sprawił, iż się stali Ateńczykowie sposobnemi do odporu Spartanom. Widząc ci, iż się Ateny w siłę morską znacznie za pomogły, uzbroili ze swojej strony liczną flotę, i trzymali w gotowości, poruczywszy rząd nad nią Lizandrowi. Wyprawił się śpiesznie na morze, a przypłynąwszy do Efezu, którego mieszkańcy sprzyjali Spartanom, tam się opatrzył w żywność, i przez czas niejaki spoczywał. Właśnie wówczas przybył do Sardów miasta stołecznego Lidyi brat młodszy króla perskiego Cyrus : udał się do niego natychmiast oskarżając Tyzaferna rządcę tamtejszych krajów, iż mimo przeciwne rozkazy, sprzyjał Alcybiadowi i Ateńczykom, dopuszczając ich do portów perskich i pozwalając wolnej około brzegów żeglugi. Krążyły ich okręty bezpiecznie i ocierały się ze spartańskiemi, zaufane w sprzyjaniu oskarżonego.
Lubo pragnął, aby przyszło do bitwy, wstrzymywały go jednak w owym zapale niektóre względy, zwłaszcza, iż ledwo miał dostarczające siły ateńskiej potędze; gdy jednak Alcybiad udał się do Focydy, a zdał rządy nad flotą namiestnikowi swojemu Antyochowi, człowiekowi zuchwałemu i lekkomyślnemu, wyszedł przeciw niemu Lizander, i znaczne zwycięztwo otrzymał.
Greckie miasta naówczas w Azyi, równą jak i Europejskie zaszczycały się swobodą, jednakże zdawało się, iż pod pozorem sprzymierzenia podlegali mocniejszym od siebie w bogactwa, ludność i siłę. Ateny najwięcej korzystały z takowej przemocy : skoro je więc Lizander zwyciężył, objeżdżał azyatyckie osady wzbudzaiąc je do zrzucenia z siebie jarzma Ateńczyków. Skuteczne, bo dogadzające ichże żądaniu były takowe namowy : wspierał je zaś i wdziękiem wyrazów i obchodzeniem się tym chytrzejszem, im bardziej zdało się tchnąć łagodnością i politowaniem. Umiał dobrze udawać rzecz swoję Lizander, w kunszcie albowiem podejścia i zdrady mistrzem był zawołanym. Odmianę mowy, postaci, wzruszenia miał zawsze na pogotowiu, i byleby tego dokazał, co raz zamyślił, żadna go przeszkoda ani odpór, choćby najsilniejszy, odrazić nie zdołał. Łatwo więc wmówił, co chciał, w owe greckie osady, a nakłoniwszy je ku sobie, skarbił w szczególności względy i przyjaźń obywatelów, obracając wziętość i powagę swoję ku ich zapomożeniu i wzniesieniu na stopnie wysokie i zyskowne.
Objął po Lizandrze władzę Kallikratydas, mąż prawy : że więc nie był zdatnym do matactw, które był poprzednik rozpoczął, wielkich przeciwności doznał, i szkodowała przez to rzecz publiczna. Szacowano wprawdzie przymioty jego i obyczaje, ale żałowano poprzednika, który się podobać umiał.
Po śmierci Kallikratyda, który w bitwie pod Arginuzą zginął, osady azyatyckie żądały Lizandra, a nawet brat króla perskiego Cyrus przyłączył się do ich pragnienia. Że więc według praw ojczystych nie mógł Lizander powtórnie siłą morską władać, nadany był czczy tytuł wodza niejakiemu Arakowi; on zaś niby przydany ku radzie w istocie wszystkiem rządził.
Gdy przybył, z największą radością przyjęty wrócił się do dawnego kunsztu, a siejąc nieznacznie między miastami nieprzyjaźń, jednał je na pozór, i wszystkie takowym sposobem w podległości trzymał. Wymawiali mu nieraz ziomkowie chytrość nieprzyzwoitą spartańskiej wspaniałej prostocie, ale on takową zwykł był naówczas dawać odpowiedź. « Gdzie lwia skora nie dostarcza, nie zle i lisią podłatać. »
Zrazu nie miał dostarczających sił do dania odporu Ateńczykom, ale zwrotny jego przemysł na pomoc przybył : zyskał zewsząd posiłki, i na Persach je wyłudził. Wyszedł zatem na morze, a opasawszy i od lądu w około miasto Lampsach, szturmem go zdobył. Wieść dzieła znakomitego sławę jego wzniosła, on zaś nie zastanawiając się na czczem uwielbieniu, korzystać z dobrej pory nie omieszkał; i dowiedziawszy się o znacznej ateńskiej flocie, która pod dziesięciu wodzami krążyła po nad brzegi Chersonezu, tam się udał, a gdy postrzegł Ateńczyków okręty, zastanowił się nagle, udając, iż był przestraszony takowym widokiem, i o ucieczce zamyślał. Chciwi zwycięztwa wodzowie ateńscy uszykowali natychmiast flotę, i wojsko ziemne rozstawili na brzegach, nie przyszło jednak do spotkania, gdyż był jeszcze sposobnej pory Lizander nie upatrzył. Majaczył więc z okrętami swojemi, tak jednak ostrożnie rzecz sprawiał, iż zapalał coraz bardziej chęć i niecierpliwość w nieprzyjacielu, a nie narażał się tak, iżby do sprawy przyszło.
Przez pięć dni czynił takowe obroty, i przez ten wszystek czas wyzywali na bój Ateńczycy przestraszonego, jak mniemali, nieprzyjaciela. Gdy widzieli stateczne Lizandra unikanie, zaufani w sile swojej przybili do lądu, i opuściwszy okręty, udali się do biesiad w obozie, gdzie lądowe wojsko spoczywało. Na to właśnie czuwał Lizander, niepostrzeżony zbliżył się pod opuszczone okręty, dopiero wówczas przy odgłosie trąb i powtórzonych okrzykach na nie uderzył. Nim przyszli do sprawy raptownie napadnieni, tymczasem Spartanie po słabym przeciwników odporze, już byli niektóre statki posiedli, drugie, których zabrać nie chcieli, płonęły w ogniu : wpadli zatem w obóz na biesiadniki, i rozpędzili je do razu, wiele w ucieczce legło, wielu dostało się w niewolą, reszta w głąb kraju poszła. Trzy tysiące niewolnika dostali zwycięzcy : oprócz ośmiu wojennych statków, które Konon uprowadził, cała flota ateńska zniszczoną została.
Miejsce porażki zwało się Egospotamos. Dzień ów pamiętny pierwszeństwo nad Grecyą odjął Atenom, tak iż odtąd już nie powstały.
Udał się z wojskiem zwycięzkiem Lizander ku brzegom Azyi : te jeszcze osady, które zdawały się trzymać stronę Aten, dla Sparty pozyskał i z nią sprzymierzył. Gdziekolwiek lud używającym swobodnego obywatelstwa zastał, niszczył rząd takowy, i wszelki inny : a natomiast stanowił rządców lacedemońskich, przydając im w urzędowaniu dziesięciu urzędników z osób sobie przychylnych : tym sposobem panowanie sobie nad całą Grecyą zapewniał.
Dopełniwszy zamiaru względem Azyi, zbliżył się ku Atenom, a gdy wszedł w granice Attyki, zastał już tam lądowe wojsko, które Agis i Pauzaniasz prowadzili; razem więc z niemi udał się do stolicy, ale tak mocne na odpór to miasto zastał, iż od przedsięwzięcia odstąpić musiał. Wrócił więc do Azyi gruntując panowanie Sparty : sprzecznych Sestu mieszkańców ukarał, miasto ich opanował, i osadził żołnierzami swojemi ale takowa gwałtowność nie znalazła usprawiedliwienia w Sparcie; oddano dawnym dzierżycielem ich własność, żołnierze Lizandra ustąpić musieli.
Pierwsza nieskuteczna wyprawa do Aten, nie zraziła Lizandra, powtórnie się tam wyprawił, a dowiedziawszy się iż miastu na żywnościach schodziło, szedł tym spie-
Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/741
Ta strona została przepisana.