Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/772

Ta strona została przepisana.

jednak warunkiem, aby trzydziestu obywatelów przydano mu do rady, dwa tysiące uzbrojonych niewolników (których w Sparcie Hotami zwano) i sześć tysięcy zaciągu od sprzymierzeńców. Przestał na tem senat : pierwszym zaś na czele trzydziestu radnych był Lizander.
Przybywszy do Azyi, gdy stanął w Efezie, widząc iż lud i starszyzna garnęli się do Lizandra : względy lubo przymiotom i sławie męża tego należyte, obraziły młodego Agiezylausza : widział się albowiem pierwszy z urzędu, a istota władzy przy naczelniku rady zostawała. Odrażało to obywatelów od Agiezylausza, iż nie widzieli w nim owej wspaniałości i dumy, którą Lizander okazywał, i do której z dawna byli przyzwyczajeni, tak przez Persów, jako też przez własne swoje urzędniki.
Taił w sobie zrazu skryty niesmak Agiezylausz, nakoniec i gdy Spartanom sprzykrzyła się chełpliwość Lizandra, postrzegłszy to, lubo nie był z przyrodzenia zazdrosnym, czuły jednak na własnej sławy uszczerbek, jawnie się z tem, co przedtem ukrywał, wydawać począł. Przedsięwziąwszy więc upokorzyć zaufanego o wziętości swojej namiestnika, na każdej radzie sprzeciwiał się wręcz zdaniom jego, zbijał dowody, któremi je utrzymywał i wspierał. Przywiązani do Lizandra niepomyślne odbierali w sądach wyroki : skąd pochodziło, iż przychodzących do siebie o przyczynienie odsyłał do króla, mówiąc im, iż jego wdawanie się raczej im zaszkodzi, niż dopomoże. Że zaś takowe mowy mogłyby się stać szkodliwe, chcąc się pozbyć Lizandra, zdał na niego staranie o żywność dla wojska, i łącząc wzgardę z urąganiem, tym którzy się niegdyś garnęli do niego, mawiał niekiedy, iżby się udawali do wodza rzeźników; stąd poszło, iż jednego czasu gdy byli społem, a rzekł Lizander : « Umiesz Agiezylauszu poniżać przyjacioły. Mów raczej, odpowiedział Agiezylausz, iż znam się na tych, którzy mną chcą rządzić. » Nie długo jednak trzymał go na nizkim urzędzie, uczynił albowiem namiestnikiem w Helesponcie. Lubo to było osłodzeniem przeszłego upokorzenia, niemniej jednak raz powzięła chęć zemsty trwała w Lizandrze, i gdy powrócił do ojczyzny, przedsięwziął był zrzucić z tronu nieprzyjaciela swego, ale śmierć prędka takowym zamysłom przeszkodziła.
Namiestnik króla Persów Tyzafernes uprzedził zamysły Greków wypowiadając im wojnę; im usilniej takowej pory pragnął Agiezylausz, z tym większą pociechą wieść o niej powziął, a ściągnąwszy wojsko szedł ku Karyi : tam gdy zgromadzonych na odpór Persów znalazł, zwrócił się nagle i wkroczył do Frygji, która mniej była obronna, zdobył miast kilka, i wielką zdobycz zyskał. Gdy zabranych niewolników stawiono ku przedaży, a wszyscy na odzieże ich bogate i sprzęty, które przy nich zagarniono, obracali oczy, obnażonych zaś, po większej części do prac niezdatnych, nikt kupować nie chciał; rzekł do swoich, wskazując na owych niedołężników : « Oto ci z któremi walczymy; » a na odzieże i sprzęty: « Oto, co was w zdobyczy czeka. »
Puścił dalej pogłoskę, iż do Lidyi wstępnym bojem przebierać się zamyśla; oszukany już dawniej Tyzafernes, gdy temu wierzyć nie chciał, bardziej się jeszcze oszukał, wyciągając stamtąd wojsko; dopiero gdy Agiezylausz pod stołecznem miastem Sardami obóz rozłożył, poznał błąd swój, i jak najśpieszniej szedł owemu miastu na odsiecz. Przyszło do bitwy, za pierwszem natarciem pierzchnęły Persy; obóz ich niezmiernemi napełnion bogactwy zwycięzcom się dostał. Dowiedziawszy się o tej klęsce król Persów, Tyzaferna zaczepnika śmiercią ukarał, na jego zaś miejsce nastąpił Tytraustes, który skoro rządy nad wojskiem objął, słał wielką kwotę pieniędzy żądając pokoju. Odesłał mu pieniądze Agiezylausz z tą odpowiedzią : iż zawarcie przymierza do Sparty należy. Jeżeli zaś o pieniądze idzie, nie siebie, lecz żołnierzy swoich wspomagać pragnie, ci zaś nie dary, lecz zdobyczą zbogacać się zwykli. Przez wzgląd jednak na powtórzone prośby Persów, wstrzymał lud swój od boju, i udał się do Frygji.
W drodze odebrał list ze Sparty, gdzie mu i morską potęgę dano pod władzę. Względy takowe zwłaszcza u Lacedemończyków, oznaczały niepospolity szacunek osoby jego : pierwszemu się albowiem jemu zdarzyło wówczas dwie władze posiadać razem. Objąwszy rządy, mianował natychmiast Pizandra namiestnikiem swoim, w czem wielu nie dogodził dla tej przyczyny, iż mianowany w młodym wieku nie miał tego doświadczenia i umiejętności, jakiej tak wysoki urząd wymagał : uczynił zaś to dla żony, której był bratem.
Coraz dalej z wojskiem postępując, gdy był w Paflagonji, zawarł przymierze z Kotysem rządcą kraju owego, a ten wraz z Spitrydatem sąsiadem swoim znaczne posiłki i w ludziach i w żywności przywiedli, i odtąd nieodstępnemi byli mu towarzyszami.
Farnabaz rządca krajów w tamtejszych stronach, Persom hołdujących, żądał wnijść w rozmowę z Agiezylauszem : zaczem miejsce wyznaczone zostało, gdzie się zejść mieli. Stanął pierwszy Agiezylausz ze swojemi; a czekając na Farnabaza siadł na darniu pod cieniem rozłożystego drzewa; nadszedł potem Farnabaz, a widząc skromność tak zawołanego męża, odrzucił dywany i wezgłowia, które mu kładziono, i usiadł przy nim na murawie. Zaczął więc przekładać czułość swoję tym sprawiedliwszą, im mniej się tego spodziewać mógł, aby po uczynionych tylu Lacedemończykom przysługach w ostatniej wojnie, którą z Atenami wiedli, po nieprzyjacielsku z nim postępował. Nie śmieli podnieść oczu zawstydzeni wyrzutem niewdzięczności Spartanie. Agiezylausz takową natychmiast dał odpowiedź : « Pókiśmy byli przyjaciółmi twojego króla, a on sam nie dał nam przyczyny do zerwania przymierza, obchodziliśmy się z nim po przyjacielsku; teraz gdy jesteśmy jego nieprzyjaciółmi i wojnę z nim wiedziem, tak czynimy, jak prawo wojny każe, nie tak tobie, jak jego należytości czyniąc szkodę. Ale jeżeli wolisz być Greków sprzymierzeńcem, niż niewolnikiem swego pana, bądź pewen, iż to wszystko, co przed sobą widzisz, broń, i rynsztunki, okręty, my sami nakoniec strażnikami twojemi i majątku twojego zostaniemy; a co wszystko na świecie przewyższa, będziesz wolnym, a my niepodległości twojej rękojmią. »
Na to Farnabaz tak odpowiedział : « Jeżeli król innego wodza na moje miejsce zeszle, porzucę służbę jego, i z wami się złączę. Ale póki mu służę, nic wierności mojej nie skazi; i jak wy mnie, tak ja wam szkodzić za najświętszą będę miał powinność. » Porwał się na te słowa z miejsca swego Agiezylausz, a ściskając z rozrzewnieniem cnotliwego Farnabaza, zawołał : « Z takim umysłem godzieneś być Sparty przy-