Pompejusz ledwo życie uniósł, i byłby złapany, gdyby goniący go Hiszpani nie zatrzymali się nad zdobyczą.
Nazajutrz złączył się z Pompejuszem Metellus; widząc nierówność sił Sertoryusz, rozpuścił, jak miał zwyczaj, wojsko swoje, a powróciwszy do dawnego sposobu wojowania, małemi poczty napadał na Rzymiany, albo też czyniąc zasadzki, tak jak był zwykł, szkodził im niewymownie : i rzecz wątpliwa, jakiby koniec ta wojna miała, gdyby los sprzyjający Rzymianom właśnie w ten sam czas śmierci Sertoryuszowi zdradnie od swoich wśród uczty zabietemu nie przyśpieszył. Perpenna herszt spisku chciał wstępować w ślady Sertoryusza, ale nie dość było mieć władzę i wojsko jego : sprawności i wiadomości, którą miał ten mąż znamienity, po nim nie odziedziczył; wkrótce zatem zwyciężony i wzięty w niewolą, stratą życia odebrał sprawiedliwą z wyroku Pompejusza nagrodę niewdzięczności i zdrady swojej. Że zaś znalazło się przy Perpennie wiele listów pisanych do Sertoryusza od wielu Rzymian, przyniesione były do Pompejusza. Luboby mógł był w takowej korrespondencyi odkryć wiele bezprawia, ale przezornie rzecz uważając, iżby takowem odkryciem wielu uczynił nieszczęśliwemi : z drugiej zaś strony obawiając się, iżby rozpacz odkrytych nie była przyczyną nowego w rzeczypospolitej zamięszania, chwalebną roztropnością wszystkie te papiery nie wglądając w nie, spalić rozkazał.
Powrócił z Hiszpanji do Włoch natenczas, gdy Krassus pokonawszy Spartaka, resztę wojska niedobitków wytępiał. Właśnie w czas zaszedł im w oczy Pompejusz, i tych którzy jeszcze byli pozostali po ostatniej klęsce, zniósł zupełnie. Dając sprawę senatowi o tej bitwie, użył takowego wyrazu, iż co Krassus pokonał, on wykorzenił.
Obrócone były wszystkich oczy na Pompejusza, co dalej pocznie. Lubo ufano cnocie, jednakże widząc go w tak młodym wieku na czele wojska zwycięzkiego, w którem powszechnie był kochany; obawiało się wielu, iżby tak pochlebna pora nie przywiodła go do śmiałych kroków, zwłaszcza po świeżym przykładzie Sylli. Ale ustały te trwogi, gdy się oświadczył, iż skoro tylko tryumfu dostąpi, natychmiast rozpuści wojsko, i z wszelkiej władzy wyzuwając się na wzór innych obywatelów, wśród Rzymu się stawi; co po odprawionym tryumfie już to powtórnym zjścił. Jeżeli pozyskał miłość ludu, w najwyższym stopniu dalej ją posiadał, gdy przeciw senatowi zbytniem pobłażaniem Sylli wzniesionemu powstał, i otwarcie stronę pokrzywdzonych utrzymywać przedsięwziął. Wdzięczen był lud rzymski takowych dla siebie względów, i trwałe ku niemu przywiązanie aż do samego zgonu jego zachował.
Powaga i wziętość powszechna, którą zyskał wtenczas, znakomicie się wydała, gdy Krassus najmożniejszy z Rzymian, świeżo Spartaka zwycięzca, żądając konsulatu, nie inaczej go dostąpić mógł, aż gdy się zniżył w prośbę za sobą do Pompejusza, aby go do spólnictwa w urzędowaniu przypuścił. Miły był takowy krok Pompejuszowi, ile życzącemu sobie z dawna przyjaźni Krassa; wdał się więc za nim do pospólstwa, i łatwo dla niego względy pozyskał, objęli zatem razem tę doroczną władzę.
Zawzięte jednak związki nibyto ścisłej przyjaźni, nie długo trwały. Krassus trzymał stronę senatu, Pompęjusz ludu; stąd niesnaski i spory, w których gdy ten powagą swoią, i wziętością był wsparty, oprzeć się Krassusowi trudno było : szły więc rzeczy za wolą mocniejszego.
Zwyczaj był u Rzymian, iż obywatel który chciał być od obowiązku iścia na wojnę uwolnionym, powinien był stanąć przed cenzorami, przywieść konia swego, i dopiero opowiedziawszy, pod któremi wodzami i gdzie służył, prosić o uwolnienie. Gdy więc Gellius i Lentulus cenzorowie wśród rynku rzymskiego zewsząd niezmiernemi tłumami ludu otoczeni zasiedli na popis obywatelów; pokazał się równie z innemi w pokoleniu swojem Pompejnsz, mający jak konsul idących przed sobą liktorów, jako zaś prywatny sam swego prowadził konia. Widok takowy zadziwił przytomnych, i w milczeniu oczekiwali, co dalej nastąpi. Gdy stanął przed cenzorami, rzekł do niego starszy z cenzorów Gelliusz : Wielki Pompejuszu! pytam się, czyliś tyle wypraw wojennych uczynił, ile prawo obywatelowi rzymskiemu nakazuje? Odprawiłem je, odpowiedział, i we wszystkich sam byłem wodzem. Na te słowa okrzyk powszechny z niewypowiedzianą radością i rozrzewnieniem powstał. Ruszyli się z miejsc swoich cenzorowie, i wraz z ludem odprowadzili go do domu.
Kończył się wspólny konsulat Pompejusza i Krassa; gdy ku obraniu następców lud się zgromadził, obywatel jeden rzymski Kajus Aureliusz, mąż powszechnie dla prawych obyczajów szacowany, zabrał głos powiadając, jako we śnie przykazał mu Jowisz napomnieć konsulów, iżby nie wprzód złożyli urząd, pókiby wspólnej między sobą nie umorzyli nienawiści. Słysząc to Pompejusz stał w zamyśleniu, ale Krassus zbliżył się ku niemu, i pozdrawiając uprzejmie w zniesionym głosem tak mówił : « Obywatele! nie upadlam się, gdy pierwszy garnę się u do Pompejusza, któregoście przydomkiem wielkiego uszlachcili, gdy był jeszcze młodzieńcem, a dwakroć tryumfem, nim był jeszcze wszedł do senatu. »
Po złożonym urzędzie umknął się od spraw publicznych i rzadko na schadzkach bywał : gdy zaś przychodził, niezmierny go zawsze orszak ludu otaczał : oznaczała ta powszechność wielką jego powagę; że zaś wiedział, iż rzadkość widoku czyni szacownym, nie często się okazywał.
Rozboje na morzu nastały wówczas i coraz się powiększała zuchwałość rozbójników, którzy w Cylicyi pierwsze mieli swoje siedlisko. Wszczęły się takowe bezprawia wśród wojny z Mitrydatem. Zrazu nieznaczne były ich wyprawy, ośmielili się nieco posiłkując Mitrydata; że zaś wojny domowe nie dozwalały się zatrudniać Rzymianom poskromieniem ich rabunków, rozzuchwaleni sposobną do łupieztwa porą, broili na morzu bezkarnie coraz większe bezprawia : przyszło nakoniec do tego, iż nietylko zabierali kupieckie statki, ale wstępnym bojem rabowali nadbrzeżne kraje. Zysk niezmierny który odnosili, wzbudził chciwych Rzeczypospolitej obywatelów dołączenia się z niemi : dodawali im więc statków i ludzi, zamawiając sobie spółkę w zdobyczy. Zamiast pomniejszych statków, jakich z początku używali, już liczne floty wyprawiali na morze : mieli własne porty i twierdze, gdzie przechowywali rynsztunki i zdobycz.
Ustawiczność żeglugi wprawiła ich w żeglarstwo. Okręty mieli na wybór zbudowane, ozdobione wspaniale, i co tylko rodzajów zbytku wynaleźć można, wszystko się to na nich znajdowało : do tysiąca tych statków liczba dochodziła, a miast własnych posiadali czterysta.
Mniej zważane z początku rozboje, groziły powsze-
Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/778
Ta strona została przepisana.