Bogactwy przewyższali współziomków, ale Nicyasz dostatków uczciwym sposobem nabytych używał dobrze. Krassus bogacił się zdzierstwem, podstępy i gwałtownością; w życiu chciwości tylko i dumie dogadzał, i jeżeli wspaniałym przy schyłku życia darem lud rzymski zapomógł, nie dobroczynność usłużna, ale wyniosła chełpliwość przyczyną była takowej szczodroty.
Statecznym był w zdaniu Nicyasz : Krassus tam szedł, gdzie mógł zarobić, nawet w tryumwiracie sam przez siebie nic nie znaczył, nakłaniając się rozmaicie, nie dla chęci sławy, lub dobra pospolitego, ale dla własnego zarobku.
Krassus, ile mu tylko mogła niepohamowana chciwość pozwolić, okazywał wspaniały umysł, co wielkim stopniom przystoi. Zrównał się z najznakomitszemi obywatelami nie tak dziełmi, jak roztropnym przemysłem. Nicyasz zbyt lękliwy i spokojność lubiący, że łatwo się trwożył i ulegał okolicznościom, umieli stąd korzystać przeciwnicy, co było z ujmą sławy jego i szkodą rzeczypospolitej. Wojna z Lacedemonią, której nie radził i sprzeciwiał się, dla tego nastąpiła, iż się dał zastraszyć, i odstąpił od przedsięwzięcia swojego, przeparty śmiałem Alcybiada naleganiem.
W sposobie życia nieodstępnie zachował Nicyasz uczciwość i ludzkość, i choć był z przyrodzenia ponurym i nieprzystępnym; podejściem, wzgardą, uchybieniem względów, nigdy nie wykroczył. Krassus srożył Syllę, aby z dóbr cudzych korzystał; a gdy się o powtórny konsulat starał, użył gwałtu i nasadził zabójców na Domicyusza, który do tejże godności zmierzał, i na Katona dopomagającego temuż Domicyuszowi.
Zwycięztwa, które nad nieprzyjaciółmi odnieśli, nie były ani znaczne ani mnogie, iżby ich w liczbę wielkich wojowników kłaść należało.
Wyprawy ich ostatnie równie były nieszczęśliwe, i koniec im życia przyniosły. Niesprawiedliwe były wojny, w których dokonali życia; ani Syrakuza Atenom, ani Partowie Rzymowi nie dali zaczepki. Alcybiad wszczął pierwszą dla sławy, drugą Krassus dla zdobyczy. Mniej był winnym Nicyasz, który, mimo oporu, przeciw własnemu przeświadczeniu wojować musiał. W tem jednak zdaje się przewyższać Krassus Nicyasza, iż ten dla ochronienia życia, którego nie ocalił, poddał się dobrowolnie : Krassus zachowując do ostatniego tchnienia wspaniałość rzymską, ledwo się dał do tego przywieść, iż szedł do Sureny, i wówczas zdradą chytrego nieprzyjaciela zginął.
W mieście Nyrsyi urodzony Sertoryusz, w młodym wieku ojca postradał. Czuła i troskliwa matka takowe mu dała wychowanie, na jakie się w dość miernym stanie zdobyć mogła. Udał się potem do prawnictwa, i zdatnym się stał do spraw i sądu, ale powab wojenny dzielniejszy był nad domową spokojność.
Pierwsza jego wyprawa była przeciw Teutonom i Cymbrom : tam gdy Scypion zwyciężonym został, ranny wówczas Sertoryusz postradawszy konia, tak jak był w zbroję odziany, skoczył w Rodan, i zachowawszy puklerz, na drugą stonę rzeki przepłynął.
Gdy Maryusz objął potem rządy wojska, a Cymbrowie świeżem zwycięztwem wzniesieni coraz żwawiej na kraje włoskie następowali, on sam się wodzowi ofiarował iść w obóz nieprzyjacielski na zwiady. Wdział więc na siebie Gallów odzież, i wszedł wśród Cymbrów, a przypatrzywszy się dostatecznie wszystkiemu, powrócił do Maryusza, który pochwaliwszy odwagę i przemysł, wielce go odtąd szacować począł.
Wysłany do Hiszpanji miał przełożeństwo nad półkiem tysiąca łudzi. Tam gdy jednego razu pierzchnęli byli z placu Rzymianie, on wiodł ich do szyków, i w powtórnej bitwie honor stracony odzyskał. Że zaś nieprzyjaciel z pobliższego miasta miał pomoc, w odzież zabitych swoich przyodziawszy szedł do niego, i gdy rozumiejąc, iż swoi powracają, wyszli przeciw nim mieszczanie i bramy otworzyli, wpadł zbrojnie, i wyciąwszy w pień straże, puścił domy na zdobycz, obywatelów zaś zabrał w niewolą.
Dzieło tak znaczne pomnożyło sławę jego; gdy więc powrócił do Rzymu, starał się o trybunat, ale mu Sylli przyjaciele nie dopuścili zyskać urzędu, którego wielce pragnął. Odtąd nieubłaganym jego stawszy się nieprzyjacielem, skłonił się do Maryusza, i lubo ten z Rzymu ustąpić musiał, złączył się z pozostałemi jego przyjaciółmi, i gdy się wśród Rzymu zwarły przeciwne strony, wraz z Cynną dowodził Maryuszowych. Odparci ze stratą dziesięciu tysięcy ustąpić musieli, a natenczas z pozostałych zebrał dość znaczne wojsko; z temi gdy do Rzymu wracać zamyślał, przybyły z Afryki Maryusz, z nim się natychmiast złączył.
Podzielone było wojsko na trzy części: po otrzymanem nad Oktawiuszem zwycięztwie powtóre Rzym opanowali Maryusz z Cynną, i wywarli tę, której się obawiał Sertoryusz, dzikość zapamiętałą; on zaś usprawiedliwił zdanie czynami twemi. Lubo albowiem równą z towarzyszmi miał w ręku sposobność, żadnego jednak obywatela z życia i majątku nie wyzuł, a ile mógł hamował mściwą zapalczywość wspólników swoich. Już był nieco ułagodził srogiego Cynnę, ale gdy Maryusza zmiękczyć nie mógł, a siepacze jego na gwałtowniejsze coraz ośmielali się bezprawia, powstał przeciw nim, i na cztery tysiące schronionych do obozu, w pień wyciąwszy, Rzym ze wściekłej zgrai oswobodził.
Po śmierci Maryusza i zabiciu Cynny, gdy Sylla Rzym opanował, udał się Sertoryusz do Hiszpanji : znalazł tam lud zdzierstwem celników podupadły i rozdrażniony, prawych obywatelów nad losem ojczyzny ubolewających; zebrał więc łatwo znaczne wojsko, i objąwszy rząd kraju, tak umiał łagodnością zniewolić mieszkańców i własnych żołnierzy, iż szły mu z łatwością wszystkie jego zamysły; a przeto twierdze jedne wzmocnił i rozprzestrzenił, drugie wzniósł, okręty wojenne w znacznej liczbie pobudował, i w portach, które naprawił, osadził, opatrzywszy je w rynsztunki wojenne.
Wcześnie i skwapliwie czynił takowe przygotowania, przeczuwał albowiem, iż skoro Sylla władzę swoję zapewni i ubezpieczy, obróci natychmiast oręż przeciw niemu. Chcąc mu zatem wejścia do Hiszpanji bronić, osadził żołnierzem twierdze i cieśniny Pirenejskie, a nad ludem, który tam zostawił, przełożył jednego z namiestników swoich Juliusza Salinatora.
Zbliżał się wysłany z wojskiem od Sylli Anniusz ku górom, ale widząc je obsadzone, zatrzymał się w dolinach, lecz gdy niejaki Kalpurniusz Salinatora zdradą