rzędzowania swojego zakończył, dany mu był rząd Gallji : słali go zaś dla tej przyczyny wspólnicy, aby dogodziwszy jego chęci wojowania, sami tym łacniej między siebie resztę podzielili.
Przez lat pięć sprawował Cezar rządy Gallji, i zwycięztwy się wsławiając torował sobie drogę do pierwszeństwa. Pompejusz świeżo z córką jego Julią ożeniony trawił czas w próżnowaniu i rozkoszach. Krassus umiał korzystać z dobrej pory dogadzając łakomstwu swemu. Gdy więc powracał Cezar z Gallji, wyjechali przeciw niemu wraz z Pompejuszem do Luki, i tam takowe między sobą zdziałali ułożenie, iż na rok przyszły Krassus z Pompejuszem konsulat obejmą, i do lat pięciu w Gallji przedłużając Cezarowi władzę, swojej w Rzymie używać będą. Cezar przyrzekł pomagać im do osiągnienia konsulatu, i wysłał w czasie obrania wielu z wojska swego do Rzymu, gdzie mimo odpór Katona i Domicyusza, gwałtowną przemocą konsulat posiadłszy, Cezara według umowy, na drugie pięć lat w rządach Gallji potwierdzili, a gdy przyszło brać losem powincye, Pompejuszowi dostała się Hiszpanija, Krassowi Syrya i inne Azyi przyległe kraje.
Podobało się wielce Rzymianom takowe zdarzenie losu, zatrzymywało albowiem na miejscu Pompejusza, lub oddalało z Rzymu da czas niedługi : Krassus niezmiernie ze swojego podziału był kontent, obiecując sobie i sławę i korzyść. Jakby więc do pierwszej rzezkości młodego wieku powrócił, wybierał się skwapliwie na wojnę przeciw Partom, i już ich w myśli pokonawszy, sięgał ludów i Baktryany. Że zaś chlubne jego mowy częstokroć były z nieprzyzwoitą i wiekowi i powadze jego płochością, nie podobały się wielu, osobliwie bacznym a umiarkowanym obywatelom, którzy ze sprzymierzonym narodem wojnę wszczynać sądzili rzeczą równie niesprawiedliwą jak niepożyteczną.
Uwiadomiony o takowym sposobie myślenia znakomitszych obywatelów Krassus, gdy już miał Rzym opuszczać, prosił Pompejusza; aby go odprowadzając dał poznać Rzymianom, iż zamysłom się jego nie sprzeciwia : uczynił to Pompejusz, jednakże nie przyszedł mu ten wyjazd bez trudności i umartwienia. Atejus trybun gminny, który najbardziej sprzeciwiał się takowej wyprawie, widząc iż uporu przekonać nie mógł, już z bramy miasta wychodzącego, wprzód zapaliwszy ofiary i kadzidła, przeklął, i bogom mściwym na stratę odkażał. Obrządek ten uroczysty a okropny wielu przestraszył, Krassa nie wzruszył; gdy zaś potem wieść o zgubie jego doszła, przypisywano los tak nieszczęsny wzgardzie religji, którą wówczas okazał.
Wsiadł na okręty w porcie Brunduzyum, lubo czas wietrzny i słotny, ile przy końcu zimy; żeglugi bronił, doznał więc wielkiego w przeprawie niebezpieczeństwa, i wiele okrętów utracił; przemogła jednak wszystkie przeszkody chęć jak najprędszego przyjazdu, i wkrótce do Azyi przypłynął.
Kwapił się w głąb kraju i gdy szedł przez Galacyą, zaszedł mu drogę dawny Rzymian przyjaciel król Dejotarus; wprowadził do miasta, które zakładał. Widząc podeszłego w leciech króla, rzekł Krassus : « Zda mi się, iż przy schyłku dnia roboty nie zaczynają; » poznawszy przymówkę król stary, odpowiedział nie młodemu wodzowi « Ani się w drogę wybierają, gdy zmierzcha. »
Ledwo się zaczynała wiosna, gdy już niecierpliwy Krassus most stawiać na Eufracie rozkazał, i przeszedłszy przezeń wkroczył w kraj nieprzyjacielski; tam zdobywszy jedno miasto, jakby już Party pokonał, zwycięzcą się swojemu wojsku mianować kazał, i zamiast tego aby przeszedłszy przez Mezopotamią w żyżne okolice Babylonu i Seleucyi wojsko prowadził, wrócił się nazad do Syryi, i rozłożywszy się w stanowiskach, podatki stanowił, rachunków słuchał, a w takowych działaniach zawsze niepohamowaną uwiedzion chciwością, zdzierał poddane rządom swoim kraje, i obrzydliwem łupieztwem ściągał na siebie nienawiść i wzgardę.
W tych zostawał zabawach i pracach, gdy nadjechali posłowie króla Partów zapytując, dla jakiej przyczyny w kraj ich zbrojno wkroczył, i czyli przedsięwziął wieść z nimi wojnę? Przerywając im mowę rzekł: « Dam odpowiedź w stolicy waszej. »
Odjechali z przegróżkami posłowie, Krassus ze swojej strony czynił przygotowania, i gdy wyszedł w pole, Artawasdes król Armenji przywiódł mu sześć tysięcy jazdy i jeszcze dziesięć tysięcy przystawić obiecał, pieszego zaś żołnierza trzydzieści tysięcy o własnym koszcie. Radził zatem, jako świadomy kraju, aby przez jego państwa do Partów się przybierał, a to dla tej przyczyny, iżby góry i zle w drodze przeprawy ominął, i miał dla wojska dostatkiem żywności i wszelkie wygody. Ale Krassus nie słuchając takowej rady, obrał drogę przez Mezopotamią dla złączenia się ze swojemi, którzy tam na niego oczekiwali; o czem gdy się dowiedział Artawasdes wraz z wojskiem do siebie wrócił.
Siedm legij, cztery tysiące jazdy, i tyleż lekkiego żołnierza w przedniej straży miał Krassus, a trzymając się brzegów Eufratu coraz się ku nieprzyjaciołom zbliżał. Gdy do mostu przyszedł, który był dawniej zgotować kazał, odradzono mu zapuszczać się dalej w stepy dzikie, gdzieby żywności nie znalazł, trzymając się zaś brzegów rzecznych, na niczemby wojsku nie schodziło. Ale wódz Arabów Aryamnes, który był właśnie wtenczas do obozu przybył, przekupiony od Partów, sprzeciwił się takowym radom, szło więc wojsko za przewodnictwem owego zdrajcy w pola puste i nieżyżne; a gdy w owej dziczyźnie śladu nawet ludzkiego nie znajdowano, mówił Aryamnes, iż to było znakiem strachu Partów, którzy w trwodze nie śmieli kroku dotrzymać, a król ich opuściwszy własne siedliska, w Hirkanji i u Scytów schronienia szuka, wodzowie zaś jego Surena i Sillaces na to tylko zdaleka krążą, aby wstrzymywali cokolwiek postępujące ku sobie wojska rzymskie.
Surena, o którym wzmiankę czynił Aryamnes, mąż dzielny, w rycerskim kunszcie doświadczony, pierwsze w tym narodzie trzymał miejsce po królu, i ze wszech miar był godzien takowego stopnia, powagi i władzy. Jego więc przełożył nad wojskiem swojem król Partów Hyrodes; przekupił on Aryanma, i uwiadomiony o wszystkich obrotach rzymskich, pomykał się umyślnie wgłąb, aby ścigający coraz więcej przykrości doznawali w przechodzie przez kraj piaszczysty i pusty podczas największych upałów.
Znudzeni nieczynnością i widokiem jednostajnie dzikim, utrudzeni pracą, zmorzeni pragnieniem i głodem żołnierze, coraz bardziej tracili i siły i chęć do dalszej podróży; brak żywności zmniejszył liczbę wielbłądów,
Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/761
Ta strona została przepisana.