wzmacniał. Flotę miał niezmierną, liczono bowiem w niej pięćset zbrojnych pierwszej wielkości okrętów, nie rachując daleko większej lekkich, a te ku dowozowi żywności i rynsztunków służyły. Wybór młodzieży rzymskiej składał jazdę wojska jego, która do siedmiu tysięcy dochodziła. Piechotne zaś wojsko tak z Rzymian, jak z posiłkowych złożone, przenosiło w liczbie wszystkie, które kiedykolwiek Rzymianie wystawili.
Nieporównana Cezara sprawność przywiodła go nazad zwycięzcą z Hiszpanji : zniósł tam był Pompejuszowych namiestników, i przeprawiwszy się pod Brunduzyum, stanął niedaleko obozu Pompejusza. Wysłał zatem do niego Wibulliusza, poufałego niegdyś przyjaciela, którego był w Hiszpanji w niewolą zabrał, chcąc zgody, a zatem poprzedniczej rozmowy. Zszedłszy się z sobą mogliby zakończyć szkodliwą obudwom, a bardziej jeszcze ojczyznie wojnę, i rozpuściwszy z obustron wojska, w zgodzie i odnowionej przyjaźni do Włoch powrócić. Ale Pompejusz, czy zbyt w gniewie zacięty, czyli zaślepiony złym swoim losem, odrzucił wezwanie, i wzmacniał się w obozie swoim, który że był nad morzem, dowóz żywności był mu łatwy : że zaś takowej sposobności Cezar nie miał, postanowił ogłodzić wojsko jego.
Jakoż gdyby się tak było stało, jak zamyślał, byłby go pokonał. Ale toż samo zaślepienie, które go wygnało z Włoch i Rzymu, przywiodło do stoczenia pod Farsalią owej pamiętnej bitwy, w której zwyciężony, opuściwszy obóz, ucieczką ledwo życie ocalił. Błąkając się po kraju, szczęściem okręt blizko brzegów morskich płynący postrzegł : gdy udał się w czółnie prosząc aby go przyjęto, postrzegł tam znajomego niegdyś Petycyusza. Ten ubolewając nad okropnym, w którym zostawał, stanem, przyjął go z ochotą, a z nim Lentula i Fawoniusza. Płynąc dalej postrzegli na brzegu zbiegłego z klęski króla Dejotara, wziąwszy go więc z sobą przypłynęli do wyspy Lesbos, gdzie się znajdowała małżonka Pompejusza Kornelia. Okropny był widok patrzyć na spólne nieszczęśliwych małżonków przywitanie, ale wśród łez rozpaczającej Kornelji wzmógł umysł wspaniały Pompejusza, i tak do niej mówił : « Używałaś dotąd Kornelio, najpomyślniejszych losów, i błędnie uwierzyłaś, iż się nie odmienią, dla tego iż mi dotąd statecznie sprzyjały. Ale trzeba pamiętać, żeśmy ludzie; znieść cios i nie porzucać nadziei. Jeszcze ja z tego, w którym zostaję teraz, mogę wznieść się do stanu, w którym byłem. »
Zabawił przez czas niejaki w porcie, i przyjął na okręcie poselstwo od mieszczan, którzy gdy się łasce jego oddawali, z tem ich odprawił, aby się udali do zwyciężcy, gdyż ludzki i względny. Między owemi posłami znajdował się filozof Kratyp : z tym gdy się wdał w rozmowę, uwłóczył względnej dla ludzi opatrzności, własnym przykładem wspierając mniemanie swoje. Nie śmiał się sprzeciwić zbyt tkliwemu po świeżem nieszczęściu, wzmagał go więc pocieszną rozmową, i wiodł ku słodkiej nadziei.
Trzymał się brzegów w dalszej podróży : gdy się zbliżył ku Cylicyi. złączyły się z nim tamtejsze statki, i wielu na nich przybyłych senatorów; a gdy się dowiedział, iż flota jego ocaloną została, i puściła się z Katonem do Afryki, wzmogła go wieść takowa, i starał się coraz bardziej pomnażać siły swoje. Gdy przyszło z przytomnemi do rady, gdzie się miał udać, większa ich część radzili do Afryki, gdzie Katon z flotą oczekiwał, i Juba król Numidyi wielką mógłby być pomocą; ale Teofanes, czyli błędny, czyli zdradliwy, życzył udać się do blizkiego Egiptu, i czekać wsparcia od świeżo osiadłego na tronie Ptolemeusza. Przemogło to zdanie; udał się do Peluzyum, gdzie się naówczas wraz z siostrą Kleopatrą król Egiptu znajdował.
Był na dworze młodego króla niejaki Fotynus, który miał pierwsze miejsce w radzie. Ten, gdy Pompejusz o swojem przybyciu króla obwieścił, namówił go, aby dla przypodobania się zwyciężcy, Pompejuszowi życie odjął. Żeby zaś to do skutku przywieść, słał do czekającego odpowiedzi, Achilla, aby go imieniem króla do Peluzyum zaprosił, a mając ku przewiezieniu na swojej łodzi, życie mu odjął. Stało się tak : przypłynął pod statek Pompejusza Achilles, i gdy imieniem króla do siebie wzywał, odradzali oczywiste podanie się w niebezpieczeństwo przyjaciele i żona : ale tenże sam los, który go wziął już za swoje igrzysko, przywiódł nakoniec do zguby. Wsiadł w łódź owę, i gdy się nieco oddalił, w oczach przyjaciół i własnej małżonki, już na brzeg wysiadając wskróś mieczem przebity poległ. Ucięli mu głowę natychmiast zabójcy; i gdy ją w dni kilka przybyłemu tam Cezarowi oddawali, odwrócił twarz, i oznaczył wstręt, nie tylko patrzeć na nię, ale i na zdrajców, w których ją ręku widział.
Cnotą i dzielnością wznosił się Pompejusz, Agiezylausz z krzywdą synowca tron posiadł, uznał go albowiem za syna ojciec jego, on zas temu uznaniu zaprzeczył.
Jak Sylla Pompejusza, Lizander Agiezylausza miał w poważeniu : pierwszy wdzięcznością wypłacił się z obowiązków, Agiezylausz raz się zwaśniwszy z Lizandrem, prześladował go do śmierci.
Użyteczniejszym był ojczyznie Pompejusz, wzniósł albowiem jej sławę, rozszerzył granice, przymnożył mocy i bogactw. Agiezylausz przyczynił sławy dziełami swojemi, ale ujął powagi i mocy złą radą, która nakoniec Spartę do upadku przewiodła.
Zwycięztw Agiezylauszowych z Pompejuszzwemi równać nie można; ale przemysł, wiadomość kunsztu, przytomność i sprawność tak w opatrzeniu potrzeb, jako i w samym zapale, mogą wnijść w porównanie, i stawią ich bez wątpienia w liczbie najznamienitszych wojowników.
Mściwy umysł zawsze się wydawał w królu Sparty, i ten był przyczyną wojen częstych przeciw Tebom i Messenie, jedynie dla tego, aby nasycił chęć, którą miał zgnębić te znienawidzone sobie narody. Łagodność i skromność Pompejusza okazywała się w całem jego życiu; i jeżeli dał się uwieść niekiedy surowością, albo temu była winna żywość młodego wieku, albo raczej cudza namowa używała na złe powolności jego : naganna wprawdzie wada, mniej jednak szkodliwa, gdy nie z własnego upodobania i ochoty pochodziła.
Za pierwszą wieścią o wkroczeniu w kraj wioski Cezara, Pompejusz mocniejszy w siłę Rzym opuścił; w ostatniem zostającą niebezpieczeństwie, po klęsce pod Leuktrami Spartę, Agiezylausz męztwem swojem od pewnej prawie zguby ratował. Podobne więc okoliczności Pompejusza sławę zatarły, Agiezylausza przywary zniosły.