rozkazano, i udawając odwagę chlubnie wyszedł ze zgromadzenia, i do wojska się udał.
Lud który znał niesposobność jego, śmiał się z dumnych obietnic; nad spodziewanie jednak los mu posłużył. Objąwszy albowiem rząd nad wojskiem poraził nieprzyjacioły w bitwie, i miasto uwolnił. Pomyślność zuchwalca bolesna była Nicyaszowi, gdy mu sam w ręce zwycięztwo podał.
Właśnie w te czasy zaczął wchodzić w sprawy publiczne Alcybiad, o którym nie od rzeczy twierdzono, iż był podobien do ziemi Egiptu, która przez zbyteczną bujność wraz z najskuteczniejszemi ziołami najzjadliwsze trucizny wydaje. Młodzieniec ten, jak się już wyżej w życiu jego namieniło, do wszystkiego nader zdatny, z równą popędliwością i ku cnotliwym czynom, i ku wszelkim bezprawiom używał rzadkich przymiotów, któremi hojnie był obdarzony. Umysł sławy chciwy nie cierpiał równych : że zaś pierwsze między obywatelami miejsce zdał się wówczas Nicyasz trzymać, przeciw niemu powstał, i starał się wszelkiemi sposobami, jeżeli nie zniszczyć, przynajmniej zmniejszyć wziętość powszechną, którą miał dotąd.
Trwała jeszcze wojna między Atenami i Spartą; i lubo Spartanie znaczne w niej ponieśli straty, utrzymywali ją jednak z mężną stałością. Ateńczykowie lubo zwyciężcy odnieśli ze swojej strony nie mniejsze szkody : stąd pochodziło, iż wszyscy prawi i dobrze myślący obywatele, na których czele znajdował się Nicyasz. pragnęli pokoju, i łagodząc umysły skłaniali je do pożądanego ze wszech miar spoczynku przez zawarcie przymierza. Stanęła nakoniec ze sławą i pożytkiem, a że się najwięcej do takowego dzieła przyłożył Nicyasz, zwano je pospolicie Nicyaszowem.
Zrazu nieukontentowanie okazywali sprzymierzeńcy Spartanów Beocyanie i Koryntczycy; ale mimo ich sprzeciwienie, przywiedli godziciele rzecz do skutku, z wzajemnem z obojej strony przyrzeczeniem obrony w czasie napaści od postronnych.
Nie mógł przewieść tego na sobie Alcybiad, iż się uiściły zamysły Nicyasza, użył więc podstępu; i gdy przybyli posłowie Spartańscy, udał się do nich ofiarując wszelkie usługi, byleby nie wydawali się z tem, iż mają moc potwierdzić, co było w poprzedniej ugodzie postanowiono. Przyrzekli to uczynić; Alcybiad więc przywiódłszy ich do zgromadzonego ludu, pytał, czyli mieli moc potwierdzić dawniej zawarte przymierze? Odpowiedzieli według umowy. Natenczas niby przerażony takową odpowiedzią Alcybiad, odmieniając ton głosu wziął na świadectwo takowej odpowiedzi przytomną radę, a obracając się do ludu powstał na Spartany, i wyrzucał im chytrość, zwał ich podstępcami i zwodzicielami, i wyniosłym głosem, tak iżby od wszystkich mógł być słyszanym, mówił im wręcz : iż ponieważ okazują jawnie zdradę i kłamstwo, nie zwiodą ludu, jak sobie fałszywie pochlebiali, ani lud ateński, jeżeli rady jego usłuchać zechce, wierzyć będzie takim, których przyrzeczenia i myśli lada dzień odmienić może.
Oniemieli z zadumienia na takowy zarzut Spartańscy posłowie, Nicyasz sam ledwo słuchowi swojemu wierzył; lud zaś gniewem zapalony tegoż momentu przyzwać kazał posłów Argijskich, aby się z niemi przeciw Sparcie zjednoczyli, i byłoby to nowe sprzymierzenie nieodwłócznie doszło, gdyby nagłe trzęsienie ziemi dalszym obradom nie przeszkodziło. Gdy więc przeszło, a lud się powtóre zgromadził, wymógł przecież Nicyasz, iż rzecz zwleczono do dalszego czasu, i wojna, tak jak zamyślano, nie była zapowiedziana, jego zaś samego mianowano posłem do Sparty.
Gdy tam stanął, z wielką był czcią i ludzkością przyjęty, nie tylko dla sławy, cnoty i dzielności swojej, ale iż zawsze się pokazywał być ich przyjacielem; i w tej, w której zjeżdżał okoliczności, dał tego dowody. Ale starania jego dążące ku zgodzie nie były skuteczne : przemogli trwali w nienawiści przeciw Ateńczykom Beocyanie, a do tego podstęp chytry Alcybiada obraził cnotliwą Spartanów otwartość, zapaleni zemstą odrzucili jednostajnie pośrednictwo Nicyasza, i nic nie sprawiwszy wrócić się do domu musiał.
Że był upewnił współziomków, iż pokój sprawi, a ci widzieli, iż ich zawiódł, obruszyli się przeciw niemu : ale ten gniew innego skutku nie przyniósł nad ten, iż Alcybiadowi powierzono wyprawę przeciw Lacedemończykom. Stanęło dawniej już rozpoczęte z Argianami przymierze, do którego przystali wezwani Eleanie i Mantynejczycy : wysłano zatem wojska, aby wkroczyły w kraj nieprzyjacielski.
Gdy się to działo, przybyli do Aten posłowie od Egestanów i Leontynów, prosząc o posiłki przeciw innym narodom Sycylji, z któremi byli w zatardze. Wysłuchane poselstwo ujęło wielu, ale przeciw żądaniu i rozpoczęciu takowej wojny powstał Nicyasz, sądząc ją być mniej użyteczną choćby była pomyślną; szkodliwą zaś wielce, gdyby zle poszła. Nie wzruszyły takowe uwagi Alcybiada : żądzą sławy ujęty a pierwszeństwa chciwy namawiał lud, aby przyzwolił na żądanie posłów. Żeby zaś usprawiedliwił żądania swoje, stawiał przed oczy sławę nieśmiertelną, wzmocnienie sił krajowych, i pewność niezmiernej zdobyczy; dzieło zaś tym łatwiejszem udawał, iż sami Sycylijczykowie wzywali do siebie na pomoc, a oznaczyli przeto i chęć dobrą i wdzięczność, z której się sowicie wypłacać obiecywali. Temi i podobnemi mowami tak ujął lud, a osobliwie młodzież, iż o niczem w Atenach nie mówiono, tylko o przyszłych tryumfach, zdobyczach i rozszerzeniu państwa. Zaraza ta przeszła i do starszych, omamienie zaś tak wzrosło, iż czekano tylko pory, w którejby iść na morze.
Opierał się, jak mógł, niebacznemu przedsięwzięciu Nicyasz, ale jego rady, prośby, usiłowania nie były skuteczne. Ubodzy nadzieją korzyści złudzeni byli, majętni bali się odporem obrazić lud płochy a krnąbrny, któryby sądził, iż umyślnie nie chcą przestać na zdaniu powszechnem, aby oszczędzili osób i majątków swoich. Zgoła po wielu usiłowaniach i sprzeczkach stanął wyrok ostateczny, przez który wojna Sycylijska ogłoszoną została pod pozorem dania pomocy Egestanom i Leontynom, i z takową pożądaną dla siebie odpowiedzią wrócili posłowie do domów swoich.
Gdy przyszło do przygotowań, i zaciągi były uczynione, pierwszym wodzem wyprawy mianowano Nicyasza, pod nim mieli namiestnictwo Alcybiad i Lamachus. Trwały w pierwszym sposobie myślenia powstał na Alcybiada, iż on dla dogodzenia dumie i chciwości swojej, naraża Rzeczpospolitę na wojnę niepotrzebną, mniej bezpieczną i pewnie szkodliwą. Ale przeprzeć uporu współziomków zbyt uprzedzonych nie zdołał. Ci lubo wzruszeni przestrogą i napomnieniem, nie odstępowali od zdania stwierdzonego powszechnem zezwoleniem, i pochlebną dawali wodzowi odpowiedź uznając, iż choć-
Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/756
Ta strona została przepisana.