Ateńczykowie. Jakoż lubo był zbyt chwały i uwielbienia chciwym, lubo wszelkiemi sposoby chciał zwiększać powagę i wziętość swoję, nie umarzało to jednak w nim przywiązania ku własnej ojczyznie, i owszem wydawało się to w całem życiu jego, iż tchnął duchem prawego obywatelstwa. Stąd pochodził zbytni szacunek swoich, a niesłuszna ku innym wzgarda : lekko cenił wszystkie nawet inne Grecyi narody, w porównaniu ze Spartą, i jej tylko samej doskonałość, a zatem pierwszeństwo przypisywał. Okazał takowy sposób myślenia jednego razu zasiadając, na rozgraniczeniu między Lacedemończykani i Argiwami. Ci gdy się zdawali przekonywać jego ziomków gruntownemi dowodami o niesłuszność, on się jął oręża i rzekł : « Ten w naszej sprawie najlepszy rzecznik i sędzia. »
Po śmierci Agisa jednego z królów Sparty, brat jego Agezylaus sprzeciwiał się następstwu pozostałego Leotychida synowca swego, a to z tej przyczyny, iż lubo go zeszły król przed śmiercią synem swoim być uznał, gdy jednak żył, za syna nie miał, twierdząc, jak też powszechnie mniemano, iż był płodem Alcybiada, z czem się i małżonka jego nie taiła. Stanął za stryjem Lizander, i tak dzielnie stronę jego utrzymywał, iż odsądzono od następstwa Leotychida, i Agezylausz królestwo posiadł. Radził mu wówczas Lizander, iżby wojnę przeciw Porsom przedsięwziął. Żeby zaś takowa wyprawa Agezylauszowi powierzona była, pisał do przyjaciół swoich w Azyi, iżby żądali nowo ustanowionego króla za wodza. Stało się tak : Agezylausz zaś Lizandra namiestnikiem swoim ogłosił.
Przybył wraz z królem do Azyi, a gdy się o bytności dowiedzieli znajomi jego, garnęli się ze wszystkich stron, a z nimi wspołem i ci, których wiodła ciekawość do poznania tak znakomitego męża. Lubo więc nie miał okazałości pierwszego miejsca, zjednał ją sobie sławą swoją, ale zbyt uwiedziony pochlebnem przyjęciem, nie zachował się w granicach roztropnej skromności : obraził takowemi postępki króla, który w pierwiastkach władzy swojej tym dotkliwiej czuł ujmę powagi, im żywiej, ile młody, korzystać z niej pragnął. Używał więc rozmaitych sposobów, iżby namiestnika poskramiał i martwił. Postrzegł Lizander, i chcąc okazać, jak niewinnie był prześladowanym przybrał na siebie postać, której zrazu zaniedbał; tych którzy się do niego garnęli odsyłając do Agezylausza, lub jego stronników, i radząc, aby się tam udawali, gdzie zyskać mogą, a zaniechali go, jeżeli sobie szkodzić nie chcą. Widząc nakoniec, iż takowemi kroki przebłagać króla nie mógł, pod pozorem namiestnictwa w Hellesponcie, wrócił do Sparty.
Zdawało się, iż już laty i pracą stargany w spoczynku resztę wieku przepędzić zechce; ale taż sama nienasycona pierwszeństwa chciwość, która władała jego umysłem, i wtenczas się okazała. Przedsięwziął albowiem, ile z królewskiej krwi pochodzący, usłać sobie drogę do tronu : co żeby uskutecznił, takowego zposobu użył.
Dwie były dzielnice Heraklidów następców Herkulesa, które tron Sparty posiadały, Eurytyonidów i Agidów. Lizander w pobocznej urodzony chciał przywilej królowania całemu w powszechności plemieniu pozyskać, a obranie króla ludowi oddać natenczas ile najznakomitszy z rodu, spodziewał się, iż wybór na niego padnie. Zamysł ten chcąc do skutku przyprowadzić, sposobił nieznacznie umysły, rozsiewał wieści między pospólstwem, dążące do tego celu, udał się nawet i do wieszczb, które ogłaszały i przepowiedziały w takowem ułożeniu przyszłą Sparty szczęśliwość, nawet już i o Delfach był w tej mierze upewnionym : ale śmierć przeszkodziła takowym zamysłom; odkryły się zaś w pismach, które się po nim zostały.
Ostatnia wyprawa jego była przeciw Tebanom. Mimo zgrzybiałość wieku stanął na czele wojska, i złączył się ż Foceanami, którym byli Tebanie wojnę wypowiedzieli. Szedł za nim Pauzaniasz król z drugą częścią wojska : ale przed jego przyjściem zdobył miasto Orchomen, i dalej postępując opanował miasto Lebadyą, a widząc że ciągnie Pauzaniasz, ostrzegł go, iż nazajutrz znajdować się będzie pod miastem Haliartem, i tam się zatrzyma, aby odtąd złączone wojska razem poczynały.
Posłaniec którego był Lizander wyprawił, dostał się w ręce nieprzyjaciół : odesłali więc list jego do Teb, z którego gdy się dowiedziano, co czynić Lizander zamyślał, obywatele tamtejsi poruczyli Ateńczykom straż murów; sami wyszli nocą, i uprzedziwszy Lizandra, stanęli pod Haliartem. Nadszedł Lizander, a zastawszy gotowość ku obronie, czekał na Pauzaniasza, który miał się z nim złączyć. Widząc, iż nie nadchodził, a już się zabierało ku zmroku, uwiedziony niecierpliwością szedł na nieprzyjacioły, i gdy na nie natarł, z małym który wiódł żołnierzy orszakiem, ze wszystkich stron obskoczony wraz z towarzyszmi legł na placu.
Wieść takowej klęski gdy doszła Pauzaniasza uczuł boleśnie skutek swojego nieprzyśpieszenia. Zbliżył się ku miejscu potyczki, Tebanie odstąpili, a zwłoki znamienitego bohatyra z należytą czcią pochowane zostały.
Uwłacza częstokroć sławie, życie następne sławnych.
Nie uszedł nagany Lizander, ale po śmierci uczuli Spartanie jego stratę. Nic po sobie z dostatków nie zostawił : a chwalebne ubóztwo jego okazało, jaki był ten, który tylu pokonawszy, sam siebie pokonać umiał.
Sylla liczył między przodkami swemi konsula : następcy zyskanej sławy urzymać nie umieli : on ją wzniósł.
Gdy Maryusz wydarł Metellowi ostatni zaszczyt zwycięzkiej wyprawy, miał Syllę Kwestorem. Wydawała się już w nim naówczas nieustraszona waleczność, sprawność rzadka, w pracy stałość; i to mu serca współtowarzyszów ujęło : a gdy w wyprawie owej zdarzyło mu się obcować z Bochusem, królem Numidyi, pozyskał jego przyjaźń i szacunek. Zamyślając on w dalszym czasie wydać Rzymianom zięcia swojego Jugurtę, przeniósł nad innych Syllę, i jemu go oddać postanowił.
Przyszedł czas umówiony. Stawił się Sylla : ale Bochus przewlekał uskutecznienie obietnic zastanawiając się nad skutkami, które z takowego postępku wyniknąć mogły. Usilne Sylli nalegania, a bardziej bojaźń rzymskiej przemocy, podała w ręce Sylli nieszczęśliwego Jugurtę. Wiódł go potem Maryusz w tryumfie; Sylla chełpliwy, iż był wykonaczem okazałego dzieła, kazał wyrżnąć na kamieniu drogim owe Jugurty wydanie, a wprawiwszy w pierścień użył na pieczątkę. Zrazu chełpliwość młodego rycerza mniej uderzała w oczy; ale gdy wzrastać w wziętości począł, obeszło to Maryusza, iż młody namiestnik śmiał się czynić wspólnikiem jego sławy. Że jednak wówczas Sylla nie był się jeszcze własnemi dzieły wsławił, wzgardził płochą dumą Maryusz,