rych nieprzyjaźń ku Sylli do niego wiodła : znajdowali się i tacy, którym nowość i nadzieja odmiany, była do takowego działania pobudką.
Pozostały w Rzymie konsul Oktawiusz gdy niewolników uzbrajać na powszechną obronę nie chciał, niedostateczne ku obronie miasta półki odstąpiły go, i udały się do Maryusza. Wszedł zatem do Rzymu, jak zwycięzca do podbitego miasta na czele wojska, i konsul Oktawiusz padł ofiarą jego zemsty. Pierwsze to było hasło niesłychanego dotąd morderstwa, które pokilkakrotnie ponowione, Rzym nakoniec do upadku przywiodło.
Wzbrania się pióro na opis rzezi, i liczenie tych zbrodni, które wówczas bez względu na wiek, zasługi, przymioty, powinowactwa, zgoła na to wszystko, co czułość poczciwą wzruszyć może, nastąpiły.
Skinienie zjadłego starca wyrokiem było śmierci, on zaś im więcej zemsty wywierał, tym bardziej krzepić się zdawał okrucieństwem. Nie sam tylko Rzym i okolice jego, ale najodleglejsze krainy, gdzie tylko zasiądz mogła zapalczywa zbrodnia wyuzdanych oprawców, doznawały tej klęski. Pod pozorem ścigania nieprzyjaciół, gubiono obojętnych i niewinnych, ażeby się ich zdobyczą nasycali mordercy. Przyszło nakoniec do tego, iż sam Cynna w siódmym już naówczas Maryusza konsulacie wspołecznik, miękczyć się począł, i namawiał go, aby poprzestał morderstwa; ale próżne były jego usiłowania : trwały w zemście krwią się nasycić nie mógł. Między innemi którzy w tej rzezi legli, oprócz już mianowanego Oktwiusza konsula, rachowano Marka Antoniusza największego w owych czasiech krasomowcę, którego uciętą głowę do siebie kazał przynieść Maryusz, i pasł się z pociechą tym widokiem. Katulus nawet wspołecznik i zwycięztwa i tryumfu nie uszedł śmierci.
Wywierał do woli okrucieństwo Maryusz, gdy przyszła wieść, iż Sylla skończywszy pomyślnie wojnę z Mitrydatem, zbrojno ku Rzymowi się zbliżał. Odgłos takowy przeraził wszystkich, najbardziej zaś tych, którzy Maryusza stronę utrzymywali. On czyli nieczuły, czy zaufany w sobie, czyli udając nieustraszoność, zdawał się lekce ważyć takowe wieści, i trawił czas na biesiadach i ucztach, a że do takiego sposobu życia nie był przywykłym, pijaństwo i niewczas wprawiły go w niemoc, w tej życia dokonał mając lat przeszło siedmdziesiąt.
Urodzenie ich do porównania nie wchodzi : jeden z rodu jedynowładczego, drugi z kmiecego pochodził : ale los tyle zlał sławy i szczęścia na gminnego, iż przeniósł niemi monarchę.
Wiedli życie, jeden ile król w ciągiem przełożeństwie, drugi w równości swobodnej przemożnego Rzymu, chlubniejszy miał podział siedmiu, jemu samemu; tylko zdarzonych konsulatów. Pyrrus przełożeństwo przypadkowi urodzenia, Maryusz zasługom był winien.
Nie tylko działania, ale i przymioty zrównały ich.
Pyrrus miał to w sobie co tylko wodzowi przystoi, łączył ze wspaniałą i piękną postacią męztwo, statek, i wstrzymałość, rzezkość, odwagę i spokojność, co największa wśród wojennego zapału. Maryusz równie był pracowitym, czułym, czynnym, walecznym i rzezkim. W obudwu postać wydawała, czem byli w istocie, z tą jednak różnicą, iż Pyrrus okazałością przyjemną zadziwiał i ujmował, Maryusz ponurą srogością odrażał i straszył.
Z młodu zaczęli na sławę zarabiać. Pyrrus w siedmnastym roku zdał się tchnąć duchem Alexandra. Maryusz w pierwszej wyprawie zyskał szacunek Scypiona.
W szczególnych potyczkach doznana była żartkość i moc Pyrrusa : w szturmie Eryxu pierwszy na mury wskoczył, i tam póki inni nie przybyli na pomoc, sam z nieprzyjaciółmi walczył. Podobna wieść została i o Maryuszu, gdy na pierwszym wstępie zawołanego z Celtyberów junaka pokonał.
Żywiołem, można mówić, obudwu była wojna, bez niej obejść się nie mogli; szukał jej Pyrrus dla pociechy wojowania, nikczemniał Maryusz w czasie pokoju.
W rzemieśle wojennem przewyższyli współczesnych :
zdaje się jednak, iż Pyrrus zwyciężając Rzymiany, więcej dokazał nad zwycięzcę Teutonów i Cymbrów. Wtem zdaje się przenosić Pyrrusa Maryusz, iż zwyciężonym nie był, i w błąd takowy nigdy nie popadł, któryby lub straty, lub zwłoki jakowej niebezpiecznej był przyczyną. Pyrrus przewlekając niewcześnie szturm Sparty, stracił i zdobycz i wziętość u swoich; w ostatniej wyprawie porywczością i siebie i swoich zgubił.
Ogromniejsze, bo z niezliczonych tłumów dziczy, zwycięztwo było Maryusza : chlubniejsze Pyrrusa, bo nad Rzymianami.
W tem szacowniejsze wyprawy Maryusza, niż Pyrra, iż ten dla zabawy właśnie i igrzyska swojego, bez żadnej potrzeby walczył, i nakoniec sobie szkodliwą uczynił sławę swoję : Maryusz wiernie służąc ojczyznie, wybawił ją od zguby.
Największe między nimi czyni podobieństwo wyniosłość : Chcieli być pierwszymi, i uskutecznili chcenie swoje. Próżne zachcenia uczyniły Pyrra tułaczem; dla pierwszeństwa zgrzybiałość swoję nieszczęśliwą uczynił Maryusz.
Jedna tylko okoliczność ćmi wspaniałość sposobu myślenia Pyrra, a ta była śmierć Neoptolema, wspólnika w królowaniu; ale i w tej mierze usprawiedliwić go niejako można, uprzedził albowiem Neoptolema, który o zgubie jego zamyślał. W całem życiu ukazał się cnotliwym i ludzkim, i zyskał powszechną miłość i poważenie.
Życie Maryusza było skażone : zazdrośnik cnoty, prześladował Metella, niewdzięcznik współzwycięzcę Katula zgubił. Chciał wydrzeć Sylli korzyść zwycięztwa nad Mitrydatem, a w zemście szczególnej Rzym zakrwawił.
Rodzaj ich śmierci był niejednaki. Pyrrus gwałtownie wśród bitwy zginął : Maryusz dokonał życia spokojnie, jeźli zgon taki spokojnym nazwać można, który poprzedziło nieprawe życie.
Przebaczyła potomność Pyrrowi płochość jego : wszystkie serca poczciwe powstają i powstawać będą na Maryusza.
Z pokolenia był królewskiego, wiodł młodość w przepisach Sparty, które wdrażały cnotę i męztwo.
Wtenczas pierwszy raz użytem był do spraw publicznych, gdy Alcybiad powróciwszy z wygnania, osłabione siły ojczyzny swojej wzmagać poczynał, i tyle