Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/739

Ta strona została przepisana.

znaczne gromady rozmaitego ludu. Scylla ze swojej strony równie się gotował do odporu, i już się na srogie zamieszania wśród Rzymu zanosiło, gdy zaszłe okoliczności na czas niejaki Maryusza z niego oddaliły.
Narody włoskie sprzymierzone z Rzymiany i w bitnych ludzi zamożne, widząc, jak po zwyciężonych Teutonach i Cymbrach coraz się bardziej zwiększała przemoc rzymska, obawiając się o własną całość, złączyły się przeciw nim wspólnie. Widząc Rzymianie na co się zanosiło, czynili ze swojej strony przygotowania do odporu. Przyszło nakoniec do wojny, i Maryusz sam na czele wojska stanąwszy nie zrównał czynom Sylli, który tę wojnę pomyślnie prowadził. Ociężały latami i pracą mniej już był zdatnym do sprawowania rządów, i lubo jednego razu dość znaczne nad nieprzyjacielem otrzyjmał zwycięztwo, nie uiścił nadziei, którą był Rzym powziął, iż nieprzyjacioły zupełnie pokona. To tylko o nim w owej wyprawie podali do wiadomości pisarze i rzymscy, iż gdy jednego razu na górze zostawał w obozie oszańcowany, zbliżył się ku owym jego szańcom wódz nieprzyjacielski Popedius Silo, i temi go słowy wyzywał : « Jeżeliś wódz zawołany, zstąp do nas, i bij się. » A Maryusz odpowiedział : « Jeżeliś ty wódz taki, jakim się być rozumiesz, dokaż tego, żebym ja zstąpił, i bił się z tobą. »
Otworzyła się wojna z Mitrydatem królem Bitinji i Pontu, a zatem wzrosła nowa chęć w starganym już laty i pracą Maryuszu, aby szedł na nię : a że równie tejże dla siebie wyprawy Sylla naówczas konsul pragnął, jak przeciw Metellowi Saturnina, tak przeciw niemu zażył Sulpicyusza, jeszcze bezbożniejszego niż pierwszy, a większą mającego wziętość u ludu. Przyszło do tego po wielu przegróżkach, iż zuchwały Trybun naszedł zbrojną ręką na senat i konsulów, a rozgromiwszy tych, co je otoczali, wszystkich przymusił do ucieczki; w tej ledwie nie zginął sam Sylla, a co osobliwsza, w własnymże domu Maryusza ocalenie znalazł. Sulpicyusz zatem opanowawszy rynek, Maryusza wodzem rzymskiego wojska przeciw Mitrydatowi ogłosił. Posłał ten natychmiast dwóch Trybunów do Sylli, który się w obozie znajdował, nakazując aby mu zdał rządy wojska : ale ten mając je po swojej woli, rozkazał Trybunów zabić, sam zaś we trzydzieści tysięcy szedł prosto do Rzymu.
Nie był w stanie odporu Maryusz, lubo i niewolników ku obronie swojej wezwał, obiecując im wolność : a gdy widział, iż coraz bardziej Sylla ku Rzymowi się zbliża, musiał ustąpić jak najśpieszniej szukając ocalenia w ucieczce. W tej opuszczony został się tylko z domownikami swemi : zmierzał więc ku morzu, i dostawszy okrętu czekał na wiatr sposobny chcąc płynąć do Afryki; ale i w tem okazała się przeciwność niesprzyjającego mu losu. Coraz bardziej wzmagająca się burza przymusiła go wysiąść na ląd, i szukać przy brzegach tajemnego schronienia. Mniemał, iż je znalazł, gdy tymczasem dowiedział się, iż po wszystkich okolicznych ślakach rozesłani Sylli oprawcy o nim się wywiadowali. Przyszło to tego, iż zanurzony po szyję w bagnie między łozami noc całą przebyć musiał. Nakoniec gdy się w łódce małej chciał puścić na morze, poznany od ścigających, do miasta Minturnu zaprowadzony został. Osadzono go natychmiast pod strażą w domu niejakiej Tannji, którą on był niegdyś ukarał dla jej rozwiozłego życia.
Gdy się zgromadzili na radę mieszkańcy Minturnu, co mieli uczynić z Maryuszem, litość tymczasem Tannji przemogła nad zemstą : czyniła mu wszelkie przysługi, i wzmagała go pociesznemi wyrazami, iż los jego choć się zdawał nader przykrym, zmienić się może. Słysząc to Maryusz upewnił ją, iż nie poddawał się rozpaczy; a lubo był okropny stan, w którym zostawał, nie odejmował mu i serca i mężności do wytrzymania najsroższych ciosów. Dodał i to, jakoby czuł wewnątrz siebie radosną jakową wieszczbę przyszłego wyzwolenia; prosił zatem, aby go samego zostawiła dla spoczynku, którymby siły pokrzepił.
Tymczasem zgromadzeni, jako się wyżej rzekło, obywatele Minturnu naradzali się, czy puścić wolno niewolnika, czyli uczynić zadość wyrokowi śmierci, który był na niego wypadł. To zdanie przemogło, i gdy się żaden z nich na takowe zabójstwo ośmielić nie mógł, najęli cudzoziemca, jak twierdzą niektórzy, Cymbra, aby mu życie odjął. Gdy wchodził z dobytym mieczem, a usłyszał głos ogromny : « Śmieszże zabić Maryusza? » rzucił broń i wypadł ze strachem na ulicę wołając : « Nie mogę zabić Maryusza. » Przeraziło takowe wołanie lud cały, a po pierwszem zadziwieniu nastąpiła litość. Biegli więc tam, gdzie Maryusz spoczywał, i opatrzywszy go w żywność, odprowadzili do morza, gdzie wsiadłszy na okręt po dość szczęśliwej żegludze przypłynął na brzeg Afryki, tam gdzie niegdyś była Kartagina. Gdy w tem miejscu spoczywał, odebrał od rządcy tamtejszego namiestnika Sestyliusza rozkaz, aby ustąpił, inaczej jak winowajca na śmierć osądzony, ukaranym zostanie. Zamilkł na to, a gdy niecierpliwy posłaniec pytał, co każe odpowiedzieć przełożonemu. « Powiedz, rzekł, żeś widział Maryusza na ruinach Kartaginy »
Gdy wieść odebrał o niezgodzie Cynny i Oktawiusza konsulów. z tysiącem ludzi zebranych w Afryce, puścił się do Włoch. Na odgłos jego przybycia, naprzód z pobliższych okolic rolnicy i pasterze, dalej obywatele miast, nakoniec tłumy żołnierzy, którzy pod nim niegdyś żołd wiedli, zaczęli się kupić do niego, i wkrótce zebrawszy niemałe wojsko, udał się do Cynny konsula, a że był głównym Sylli nieprzyjacielem, złączyli siły swoje. Chciał go Cynna prokonsulem ogłosić, ale Maryuszowi nie zdało się przywdziewać na siebie postaci urzędownej, gdy jeszcze wyrok przeciw niemu wydany odwołanym nie był. Znajdował się więc w wojsku, jako ochotnik bez najmniejszego znaku władzy, dla tej przyczyny, iżby tym więcej wzbudził litość nad swoim stanem.
Przez czas bytności swojej przy konsulu, gdy widział coraz większe wojska, które się do nich gromadziły, przedsięwziął wrócić się do Rzymu i tam walczyć z przeciwną stroną. Żeby zaś ta wyprawa miała pożądany skutek, od tego zaczął, aby ujął żywności Włochom, którą im zwykle dostarczała Sycylia, Afryka i Egipt. Rozesłał więc po wszystkich tych krainach rozkazy wstrzymujące wywóz; czuwały zaś po morzu okręty jego na zabór, gdy mimo rozkazy statki ze zbożem do Rzymu żeglujące dostrzegły.
Ułatwiwszy zatem te, które go dotąd zatrzymywały działania, udał się ku Rzymowi i opanował part Ostyeński, gdzie wpływ Tybru do morza. Szedł tedy na czele wojska zmnożonego ze wszystkich stron przybywającej mi do siebie przyjaciółmi; wielu było takowych, któ-