i zasilał żołnierzy swoich, równie jak i on nieznających spoczynku i wygody. Jakoż całe życie jego ustawicznem było działaniem : krzepki pracą, wówczas gdy inni spoczywali, bawił się ćwiczeniem koni, zapasy, szermierstwem lub polowaniem, a w tej, właściwej żołnierzom zabawie siły wzmacniał, rzezkości nabywał, odwagę swoich zwiększał; a przypatrując się położeniom miejsc, które, tropiąc zwierza, objeżdżał, znał sam przez siebie kraj, w którym wojnę prowadził, i wiedział bez mylnej lub zdradnej częstokroć przewodników pomocy, jak i którędy wojsko wieść, stanowić nieprzyjaciela, zatrzymać, okrążyć, najść, lub ścigać należało.
Kiedy się Metellus ruszał z obozu, niedopuszczał mu spokojnie postępować, ale lub go wyprzedzał, lub ścigał, pilne zawsze mając na to baczenie, czyli gdzie odłączonych od wojska na bokach nie znajdzie, a dopiero gdy je upatrzył, wypadał z kryjówek i raził : Gdy Metellus obległ jakowe miasto, dał mu dzieło rozpocząć, a dopiero wówczas przybywał niespodzianie, i między sobą a miastem Rzymiany zamykał. Nie mających dowozu żywności, a wstępnym bojem nie mogących walczyć, głodem do zwrotu i odstąpienia przedsięwzięcia przymuszał.
Jednego razu przysłał namietnika swego do Metella, wyzywając go na pojedynek, ale mąż ten równie roztropny, jak i waleczny odpowiedział : « Iż wodzowi czynić obowiązek prostego żołnierza nie należy. » Odpowiedź takowa lubo przyzwoita i baczna nie podobała się wojsku, mieli to bowiem sobie za hańbę i upodlenie, iż mógł się z tego chełpić Sertoryusz, że rzymskiego wodza zastraszył.
Lakobryty narod Andaluzyi sprzyjali Sertoryuszowi, i dodawali żywności. Postanowił więc Metellus opanować ich miasto stołeczne; a że wiedział o tem, iż można im było wodę odjąć, ponieważ za murami było źródło, z którego ją brali, wziąwszy żywność na pięć dni szedł tam spieszno. Lubo rzecz tajemnie była ułożona i wykonana, dowiedział się o tym zamyśle Serteryusz, i przesłał dwa tysiące Hiszpanów do miasta, z których każdy niósł pełne wiadro wody : ubiegli ci Metella, zlali ją w suche studnie na deszczowe wody w mieście sporządzone, powracając zaś zabrali z sobą niewiasty dzieci i starce. Nadszedł Metellus, źródło opanował, a gdy mu po pięciu dniach żywności brakło, a oblężeni wody mieli dostatkiem, posłał po żywność Akwiniusza, przydawszy ku straży dowozu sześć tysięcy żołnierza; wiedział i o tem Sertoryusz. Gdy więc Akwiniusz powracał, z zasadzek mu drogę zaszedł, i okrążywszy dokoła straż rozegnał, i żywność zyskał : i sam wódz owej wyprawy straciwszy broń, puklerz i konia, ledwo się z resztą do obozu dostał.
Zwiększały pomyślne działania Sertoryusza sławę, a razem zaufanie i miłość Hiszpanów ku niemu, zwłaszcza gdy ich przybierał w broń rzymską, z czego wielce byli chlubni. Zdobycz hojnie pomiędzy nich dzielił, a dość mając na tem, że żołnierz przy sławie zapomożenie znajdzie, dalekim się zawsze od chciwości pokazywał, a przeto ochotę do wojowania w swoich zwiększał.
Najbardziej to ujęło okoliczne narody, gdy kazał wybrać najznakomitszych mieszkańców dzieci, i zgromadziwszy je w mieście zwanem Oska sprowadził tam mistrzów, którzyby je w rozmaitych naukach ćwiczyli. Wygody mieli wszelkie i odzież, jakiej młodzież rzymska używała. Takowem działaniem czynił znamienitą przysługę i rodzicom i krajowi, skarbił sobie serca obywatelów, i mając w straży ich dzieci, tem samem trzymał w ręku swoich rękojmią wierności obywatelów.
Od dawnych czasów trwał ten zwyczaj w Hiszpanji, iż słudzy przywiązani do panów, żołnierze do wodzów, poświęcali im życie swoje, wraz z nimi ślubując je zakończyć : na kilka tysięcy znalazło się takowych, którzy los swój złączyli z Sertoryuszem. Jakoż zdarzyło się, iż gdy razu jednego przed ścigającemi nieprzyjaciółmi do miasta schronić się musiał, porwali go między siebie, i wzniosłszy na ramiona jeden drugiemu podawał tak prędko, iż w oka mgnieniu prawie na miejsce się bezpieczne dostał.
Nie tylko u Hiszpanów i okolicznych narodów zyskał miłość, równie go i swoi kochali. Perpenna Vento, tak jak i on z Rzymu wywołany, przybył z znacznem wojskiem do Hiszpanji, i gdy gotował się osobno iść na Metella, zbuntowali się przeciw niemu żołnierze, i przymusili go, iżby je wiodł do Sertoryusza. Opierał się z początku mając krok taki, ile wyższy w urzędzie, za upodlenie, ale widząc nieprzełamany upór zbuntowanych, mimo wolą swoję, musiał się z nim łączyć. Że zaś to wojsko lubo dość liczne, ze świeżo zaciężnych złożone było, wiele miał do czynienia Sertoryusz, nim je do należytej karności przywiódł. Zaufani w wielości swojej pragnęli bitwy, i upewniali wodzów o niezawodnem zwcięztwie. Zrazu wstrzymywał niewczesną zapalczywość : widząc jednak statecznych w uporze puścił ich na nieprzyjacioły, a sam się ze swojemi w obozie pozostał, ledwo nie pewen, iż się takowa wyprawa nie uda. a doświadczenie nauczy śmiałków napotem ostróżności.
Stało się tak, jak był przewidział : zniósł łatwo nierządne tłumy Metellus. Gdy pierzchały sromotnie, przybył Sertoryusz na pomoc, i odparłszy goniących, i do obozu swojego wprowadził. Tam dopiero zgromadziwszy ich kazał przywieść dwa konie, jeden z nich był znędzniały i nikczemny, drugi spasły, dorodny i rzezki.
Przy spasłym postawił człowieka nizkiego i chudego, przy nikczemnym takiego, który wzrostem i czerstwością moc nadzwyczajną okazywał. Za danym znakiem, ujął mocny słabego konia za ogon, siląc się za jednym razem włosy z niego wyrwać; nizki i słaby wyrywając po jednym włosie z ogona dzielnego konia, obrał go i zupełnie obnażył. Gdy więc śmiali się patrzący z próżnych usiłowań mocnego owego człowieka, który słabemu koniowi ogona urwać nie mógł, rzekł Sertoryusz : « Widzicie, jak więcej stateczna cierpliwość nad moc porywczą wykonywa; co się gwałtem nie zyska, pomału przychodzi. Powtórzone usiłowania, byleby były nieprzerwanie utrzymywane, rzadko zawodzą. Czas wszystko nieznacznie pokonywa, najlepszy on w potrzebie pomocnik : ale gdy go kto przymuszać chce i naglić, stawa się wówczas najszkodliwszym nieprzyjacielem. » Poznali kształtnie objawiony błąd porywczości swojej niebacznej żołnierze, Sertoryusz zaś zyskał odtąd lud posłuszny i karny.
Nad brzegami rzeki Tagus miał swoje siedliska naród Characytanów; miast i wsi osiadłych u nich nie było, a zamiast domów mieszkali w pieczarach. Kraj albowiem był wzniosły i skalisty. Ziemia tam czcza i gliniasta uprawy żadnej nie miała, gdy zaś nastawały upały letnie, za lada poruszeniem zbijały się tumany z wysuszonej gliny : te jak najsubtelniejszego prochu kurzawy
Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/765
Ta strona została przepisana.