mroczyły przechodzących. Zdarzyło się tam obozować Sertoryuszowi, a że mieszkańcy mniemali, iż zwyciężony ucieka, naigrawali się z niego. Rozgniewany takowym postępkiem, uważając iż ku wieczorowi z jednej zawsze strony wiatr się wznosił, a właśnie był naprzeciw pieczar gdzie mieszkali; kazał całemu wojsku owę glinę piaszczystą na kupy znosić : gdy niezmierną moc wzgórków nałożyli, powstał wiatr i takie przeciw owym pieczarom niósł tumany prochu, iż widząc się być prawie zasypanemi, musieli wyjść z kryjówek, żebrać miłosierdzia, i dobrowolnie mu się poddali, oświadczając, iż wszystko uczynią, co im tylko rozkaże, byleby ich do reszty nie zasypał. Zgromił ich naówczas wyrzucając ich nieludzkość, darował jednak winę, i znaczną liczbę dobrowolnie się ofiarujących w żołd przyjął.
Nieskuteczne Metella usiłowania przypisywano starości jego : ale gdy Pompejusz rząd wojska przeciw Sertoryuszowi objął, i ci dwaj godni siebie przeciwnicy, na wzór doświadczonych zapaśników, stanęli w kroku, a jednakże słabszemu od siebie nieprzyjacielowi wydołać Pompejusz nie mógł; wzniosła się wówczas nad zamiar sława Sertoryusza, i Rzym zdumiały odgłosem się jej napełnił.
W dalszym przeciągu dość się szczęściło Pompejuszowi, ale tam tylko zwyciężał, gdzie się dotąd niepokonany Sertoryusz nie znajdował. W jednym boju przytomni byli obadwa; lewe skrzydło Sertoryuszowe złamał Pompejusz : postrzegłszy to zwycięzca ze swojej strony Sertoryusz, przybiegł na pomoc namiestnikowi swojemu, i tak żwawo na goniących natarł, iż z placu ustąpić musieli, sam Pompejusz ranny ledwo się do swego obozu dostał.
Przyszło drugi raz do bitwy niedaleko Saguntu, niedostatek żywności przymusił do tego kroku : z obudwu stron spotkanie było żwawe i bój zapalczywy : chęć sławy i zemsty zapalała bojowników, a Mummius namiestnik Pompeja jeden z najbieglejszych wówczas wodzów rzymskich, wstrzymywał zapalczywość prawie rozpaczną w ostatniem już wysileniu nie tak o sławę, jak o los dalszy i ocalenie. Już przemagał w odporze, ale gdy w owym tumulcie poległ, hufce rzymskie pierzchać poczynały, stary Metellus sam wśród owego zapału skoczył, i swoich wsparł : lecz gdy i on ranny padł na pobojowisku, okryli go puklerzami żołnierze, i tyle niebezpieczeństwo wodza dodało im siły, iż po dwakroć przemagające Hiszpanów hufce za trzecią razą musiały ustąpić : ale i w owem cofaniu tyle zdziałał Sertoryusz, iż w porządku zszedłszy z pola, zamknął się w pobliższem mieście, i natychmiast jak tylko mógł, wzmocnił je, i swoich ubezpieczył. Przydał zatem nowe mury i szańce, i przywiodł do takowego stanu, iżby długie oblężenie wytrzymać mogło. Nie dla tego to czynił, iżby gotował się na odpór, i w zamknięciu schronienia szukał, ale chciał ukryć przed Rzymianami zamysł swój : jakoż gdy się z całą siłą pod miasto udali, rozesłani od Sertoryusza namiestnicy zbierali tymczasem nowe wojsko; uwiadomiony, iż już było na pogotowiu, przedarł się przez Rzymiany, i zwracając się nazad obległ tych, od których był oblężonym. Wkrótkim czasie odjął im żywność, przymusił nakoniec do tego, iż się Metellus z Pompejuszem musieli rozłączyć, pierwszy do Gallji się udał, drugi w kraju Wakcyanów obrał zimowe stanowisko, a stamtąd pisał do Rzymu, iż jeżeli nowych posiłków nie przyszlą, nazad się wrócić będzie musiał. Metellus udał się do sposobu podłego, sto dwadzieścia talentów wyznaczając nagrody temu, któryby Sertoryuszowi życie odebrał.
Ten przeciw któremu Rzym walczył, sam tylko godną Rzymianina wspaniałość oznaczał. Składał broń, byleby go ojczyzna przyjąć chciała, czcił współziomki, i gdy się wielu z senatu schronili do jego obozu, oddawał im cześć, jak gdyby wśród Rzymu zostawali : z ich liczby namiestników wybierał. I chociaż i ludźmi i żywnością i pieniędzmi Hiszpanów utrzymywał się, nie ścierpiał tego nigdy, iżby nie tylko pierwszeństwo mieli, ale żadnego z nich nawet do uczestnictwa władzy swojej nie przypuścił. Pomyślnością nieuniesiony, w nieszczęściu się nie upadlał, i tyle w sobie samym znajdował dzielności, iż im bardziej zdał mu się los nie sprzyjać, tym stateczniej z nim walczył.
Do innych cnotliwych pobudek, które do ku złożeniu broni wiodły, przyczyniała się wielce miłość matki, którą był w Rzymie zostawił. Wieść o jej śmierci z niezmierną boleścią odebrał, i w żalu nieutulony przez siedm dni na ziemi leżąc; gdy je w ustawicznem jęczeniu i płaczu trawił, ledwo go utulić mogli przyjaciele i domowi, przekładając, iż zbyteczność nieskutecznego już żalu, a z niej pochodząca nieczynność, w oczywiste narażała i jego osobę i tych co z nim byli, niebezpieczeństwo.
Mitrydat król Pontu zwyciężony od Sylli, gdy ten do Rzymu wrócił, gotował nową wyprawę przeciw Rzymianom, a wiadomy jaki im odpór dawał Sertoryusz, chciał go mieć zemsty wspołecznikiem : słał więc do niego posły obiecując posiłki ziemne i morskie, byle on ze swojej strony zabezpieczył mu odzyskanie państw, które był Sylla zawojował. Gdy przybyli posłowie do obozu, zwołał Sertoryusz tych, których miał przy sobie senatorów, i złożywszy radę zgodzili się na to, iżby pomoc Mitrydatową przyjąć, i wzajem wnijść z nim w przymierze, ale Sertoryusz z tem się dał słyszeć : « Zostawmy mu (rzekł) Kappadocyą i Bitynią do jarzma niewoli przywykłe i do których Rzymianie nie mają prawa : ale te kraje, które już w dzierżeniu będące Fimbrya utracił, a samże Mitrydat Sylli oddał, Rzymianom odjęte być nie powinny i nie mogą. Nie ja (mówił dalej) mam wzrastać Rzymu upadkiem, ale i mojemi zwycięztwy Rzym się wzmagać powinien. Każdy poczciwy człowiek, tym bardziej jeszcze, gdy na czele wojsk zostaje, bez uszczerbku sławy działać powinien; choćby szło i o życie, lepiej zginąć, niż cnotę opuścić. »
Gdy się o takowej odpowiedzi dowiedział Mitrydat, rzekł do swoich : « Coby ten mówił w pośrodku Rzymu, który w zakątach wygnania swojego tak się na nas przegraża? » Stanęło jednakże między nimi przymierze. Sertoryusz Mitrydatowi zaręczył dzierżenie i własność Kappadocyi z Bitynią; posłał namiestnika z ludźmi swojemi : Mitrydat trzy tysiące talentów wyliczyć i czterdzieści zbrojnych okrętów przystawić obiecał.
Namiestnik, którego wysłał Sertoryusz, zwał się Maryusz, zasiadał w senacie, i był wraz z Sertoryuszem skazany na wygnanie. Przyjął go z wielką czcią Mitrydat, a gdy do miast zdobytych wchodził, dawał mu pierwsze miejsce. Zdobył wiele krajów i miast Maryusz, które że nie były należne do Pontu lub Kappadocyi, nie pozwalał Mitrydatowi, iżby je brał w dzierżenie,
Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/766
Ta strona została przepisana.