i gdy się ku obozowi cofnęły, trzeba było powtórzyć walkę, gdzie pozostałe niewiasty i dzieci z niewymowną zjadłością dopomagały mężom i rodzicom : ale przemogła Rzymian waleczność, i nie ustępując z kroku większa część tych bitnych mężów na placu legła. Z niezmiernej liczby blizko stu tysięcy zabrawszy pozostałych, wiodł je tam, skąd wyszli, i przymusił, iżby pobudowawszy na nowo spalone miasta i wsi, w tychże miejscach, już nie swobodni jak przedtem, ale w poddaństwie rzymskiem osiedli.
Przykład takowy uczynił wstręt sąsiadom, którzy się na podobną wyprawę już wybierali. Juliusz zaś osadzając kraj, który byli opuścili, dawnemi mieszkańcami, odjął innym sposobność do osiadania tamże, ile że ziemia była wielce sposobna do wyżywienia, i dostarczała wszelkiej wygody mieszkańcom.
Drugą wiódł wojnę z narodami niemieckiemi posiłkując Celty przeciw Aryowistowi, z którym pierwej zawarł był przymierze. Narody te były dzikie, chciwe a bitne, że zaś niezliczoną moc zbrojnego ludu stawić mogły do boju, niedogodna była wielu, a nawet i samymże namiestnikom Cezara takowa wyprawa, między któremi, iż wielu było młodzieży w rozkoszach Rzymu wychowanej, zgromadziwszy wszystkich tak do nich mówił : « Kto wstręt i bojaźń czuje, niech prawym żołnierzom nie zastępuje miejsca : dość dla mnie mieć moję legią, z nią samą pójdę na nieprzyjaciela; nie straszniejsi oni od Cymbrów, a ja zrównam Maryuszowi. »
Dowiedziawszy się o tak pochlebnych dla siebie wyrazach dziesiąty półk, wysłał starszyznę do Cezara z podziękowaniem. Insze na swoich namiestników składając winę, ofiarowały się iść za rozkazami wodza z ochotą, i natychmiast ruszyło wojsko przeciw nieprzyjacielowi.
Nie spodziewał się Aryowist, iżby pierwsi Rzymianie śmieli zaczepiać i nachodzić. Śmiłość Cezara zadziwiła go niezmiernie, a razem i wojsko zaufane w przemocy. Wieszczby też mniej pomyślne u dzikiej gromady zwyczajny lekkomyślności sprawiły skutek, nadając niespokojność i trwogę. Uwiadomiony o tem Cezar przedsięwziął korzystać z dobrej dla siebie pory, i nie dając czasu ku rozmysłowi, zbliżył się, i pierwsze jego straże zapędzały się pod sam obóz nieprzyjacielski, wyzywając do boju, i naigrawiając się z ich bojaźni, iż kryli się i nie śmieli wyjść na harc z okopów swoich. Rozdrażnieni takowemi zarzuty Niemcy, wypadli z obozu, a wówczas już dobrze na to przygotowany Cezar, uderzył na nich całą siłą, i po krwawej bitwie zniósł i do ucieczki przymusił. Aż po Ren pędził zbiegłych : przeprawił się przezeń na małej łódce Aryowist, i uszedł; stracił zaś więcej jak dwadzieścia tysięcy swoich.
Urządziwszy już spokojną tę część Gallji, udał się ku brzegom Erydanu, i w okolicach Medyolanu zwołał zjazd powszechny narodów, któremi zawiadował; rozciągała się bowiem władza jego aż do Rubikonu. Jak więc w wyprawach wojennych dzielnością, tak czujnem sprawiedliwości zachowaniem, względami, uprzejmością i szczodrotą skarbił umysły i ujmował serca.
W tych był zabawach gdy go wieść doszła o buncie Belgów. Naród ten w trzeciej części Gallji miał swoje siedliska, i napadł na sąsiadów, którzy z Rzymianami byli sprzymierzeni. Szedł na pomoc ze zwykłym pospiechem Cezar, i zniósł łatwo rabujące zdziczałego ludu zgraje. Przestraszeni ci, którzy nad brzegami Oceanu mieszkali, poddali się dobrowolnie.
Szedł potem przeciw Nerwianom najbitniejszym z Belgów; ci zaprowadziwszy w niedostępne bory i puszcze starców, kobiety i dzieci, w liczbie sześciudziesiąt tysięcy zastąpili mu drogę, i gdy szańcował obóz, nagle uderzyli na jego wojsko. Za pierwszym wstępem zmięszali jazdę, i opasawszy wokoło siódmą i dziewiątą legią, gdy wszystka prawie starszyzna legła, i już chwiały się osłabione szyki, wyrwał Cezar tarcz z rąk żołnierzowi i sam wpadł wśród barbarzyńców : na taki widok przypadła upodobana jego dziesiąta legia z taką żwawością, iż pierzchnęły już zwyciężające Nerwianów tłumy, i Cezar z niebezpieczeństwa wyrwanym został. Ległby był pewnie, i żaden wówczas z Rzymian śmierciby nie uszedł, gdyby była waleczność tych rycerzy nie przeparła wściekłego dziczyzny owej zażarcia. Niezmierną klęskę ponieśli Nerwianie, ale też i zwyciężców nie mała liczba stała się rozpaczy owego ludu ofiarą.
Gdy wieść wygranej bitwy a razem i niebezpieczeństwa, w którem Cezar zostawał, doszła do Rzymu, czyniono z uroczystemi obchody dzięki bogom, przez co oznaczała się i ważność zwycięztwa, i miłość którą dla siebie zwycięzca zyskał. Wrócił zwyczajnym sposobem na zimowe stanowiska ku granicom włoskim; i gdy w Luce przebywał, odwiedził go tam Rzym prawie cały, a jak się już w życiu Pompejusza namieniło, stu dwudziestu liktorów urzędniczych razem w przysionkach domu jego widziano. Pierwsi z liczby odwiedzicielów byli Pompejusz i Krassus; z nimi wówczas zawarł zmowę, która pierwszy cios zadała wolności rzymskiej. Ułożyli bowiem między sobą, iż Pompejusz z Krassem obejmą na rok następujący konsulat, Cezarowi zaś władza nad Gallią do drugich lat pięciu przewleczona zostanie.
Nie stawił się na owym zjeździe Katon, bo go byli wcześnie do Cypru wyprawili; ale był naśladowcą jego Fawoniusz; ten widząc na co się zanosiło, porzucił zjazd nieprawy i podły, i przybywszy do Rzymu jawnie powstawał przeciw Cezarowi. Mniej zważano, jakto powszechnie u ludu zaślepionego bywa, na poczciwe w słabości wrzaski, u niektórych tylko podobnych sobie znalazłszy wiarę, niewczesnym złej chwili wieszczbiarzem został.
Za powrotem w głąb powierzonego sobie kraju dwie wojny nowe już wszczęte zastał. Uzypetowie i Tenchtery, dwa dzielne niemieckie narody, przedarły się przez Ren, i groziły najściem sprzymierzeńcom rzymskim. Zdradą zwiedli byli przednie straże; nie dowierzając już dalej ich obietnicom i prośbom, zemścił się zguby swoich, i znaczną klęskę poniosłszy musieli się za Ren, skąd byli przyszli, wrócić. Nie dość jeszcze było Cezarowi na tem, zbudował most na tej rzece z niewypowiedzianą prędkością, tak dalece, iż w dniach dziesięciu już był skończony, i wojsko przezeń przeszło. Zostawił opis budowy swojej, i gdyby rzecz wówczas nie była jawna, ledwoby podobna była do uwierzenia, aby dzieło takowe tak prędko stanąć mogło.
Wszedł zatem w kraj Sykambrów i Szwabów, i gdy się w puszcze i bagna schronili, nie znalazłszy do nich przystępu, spustoszył okolice, i przeszedłszy przez most, rozebrać go kazał, iżby nieprzyjaciół do najścia nie zachęcił.
Pierwszy z Rzymian odnogę Oceanu przebywszy wtargnął w Brytanią, kraj ledwo dotąd znany. Dwie wyprawy które tam uczynił, więcej przyniosły sławy,
Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/794
Ta strona została przepisana.