Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/809

Ta strona została przepisana.


Lizandra i Agezylausza nie czynił? rzekł : « Nikt mnie na to nie namawiał, bo wielbiąc cnotę Likurga, chciałem być jego naśladowcą. » Pytał go drugi : jeżeli nie żałuje tego, co zdziałał : « Com czynił, odpowiedział, czyniłem z przeświadczenia, iż dobrze czynię; w zdaniu które miałem, trwam i trwać będę, i bojaźń mnie śmierci od niego nie odwiedzie. » Zaprowadzono go zatem do więzienia, gdzie gdy mu śmierć zadawać miano, postrzegłszy, iż jeden z przytomnych płakał, obróciwszy się do niego rzekł : « Nie płacz mnie, bo nie ginącego za prawo i cnotę, ale skazujących go na śmierć płakać należy. » Nienasyceni śmiercią niewinnego króla nieprzyjaciele, matce i babce jego odebrali życie; a gdy wieść takowych morderstw rozeszła się po mieście, niewczesny żal dał poznać Lacedemończykom, jak wielką a nienagrodzoną szkodę ponieśli.
Kleomenes syn Leonidy, zabójcy Agisa, po śmierci ojca tron Sparty osiadł; i jeżeli w łagodności i dobroci Agisowi nie wyrównał, w zapale ku cnocie był mu podobny. Pragnął więc uskutecznić, co tamten przedsięwziął, a widząc obywatelów gnuśniejących w rozkoszy i zbytkach, szukał sposobów, któremiby powszechnemu skażeniu zabieżeć można było. Zwierzył się jednemu z poufałych przyjaciół myśli swojej, ale samo wspomnienie poprawy tak go przestraszyło, iż natychmiast oddalił się od niego, i wyrzekł się wszelkiej z nim społeczności. Sądząc po tym jednym drugich, gdy widział, iż pomocników nie zyska, sam to co przedsięwziął, dokonać umyślił. Że zaś czas wojny najsposobniejszym ku dojściu zamysłów osądził, przysporzył ją z Achejczykami. Tych wódz Aratus chciał wszystkie narody Peloponezu wzajem sprzymierzyć, przez co stając się strasznemi sąsiadom, zyskaliby wewnętrzne bezpieczeństwo. Sami tylko Lacedemończykowie, Eleanie i Arkadyjczycy po części, do tego przymierza należeć nie chcieli. Trzymali się więc razem, a Lacedemończykowie byli na ich czele, i gdy szli na wyprawę, przy nich zostawało pierwszeństwo.
Wszedł był w kraj Arkadyjczyków Aratus; skoro się o tem dowiedzieli Labedemończycy, wyprawili przeciw niemu Kleomena : że jednak małe miał wojsko pod sobą, a naprędce znaczniejszych posiłków słać nie można było, kazano mu się wrócić. Skoro przybył do Sparty, przyszła wiadomość, iż Aratus miasto Kapyes zdobył, zwrócono więc Kleomena do Arkadyi, a natychmiast Achejczykowie we dwadzieścia tysięcy zaszli mu drogę. Gdy Kleomenes ku bitwie się gotował, tak śmiałością swoją przestraszył Achejczyków, iż się nazad cofnęli. Szedł zatem na pomoc Eleanom, i niedaleko góry Liceum napadłszy na Achejczyki, którzy ztamtąd powracali, zwyciężył ich wojsko, zdobycz odzyskał, i wielu w niewolą zabrał. Był przytomny tej klęsce Aratus, i gdy się Kleomenes w inszą stronę obrócił, on tymczasem zdobył Mantyneę, i ludem swoim osadził. Chciał iść przeciw Aratowi powtóre Kleomenes, ale iż się wojna sprzykrzyła Spartanom, nie dali się użyć żądaniu jego, i zamyślali znowu osadzić na tronie Archidama brata Agisowego, który był na wygnaniu. Sprzeciwili się temu ci, którzy byli przyczyną śmierci Agisa, obawiając się, iżby na nich zemsty za zabicie brata nie wywarł. Nie mogąc przeprzeć powszechnego żądania, wyszli przeciw niemu, gdy się do Sparty zbliżał, i pod pozorem bezpiecznego przeprowadzenia, otoczywszy go zewsząd zdradnie odjęli życie. Było wielu takowych w Sparcie, którzy mniemali, iż się to stało za namową Kleomena, wielu go innych jednak usprawiedliwiało; lubo więc rzecz była niepewna, ztem wszystkiem podejrzenia nie uszedł.
Trwał statecznie w pierwszem przedsięwzięciu swojem Kleomenes, i żeby tym pewniej do skutku przywiódł, wymógł, a jak twierdzą, przekupił pierwszych urzędników, którzy mu jeszcze na rok jeden władzę nad wojskiem przedłużyli. Matka też jego Kratezykleja użyła wszelkich sposobów do przeciągnienia wielu obywatelów na stronę syna.
Widząc się być powtóre na czele wojska, szedł przeciw Achejczykom, ale część jednę pokonał Aratus : gdy zaś uniesieni zwycięztwem zbyt się zaciekli w pogoń nieprzyjaciele, z resztą pozostałego wojska natarł na nich Kleomenes, i nie tylko tych którzy szli w pogoń, ale i resztę Achejskiego wojska, które im było na pomoc przyszło, zwyciężywszy, stratę świeżo poniesioną sowicie nagrodził. Poległ w tej bitwie Lizyadas, który był dobrowolnie najwyższą władzę w Magalopolu złożył. Czcząc cnotę prawego obywatela, w szalę purpurową przyoblec zwłoki jego rozkazał Kleomenes, i zwyciężonym odesłał.
Tak znamienite dzieło wznieciło w nim ufność, iż mimo wstręt skażonych współobywatelów, dawny zaszczyt Sparcie przywróci; jął się więc silniej jeszcze do i uskutecznienia przedsięwzięcia, i postanowił odjąć pierwszym urzędnikom władzę, majątki rozdzielić, i powszechną obywatelom przywracając równość, wskrzesić Likurga prawa, które Lacedemonom niegdyś między Grekami nadawały pierwszeństwo. Zostawiwszy zatem wojsko w Arkadyi, zabrał z sobą tych, którym mógł ufać, i w ich towarzystwie przybył do Sparty.
Właśnie naówczas eforowie byli u stołu wspołem według zachowanego zdawna zwyczaju uczt publicznych : słał więc do nich jednego ze swoich, niby z doniesieniem co w Arkadyi zdziałał. Gdy powieści słuchali eforowie, wpadli nasłani od Kleomena żołnierze, i czterech z nich położyli trupem, piąty Agezylausz ciężko ranny w tumulcie schronił się do przyległej świątnicy, i drzwi za sobą zamknął. Darowano go nazajutrz życiem, a Kleomenes ogłosił wyrok skazujący na wygnanie ośmdziesiąt obywatelów, którzy mu byli przeciwnemi.
Wyrzucić zatem kazał z miejsca obrad krzesła, na których zasiadali eforowie, jedno tylko zostawił, i na niem usiadłszy tak mówił do zgromadzonego ludu : « Likurgus nasz prawodawca razem z królmi połączył, senatory, i tym się sposobem przez długi czasów przeciąg bez innych urzędników miasto nasze rządziło; gdy zaszła wojna z Messenczykami, a królowie na czele wojsk znajdować się musieli, zostawili na miejscu swojem urzedniki, którzyby ich zastępowali w sądach, tych urzędników według woli swojej obierając, nazwali eforami. Z pierwszego więc ustanowienia będąc tylko zastępcami królów doczesnem i, zczasem przywłaszczyli sobie wszystkę zwierzchność, i stali się niepodległemi. Czego dowodem i dotąd trwający zwyczaj, i gdy królom przed sobą stawać nakazują. Ci za pierwszem i drugiem wezwaniem mogą ich nie słuchać, ale zawołani potrzecie stanąć przed nimi muszą. Drugim dowodem przywłaszczenia tej władzy, samże z pomiędzy nich był Asteropus, który w kilka wieków po ustanowieniu królów, granice tej władzy rozszerzył. Znośniejszaby jeszcze rzecz była, gdyby skro-