich współczesnych wzniosła, dała poznać, jak są nieograniczone żądze ludzkie, zwłaszcza gdy je zbytnia szczęśliwość rozpieści.
Syt sławy piąty konsulat piastując i trzecim Rzymu fundatorem mianowany, wszystkich sposobów używał, aby szósty raz jeszcze urząd ten piastował; a że o tęż godność wraz z nim starał się, wódz jego niegdy Metellus, chcąc mu się oprzeć, złączył się z Saturninem Trybunem najzuchwalszym i najniezbożniejszym ze wszystkich Rzymian, a depcąc wszystkie względy, postanowił wygnać z Rzymu przezacnego męża, który mu był na przeszkodzie, i wymógł gwałtem, iż szósty raz konsulem lud go mianować musiał.
Nim był obrany, w czasie jeszcze zakłócenia wojennego, nadał był prawo obywatelstwa rzymskiego tysiąc mieszkańcom Kamerynu; sprzeciwiał się postępek takowy zwyczajom i prawom dawnym, zaszczyt albowiem takowego przywileju za wielkie tylko usługi, i to nie często dawano. Gdy więc za powrotem jego wymawiano mu takowe bezprawie, zaufany w przemocy śmiał odpowiedzieć. « W pośród broni milczą prawa; inter arma silent leges. Powieść ta stała się hasłem i dotąd się niekiedy odzywa.
Metellus był na czele nieprzyjaznego Maryuszowi senatu i Patrycyuszów. Chcąc więc zmartwić nieprzyjacioły swoje konsul, zmówił się z Saturninem na nowy podział gruntów między pospólstwo, wiedząc iż senat temu będzie przeciwny, jak się i dawniej w każdej podobnej okoliczności pokazał. Wniósł więc Saturnin w zgromadzeniu ludu takowe żądanie : przyjęte było z niewymowną radością, że zaś dla większego bezpieczeństwa wniósł i to, aby senat stawił się przed ludem, i przyrzekł uroczyście, jako się temu co lud postanowi i nakaże, sprzeciwiać nie będzie, zdał się być niby obrażon takowem, jak mówił, podejściem Maryusz, i wśród senatu z tem się ozwał, iż ze swojej osoby takowego przyrzeczenia nie uczyni. Choćby albowiem prawo samo przez się nie było szkodliwe, przymus senatu był nieprzyzwoity i uwłaczający powadze jego.
Słysząc takowe słowa Metellus, powstał z miejsca i oświadczył się wzajemnie, iż nakazanego przyrzeczenia nie wykona, toż samo powtórzyli senatorowie. Gdy przyszedł dzień wyznaczony na stanowienie prawa, a Salurnin powołał senat do przyrzeczenia, wystąpił pierwszy Maryusz i rzekł : « Jeżeli to prawem być ma, ja prawu będę posłusznym. » Zadziwiło senat obrotne prawda, ale przeciwne dawnemu oświadczeniu zdanie, lud zaś okrzykiem powszechnym okazał radość. Poszli za przykładem Maryusza niektórzy senatorowie, ale gdy przyszła kolej na Matella, mimo usilne naleganie tych, co go otaczali, i wrzask ludu, nakazanej przysięgi nie uczynił, a gdy mu groził śmiercią Saturnin, rzekł : « W czemkolwiekbądź, czynić zle, jestto dziełem człowieka nieprawego : czynić dobrze, gdy takowe czynienie straty żadnej nie przynosi, nie jest rzeczą ciężką : ale czyniąc dobrze podać się w niebezpieczeństwo, i niem się nie zastraszyć, to poczciwego człowieka oznacna. » Skazany zatem na wygnanie gdy z Rzymu ustępował, z tem się dał słyszeć : « Albo się rzeczy na lepsze odmienią, i lud będzie tego żałował, co uczynił, natenczas z honorem powrócę; albo zostaną jak są, a wówczas i uczciwiej i bezpieczniej zostawać dalekim. »
Namiestnik niegdyś Maryusza Sylla, coraz się bardziej walecznemi dziełami wsławiając, zyskał względy ludu, i sprawował pierwsze urzędy. Gdy więc zamyślał o konsulacie, właśnie wówczas Rochus król Numidyi przysłał do Kapitolu posągi złote, wyrażające wzięcie Jugurty; że zaś i w rzeźbie i napisach wszystka dzieła takowego czynność i chwała Sylli tylko była przypisana, wzruszyło to dumny umysł Maryusza, i nie mogąc ścierpieć takowej dla siebie obelgi, oświadczył się, iż te krzywdzące siebie narzędzia, jeźli nie będą zdjęte z miejsca gdzie je postawiono, potrafi wyrzucić i skruszyć. Zbierał więc ku uskutecznieniu przedsięwzięcia tego
Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/738
Ta strona została przepisana.