Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/775

Ta strona została przepisana.

śmieli się pokazać, wstydząc się niejako, iż ze krwi własnej ojczyźnie nie dali ofiary. Wiele takowych było, co ucieczką życie ocalili, że zaś ustawy dawne sromotną plamę na takowych kładły, a ogołocony kraj obejść się bez nich nie mógł; w takowym razie udali się obywatele do Agiezylausza po radę. Nie znalazł innej nad tę, iżby na ten raz gwałtowny uśpić prawo Likurgowe, i tak począć, jakby go nie było. Roztropność pobudką była tego z innych miar płochego wybiegu, ocaliła jednak wówczas Rzeczpospolitą.
Wkrótce potem, czego przez lat sześćset przeszło nie doznano, Epaminondas pierwszy przeszedł nietknięte dotąd Lacedemony granice. Gdy się zbliżył ku samej Sparcie na czele sześćdziesiąt tysięcy ludzi, nieznośno się to wydawało Spartanom, napierali się więc gwałtownie iść przeciw nieprzyjaciołom. Ale Agiezylausz, na wzór dobrego lekarza, gdy widział oczywiste gwałtownych sposobów niebezpieczeństwo, wstrzymał niewczesną swoich popędliwość, a uśmierzając łagodnemi namowami porywczy zapał, tych którzy pozostali żołnierzy wśród miasta trzymał, niektóremi zaś poosadzał miejsca przyległe ku wstrzymaniu nieprzyjaciela zdatne. Umysł jego wspaniały uległ okolicznościom, i lubo naigrawali się z niego nieprzyjaciele, a właśni ziomkowie obelżywe nań miotali przymówki; zniósł wszystko mężnie: trwając niewzruszonym na groźby i naigrawania, większym się pokazał w nieszczęściu, niż wówczas gdy zwyciężał nieprzyjacioły.
Szczęściem wezbrały znacznie wody rzeki Eurotas, stanął nad jej brzegami Agiezylausz. Przeświadczony o niepodobieństwie dostania miasta Epaminondas, pożądaną, a prawie już w ręku będącą zdobycz porzucić musiał. Odciągnął więc z wojskiem od Sparty, i okolice jej spustoszył.
Nie dosyć było jeszcze na tem : ledwo się osiedzieli Spartanie w domach własnych, wewnętrzne niezgody przywiodły ich do buntu, ale i w tej okoliczności okazał Agiezylausz dzielność swoję; jednych albowiem podstępem, drugich karą, najwięcej zaś łagodnością do odstąpienia szkodliwych zamysłów przywiodł.
Wyszli nakoniec z Lakonji Tebanie po trzech miesięcznej, uciążliwej wielce krajowi i obywatelom bytności; a gdy się naprawą szkód, wznowieniem sił, rozrządzeniem wewnętrznem Agiezylausz zatrudniał, odebrał pożądaną wiadomość o swoim synu Archidamie, który wysłany Arkadyjczykom, zwycięztwo tym szacowniejsze otrzymał, iż żadnego ze swoich nie stracił. Przyzwyczajeni do zwycięztw Spartanie, innych czasów dość obojętnie przyjmowali takowe wiadomości : to świeże, i ledwo spodziewane po tak wielkich klęskach, napełniło wszystkich niezmiernem weselem. Gdy wracał młody Archidamas wysypał się przeciw niemu lud wszystek, a zgrzybiały ojciec powlekając się na czele senatu i pierwszych urzędników, tulił do siebie, i płakał z radości. Prowadzili go wszyscy z wzniesionemi do nieba rękami na dziękczynienie bogom, i jakby odmłodniała naówczas Sparta, pokazała się w pierwszej porze czerstwości i mocy swojej. Wkrótce jednak potem ledwie nie z większego prawie, niżeli przedtem, niebezpieczeństwa wybawił ojczyznę Agiezylausz; gdy albowiem wyprawił się był przeciw Mantynejczykom, dowiedziawszy się o Sparcie opuszczonej Epaminondas, ledwo jej nie ubiegł. Szczęściem wcześnie przestrzeżono Agiezylausza : dał więc przed sobą znać, iż wraca, a sam wkrótce na czele wojska przybywszy, wpośród miasta prawie, Tebanów zwyciężył i przymusił do zwrotu. Że się zaś w takowym razie bynajmniej nie oszczędzał, owszem szedł pierwszy do boju, dał dowód nie tylko wielkiego męztwa, ale i roztropności : gdy bowiem wstrzymując innych wybawił pierwej miasto, teraz zaś nagłe nieprzyjaciela napadnienie, nie inaczej jak żwawym odporem zwrócone być mogło; skrzepił sędziwość swoję na ratunek ojczyzny, i jemu została drugi raz winna ocalenie swoje.
Ostatnia wyprawa jego była do Egiptu, gdzie się udał na pomoc tamtejszemu królowi. Przyjęty był z wielkiem uszanowaniem : ale zapatrywając się na niepozorną postać jego i odzież podłą Egipcyanie, do wspaniałości i zbytków przywykli, nie uwierzyli oczom swoim, iżby to był ów sławny wódz, który Persom był straszny. i chwałą zwycięztw swoich najdalsze kraje napełnił; gdy jednak przypatrzyli się dziełom jego, i usłyszeli nie wykwintą, ale pełną mądrości i wdzięku wymowę, uznali błąd, iż się dali pozorem złudzić.
Mimo tak wielkie poważanie które okazywali, gdy przyszło iść przeciw nieprzyjacielowi, nie dano mu rządów nad wojskiem, ale tylko miał sobie poruczonych cudzoziemców, którzy się tam znajdowali. Obraziła go wielce takowa niebaczność. Wkrótce nowy bunt w Egipcie powstał. Nektaneb synowiec Tacha króla na czele był spisku onego, i słał posły do Agiezylausza, aby się z nim złączył. Znieważony od owego monarchy, lubo widział porę wielce zdatną do okazania zemsty, przedsięwziął zostawać w obojętności między rozróżnionemi Egipcyanami, dopóki nowych rozkazów ze Sparty nie odbierze, i słał tam gońce. Ci za powrotem oddali mu listy starszyzny, w których się zupełnie spuszczano na niego, wiedząc iż to obierze, co z honorem i użytkiem dla kraju swojego osądzi. Umocowany więc takową odpowiedzią, porzuciwszy stryja złączył się z synowcem, i gdy takową zmienność nieprzyzwoitą i mniej godną sławy jego sądzono, usprawiedliwiał ją dobrem powszechnem, a raczej przywdział w uczciwy pozór mściwego umysłu czynność.
Zwątpiwszy osobie Tachos, tajemnie z Egiptu uszedł : ale gdy Neklaneb rozumiał, iż spokojnie tron osiędzie, niespodziewany przeciw niemu odkrył się spisek, i obrany od rokoszanów król z tak wielkiem wojskiem przeciw niemu wyszedł, iż nie mogąc mu zdołać, w obronnem mieście zamknąć się musiał, a stamtąd przemysłem Agiezylausza wyprowadzony natarł na nieprzyjaciela, i za sprawą jego zupełne zwycięztwo otrzymał.
Widząc utwierdzonego na tronie Nektaneba, śpieszył się do ojczyzny, mimo najusilniejsze prośby i obietnice króla, iżby tam jeszcze przezimować raczył. Przyczyną pospiechu była wiadomość, którą odebrał o nowo wszczętej wojnie w jego kraju. Puścił się więc na morze, ale gwałtowną burzą w pędzony na ląd, gdy na czas sposobny do dalszej żeglugi czekał, nagłą złożony chorobą, życia dokonał w ośmdziesiątym czwartym roku wieku, panowania czterdziestym pierwszym.

POMPEJUSZ.

Osobliwem zdarzeniem powszechnie nienawidzonego ojca synem był Knejus Pompejusz : który do najwyższego stopnia wziętości u Rzymian doszedł. Jakoż postać jego łagodna i razem wspaniała ujmowała za pierwszem wejrzeniem, i tak mu jednała serca, iż w