ze wszystkiem, co się w nim zawierało, zyskali nieprzyjaciele.
Mniej czuły na takową przysługę lud rzymski, uważając w zawartej ugodzie hańbę, a przez to sławy swojej uszczerbek, potwierdzić jej nie chciał, i zganił postępek Tyberyusza. Ale przyjaciele i powinowaci tych, których przy życiu i swobodzie zachował, otoczyli go zewsząd, i jego wybawicielem dwudziestu tysięcy obywatelów rzymskich mianując, całą winę klęski zwalali na wodza. Przeciwnym sposobem dawnych zwyczajów uwielbiacze nastawali na to, iżby odnowiono przykład przodków, którzy oddali w ręce Samnitów wodzów, zawierających z nimi niegodne wspaniałości rzymskiej przymierze. Oddali zaś im wówczas nie tylko wodzów, ale i tych którzy przyczynili się zezwoleniem swojem ku bezprawiu, na odrzuconych ze społeczeństwa swego zwalając świętokradzką winę niedotrzymanego przyrzeczenia. Lubo się w liczbie zezwalających znajdował Tyberyusz, miłość go powszechna zachowała. Oddano nieprzyjaciołom konsula : nie tylko zaś Tyberyusz, ale przez wzgląd szczególny dla niego, wszyscy spółtowarzysze ocaleni zostali.
Rozpoczęła się zatem wojna z Numantynami z tym większą zapalczywością, im boleśniejsze było w Rzymianach czucie klęsk świeżo poniesionych. Scypion zwycięzca Kartaginy wodzem tej wyprawy ogłoszony został. Pozostały w Rzymie Tyberyusz zyskał trybunat.
Urząd tem gminny jako był wziętości powszechnej skutkiem, tak nim obdarzeni wszystkie na to łożyli starania, aby się ludowi, którego powagę piastowali, podobać mogli. Taż sama była co i innych myśl Tyberyusza, i gdy się zdarzyła sposobność ku wy konaniu powziętych zamysłów, nie zaniedbał z niej korzystać.
Zwyczaj był statecznie od najdawniejszych czasów zachowany w Rzymie, iż zdobyte na nieprzyjaciołach ziemie częściami przedawano na skarb, resztę na lekki czynsz rozdawano między uboższych obywatelów. Ale że majętniejsi znalezli sposób przywłaszczania sobie takowych gruntów, zabiegając bezprawiu, ustanowiono, aby żaden z obywatelów więcej nad pięćset morgów nie posiadał. Znalazła i na to sposób chciwość bogaczów : pod cudzem imieniem posiadali zrazu zakazane prawem grunta, nakoniec bez względu na prawo, jawnie z nich wyzuwali ubogich; ci nie mając własności wynosili się z kraju : pozostali zaś nie kwapili się do zaciągów ku obronie ojczyzny, w której nie mieli własnego majątku.
Kajus Lelius przyjaciel Scypiona, chciał był złemu zabieżeć, ale przemocy majętnych wydołać nie mógł; przyłączyła się do tego bojaźń, iżby zazruchów wewnętrznych nie był przyczyną. Śmielszy w wykonaniu zamysłów Tyberyusz, skoro trybunem gminnym został, rozpoczął przedsięwzięte od Leliusa dzieło.
Jakie były pobudki jego, różne są o tem zdania.
Chęć sławy niepoślednie trzymała miejsce. Brat zaś jego Kajus zostawił w pismach swoich, iż gdy powracając z Numancyi przejeżdżał przez kraj Toskański, boleśnym mu były widokiem grunta leżące odłogiem, albo przez najemniki bogatych uprawiane, zamiast tego coby w sprawiedliwym podzielę, jak należało, w dzierżeniu rzymskich obywatelów zostawały. Tkwiła mu w myśli możnych nieczułość : skoro więc do Rzymu przybyć zataić nie mógł, nad czem ubolewał. Doszło to do wiadomości ludu, i przez ustawne namowy i prośby wzbudzali go do uskutecznienia zbawiennych zamiarów.
Nim jednak przedsięwziął dzieło, powierzył myśli swoich najznakomitszym obywatelom, i od nich zasięgał rady. Z tych liczby był Krassus, Mucyus Scewola, naówczas konsul, i Apiusz Klaudyusz, który mu był, jak się wyżej rzekło, dał córkę w małżeństwo.
Prawo, które chciał ustanowić, zagradzało złemu, ale w sposobie swoim było nader umiarkowane i łagodne. Zamiast albowiem odebrania nad przepis trzymanych gruntów, nakazywało ich ze skarbu publicznego zapłatę, a dawnych właścicielów powracało do ich dzierżenia.
Nawet do tego przyszło, iż lud pozwalał zostać się nieprawym właścicielom przy tem co dzierżyli, byleby się napotem nikt podobnego bezprawia nie ważył. Ale chciwi cudzych własności posiadacze, i na tem jeszcze nie przestawając, oburzali lud przeciw Tyberyuszowi, mieniąc, iż to co czynił, zwierzchnim było pozorem, zmierzał zaś do tego, iżby wzruszył spokojność publiczną jedynie dla dogodzenia wyniosłości swojej. Ale nadaremne były sprzeciwiających się usiłowania; i rzecz z siebie była sprawiedliwa, i ten który ją wnosił, z rzadkiemi przymiotami łączył takową wymowę, iż trudno znaleźć było, któryby mu się oprzeć zdałał. Do zgromadzonego więc ludu tak mówił : « Zwierzęta dzikie, któremi góry i puszcze włoskie są napełnione, mają swoje łożyska do spoczynku i ochrony; a ci waleczni Rzymianie, bracia nasi, którzy własnem życiem zastawiają Włochy, światła tylko i powietrza używają, bo im tego przynajmniej nikt wydrzeć nie może. Bez ochrony i przytulenia tułają się z żonami i dziećmi współbracia nasi w własnej ojczyźnie swojej; a gdy czas wojny nastaje, śmią zaciągniętym na służbę mówić wodzowie, iż bronić im domów, których nie mają, własności, z której odarci, należy. Nadstawują więc piersi, tracą życie na dogodzenie chciwości tych, którzy im to, co oni mieć powinni i byli, wydarli; nazywają tych, którzy nic nie mają, panami świata : i jakby niedość im jeszcze była dotkliwa nędza, którą panoszą, urąganie ją zwiększa i nieznośną czyni. »
Nie mając co odpowiedzieć na takowe zarzuty, udali się przeciwnicy Tyberyusza do Marka Oktawiusza, który razem z nim był trybunem. Nie dał się zrazu użyć młodzieniec skromny, i przyjaciel Tyberyusza : ale tak były usilne najpierwszych z Rzymian nalegania, iż lubo ze wstrętem, sprzeciwiał się towarzyszowi. Odpór trybuna, według prawa, rzecz od towarzysza wniesioną, choćby się wszyscy inni zgodzili na nię, znosił. Gdy więc nad spodziewanie swoje widział Tyberyusz zarzut niszczący zamysły swoje, odmienił wniosek, i zamiast pobłażania, jak przedtem czynił, takowy podał wyrok, iżby ci wszyscy, którzyby więcej w gruntach dzierżyli nad prawo, ustąpili bez żadnej opłaty z dzierżenia swojego.
Z większą jeszcze usilnością sprzeciwił się nowemu wnioskowi Oktawiusz; że zaś wiedział Tyberyusz, iżby Oktawiusz wiele szkodował na tem, gdyby prawo stanęło; zaufany w dawnej przyjaźni ofiarował sję ze swego wszystkę, którąby mógł ponieść szkodę, nagrodzić, byleby przystał na jego żądanie. Ale gdy go namówić nie mógł, nowy uczynił wniosek : Iżby żaden z urzędników nie był czynnym, póki podanego prawa do skutku nie przywiedzie. Zamknął więc sam drwi kościoła Satur-
Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/813
Ta strona została przepisana.