bił Alexander nadzwyczajność, i tak go ta odpowiedź ujęła, iż śmiejących się z grubijaństwa mędrca gromiąc rzekł. « Gdybym nie był Alexandrem, chciałbym być Dyogenesem. » Czczo poważne te słowa oznaczały, iż jeżeli mędrek był dumnym, jeszcze dumniejszym ten, który go pochwalił, a zatem nie dziw, iż się jeden drugiemu podobał.
Idąc za powszechnym zwyczajem szedł do Delfów badać się wieszczb Apollina o przyszłej wyprawie. Właśnie trafił na dzień, w którym nie godziło się badać. Niecierpliwy zwłoki gdy opierającą się wieszczkę gwałtem ciągnął do świątyni, zawołała : « Ach! synu, któż ci się oprze? » Nie trzeba więcej rzekł Alexander, i kontent z takiego wyroku, Apollina zaniechawszy, zaczął przygotowania.
Gdy wszystko było na pogotowiu, znalazło się, iż nie miał wojska więcej nad trzydzieści tysięcy piechoty i pięć tysięcy konnych; cały skarb składał się z siedmdziesiąt talentów, żywności nie więcej nad jeden miesiąc. Względny na swoich namiestników, wszystko co miał między nich rozdał : a gdy kolej przyszła na jednego z nich, a ten go pytał. « Panie, cóż sobie zostawisz? Nadzieję, rzekł Alexander : i ja tę część biorę na siebie, odpowiedział ów namiestnik, i darów przy jąć nie chciał. »
Przebywszy ciaścinę Hellespontu, na zwaliskach Troi grób Achillesa obchody uroczystemi uczcił, i tego mu zazdrościł, iż żyjąc miał prawdziwego przyjaciela, po śmierci zaś godnego siebie chwalcę.
Na odgłos wszczętej wyprawy liczne wojsko zbierali króla Perskiego namiestnicy, i na przeprawie Graniku rzeki czekali Alexandra; nie inaczej ją więc przebyć mógł, jak walcząc z nierównie mocniejszym nieprzyjacielem. Rzeka ta że nader była głęboka, a brzegi miała wysokie, wiele trzeba było użyć trudności, iżby ją przebyć, zwłaszcza gdy z drugiej strony wszystkie jej brzegi zajęły Persy. Gdy więc Parmenion nie radził się śpieszyć z przeprawą, ile że już zmierzchać poczynało, i raczej to nazajutrz wykonać, rzekł na to z uśmiechem Alexander : « A cóżby nato powiedział Hellespont, któryśmy przebyli, gdyby się dowiedział żeśmy się Graniku zlękli? » Skoczył więc pierwszy w rzekę, a za nim jezdni, mając każdy za sobą na koniu jednego z pieszych. Rzęsiste pociski i strzały rzucane od Persów łaziły płynących Macedończyków, ale przykład monarchy wzbudzał ich i utrzymywał. Zuchwałość takowej przeprawy zdawała się prawie nadludzką, trzeba było albowiem walczyć z rzeką szeroką, głęboką, wielce bystrą, i piąć się na ledwo dostępne brzegi, które nierównie liczniejszem wojskiem, broniącem wstępu, osadzone były. Przeparł zapał niepohamowany Alexandra to wszystko, i gdy stanął na brzegu, bez odetchnięcia wraz z nieprzyjacielem spotykając się, wstrzymywał cały impet na sobie, nim reszta żołnierzy jego przeprawić się mogła. W największem zostawał niebezpieczeństwie dla świetności zbroi i odzienia. Na niego więc nacierali hurmem Persowie. Rezaces i Spitrydat, dwaj z najznamienitszych Daryusza namiestników postrzegłszy go wśród bitwy, wpadli nań razem : rzucił pociskiem na Rezacesa, ale ten się strzaskał; dobywszy więc pałaszów, ścinali się wręcz z największą zapalczywością, a tymczasem przypadłszy Spitrydat z boku, taki mu cios zadał, iż prysł szyszak na poły; już się powtóre zamierzał, gdy w tym punkcie Klitus go wskróś pociskiem przebodł, a tymczasem Rezacesa Alexander pokonał.
Przebył nakoniec rzekę sławny półk Macedoński, który falangą zwano, a naówczas ogromnością swoją przeparł hufce nieprzyjacielskie, i poszły w rozsypkę wszystkie, sama tylko została na placu zaciężna, którą mieli z Greków, piechota. Wstąpili na blizki pagórek, i tam stojąc wysłali posłów do Alexandra, chcąc wnijść w umowę; ale nie słuchając wysłanych, popędliwością zajęły, wskoczył pierwszy na ich szyki, lecz mężniejszy niż u Persów znalazł odpór : wszyscy prawie którzy go otaczali, na placu polegli, i sam własnego konia postradał. Nakoniec i Greków pokonawszy zupełne otrzymał zwycięztwo. Mało co ze swoich utracił. Persów na dwadzieścia tysięcy legło.
Zwycięztwo to przeraziło tak dalece nadmorskich Azyi mieszkańców, iż Sardy niegdyś stołeczne miasto Lidyi, wysłało posły do Alexandra poddając mu się; toż samo uczyniły inne pobliższe, między któremi dwa tylko Milet i Halikarnas zachowały wierność królowi Perskiemu, lecz Alexander mocą je pasiadł. Szedł dalej ku Frygji, którą opanował; a gdy się znajdował w jej stolicy, zwanej Gordyum, pokazano mu ów sławny węzeł, którego dotąd nikt rozpleść nie mógł, i temu się to tylko nadarzyć miało, któryby świat posiadł. Udał się Alexander do rozwiązania, a gdy tego dokazać nie mógł, dobywszy miecza rozciął ów węzeł, i jak gwałtem chciał to, co nie jego było posiadać, tak podobnież powieść ową bajeczną sobie przystosował. Gusłów badacze przeczyli owemu przecięciu, i ażeby proroctwo spełnić, utrzymywali, iż ów węzeł wszystkim trudny, łatwym się Alexandrowi ku rozwiązaniu stawił. Cokolwiek bąć, to pewniejszą, iż jak w Deliach wyrok żądany, tak i w Gordyum, śmiałym przemysłem zyskał, a przez to dał poznać, jak był od gminnego uprzedzenia dalekim.
Na wieść coraz dalej w kraj pomykającego się Alexandra, Daryusz dotąd spokojnie przebywający w Suzach, stolicy swojej, zaczął czynić przygotowania do jak największego odporu. Ściągały się ze wszystkich stron na wyznaczone miejsca wojska liczne, i jak wieść powszechna niesie, do pięciu kroć do tysięcy zbrojnego ludu rachowano. W tem Alexander gdy się w rzece Cydnie kąpał, z przeziębienia wpadł w ciężką niemoc. Już powątpiewali o życiu jego lekarze. Filip pierwszy z nich widząc, iż wszystkie dotąd zażyte sposoby ku ratowaniu były nieskuteczne, jął się tak gwałtownego, iż słusznie się obawiać można było, iżby mocy jego zbyt osłabiony Alexander, znieść nie mógł : ale iż inaczej rotować go nie można było, przedsięwziął ten ostateczny. Już niósł zgotowane lekarstwo choremu, gdy ten w tymże czasie odebrał list od Parmeniona, iż go Filip otruć zamyślił : wziął więc w jednę rękę naczynie z trunkiem, i w tymże czasie drugą podał ów list lekarzowi, a gdy go ten czytał, on przyniesione lekarstwo wypił. Przedziwny to był a godzien czułości poczciwych widok, i cnoty i takiego w niej zaufania.
Skutek lekarstwa tak był nagły, iż zdawał się już zgonu być blizkim, ale rzezkość młodości i pilne staranie, wkrótce go do zdrowia przywiodły z niezmierną Macedończyków pociechą.
Zebrawszy liczne wojska swoje Daryusz śpieszył się przeciw Alexandrowi, i tak był zaufany w sile swojej, iż zwykł był mawiać, że tego się tylko obawiał, aby Alexander skorą ucieczką rąk jego nie uszedł. Ledwo nie-
Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/785
Ta strona została przepisana.