Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/750

Ta strona została przepisana.

z barbarzyńcami, której zczasem uniknąć nie było i można. Pobudzały go jeszcze inne wględy, i ten między innemi był niepośledni, iżby zdobytemi łupami zbogacał kraj, który w wojnach był ustawicznych, a nie miał z siebie możności, aby je utrzymywać.
Wysłał przed sobą sześćdziesiąt okrętów do Egiptu, i sam zaś z resztą stu sześćdziesiąt krążąc około brzegów i Pamfilji, gdy spotkał flotę perską, złożoną po większej części ze statków zbrojnych, które przystawili Fenicyanie z Cylijczykami, wszczęła się bitwa żwawa, ale zwycięztwo zostało przy Cymonie. Wiele okrętów nieprzyjacielskich zabrał : rozproszywszy resztę, wysadził ludzi swoich na ląd i nadbrzeżne miasta jedne szturmem zdobył, drugie poddawały mu się dobrowolnie. Postępując coraz dalej, zbliżał się ku Egiptowi, gdzie go były owe wprzód wysłane sześćdziesiąt okrętów poprzedziły.
Szczęśliwe początki dawały mu otuchę; iż wkroczywszy w Egipt, zgnębi najdotkliwiej przemoc perską, odejmując im sposoby ku wojowaniu, których im ten żyżny i ludny kraj obficie dodawał. Trzymając się zatem brzegów Cypru z flotą, upatrywał tylko pory do wykonania swojego przedsięwzięcia : ale wspaniałemu zamysłowi śmierć niewczesna przeszkodziła.
Gdzie i jakim sposobem życia dokonał, pewnej o tem wiadomości nie masz. Twierdzą niektórzy, iż chorobą strawiony w oblężeniu Cythium, umarł; drudzy, iż zginął w potyczce.
Strata tak wielkiego męża była Grekom bolesna, ile że właśnie w te czasy Temistokles sobie życie odjął, gdy go Persowie, u których zostawał, przeciw ziomkom użyć chcieli. Jeden tylko potem Agezylausz dał uczuć barbarzyńcom dzielność swoję, ale domowe zamięszania zwróciły go nazad : te wzmagały Persów dopóty, póki ich, samychże Greków zwycięzca, Alexander nie pokonał.

LUKULLUS.

Dziad Lukulla Licyniusz był konsulem, matki jego bratem był Metellus, od pokonanych nieprzyjaciół w Afryce zwany Numidyjskim.
W krasomowstwie taki w młodym jeszcze wieku postęp uczynił, iż go w tej pierwszej porze już między najcelniejszymi liczono. Dał wielokrotnie dowody talentów swoich, gdy stawał u sądów broniąc obywatelów lub oskarżając winowajców, tych osobliwie, którzy przeciw ustawom publicznym wykraczali. Szedł w tej mierze za powszechnym od samych pierwiastków wprowadzonym do Rzymu zwyczajem, gdzie młodzież zacna tym sposobem torowała sobie drogę do najwyższych stopniów.
Że zaś i rytmy dobrze składać umiał, oznacza wierszem opisana przez niego wojna Marsów, dzieło które do naszych czasów nie doszło.
Miłość braterska osobliwszym sposobem w nim się wydawała. Z tej pochodziło, iż lubo kilką laty starszym był od brata swojego, a przeto prędzej doszedł lat, prawem przepisanych do sprowawania urzędów; zatrzymał się jednak ze staraniem o nie, póki czas i na młodszego nie przyszedł. Miła była ludowi rzymskiemu takowa względność, przeto obudwóch razem Edylami obrał.
Pierwsza wojenna jego wyprawa była przeciw Marsom : przywiązał się potem do Sylli, i gdy ten wiodąc wojnę przeciw Mitrydatowi, założył w Peloponezie mennicę, jemu przełożeństwo nad nią powierzył : stąd poszło, iż bite wówczas pieniądze pospolicie Lukullianami nazywano.
Gdy Sylla obległ Ateny, a brakło mu na żywności, wysłał go do Egiptu. Lubo czas był przeciwny żegludze, nie zważając nu niebezpieczeństwo puścił się tam; przyjęty wspaniale od króla Ptolemeusza tak go układnością swoją zniewolił, iż na odjezdnem dał mu w pierścieniu wyryty na szmaragu bardzo kosztownym swój portret, i własnemi go okrętami odesłał. Udał się z Egiptu do Cypru i innych wysp przyległych, gilzie obfite biorąc zapomożenia za sprawiedliwą ugodą, z wielkim dostatkiem rozmaitego zboża do Sylli powrócił.
W dalszym przeciągu wojny Mitrydatowej będąc przełożonym nad flotą, nie daleko wyspy Tenedos Neoptolema wodza królewskiego, acz mocniejszego, na morzu w bitwie pokonał.
Gdy się Sylla do Rzymu wracać musiał, dla dania odporu własnym nieprzyjaciołom, zostawił namiestnikiem swoim Lukulla w Azyi. Tam wybierał nałożony przez wodza podatek dwudziestu tysięcy talentów, a choć był wielce uciążliwy, potrafił w to łagodnością swoją, iż jeźli go zmniejszyć nie mógł, uczynił przynajmniej znośnym. Gdy zaś mimo usilne staranie jego, sprzyjający dawniej Maryuszowi obywatele Mityleny grozili odporem, przymuszony był uśmierzyć takowy zapał; szedł więc przeciw nim, i pokonawszy w bitwie, do poddania się przymusił.
Nastały potem owe pamiętne zatargi między Syllą a Maryuszem, ale on żadnego w nich uczestnictwa nie miał, statecznie albowiem przez cały ciąg tak sprośnych a okropnych działań, w Azyi przemieszkiwał; w czem roztropność okazał, a bardziej usłużył mu szczęśliwy los jego, gdy on jeden prawie z celniejszych Rzymian, w owe nieszczęsne czasy nienaruszoność życia, sławy i cnoty zachował.
Statecznym się zawsze ukazał względem Sylli, któremu był pierwiastki szczęścia swojego winien, a ten szanując wierność w przywiązaniu, i rzadki, bo prawdziwie wdzięcznego przykład, nie przestawał mu dobrze czynić. Wiedząc zaś, jak w naukach był biegłym, i w stylu wytwornym, dzieje własne których był sam osnowę ułożył, jemu przypisał; przy końcu zaś życia dał dowód, jak go szacował, gdy naznaczył go opiekunem małoletnigo syna, którego po sobie zostawiał.
Wkrótce po śmierci Sylli konsulem został wraz z Markiem Aureliuszem Kottą; a gdy losem przyszło wyciągać kraje, któremi zawiadować mieli, dostała mu się ta część Gallji, którą zwano wówczas za Alpami. Przeciw myśli jego było to zdarzenie, ile że tam wszystko było w spokojności, Pompejusz zaś dostawszy Hiszpanią, wojnę tam znalazł, a zatem sposobność do zyskania coraz większej wziętości i sławy, do czego obadwa na wzór innych obywatelów, zwłaszcza ile wychowańcy Sylli, zmierzali.
Śmierć Oktawiusza rządcy Cylicyi wzbudziła żądze Lukulla, aby się o następstwo po nim starał, ile że ten kraj przyległy był Kappadocyi, dzierżonej wówczas przez Mitrydata, z którym pragnął wojować. Stanął więc w liczbie starających się : zyskał i urząd i wojowanie, wespół jednak to drugie czynić miał z Kottą przełożonym nad morskiemi siłami.
Z legią naprędce zebraną udał się natychmiast do