dzącym, czułych, przezornych i oświeconych rada, umieszczai w senacie, nie tak rodem i bogactwy wznie| sionych, jak cnotą zaszczyconych obywatelów, osobli! wie zaś takowych, którzy przez niższe stopnie przechodząc, zyskali sobie z chwalebnych postępków wziętość i szacunek, łączyli zaś z cnotą, należytą wiadomość prawa i zwyczajów krajowych.
Uczęszczał do senatu z taką pilnością, iż częstokroć w okolicach Rzymu przebywając, umyślnie zjeżdżał na czas obrad, i dopiero po ich odprawieniu powracał nazad. Żeby zachęcił senatorów do pilnej pracy, wzniósł ich zaszczyty, nagradzał sowicie przykładną każdego usilność, i w każdej okoliczności dawał poznać należyte zgromadzeniu, tak użytecznemu poważenie. Gdy który z nich wykroczył, jeżeli wymagała potrzeba nagany i ukarania, czynił to jak najostrożniej, żeby się wziętość drugich nie zmniejszyła : zgoła żaden z jego poprzedników, nie wyłączając nawet i Antonina, nie pokazał dla senatu tyle względów, jak on. Dał tego pamiętny i dowód, gdy się wybierał na wojnę przeciw Markomanom : potrzebując albowiem pieniędzy, nie wprzód je wziął ze skarbu publicznego, aż pierwej zezwolenie senatu otrzymał, przed którym wówczas oświadczył, iż cokolwiek posiadał, nie było jego własnością, lecz państwa : dóm nawet (mówił im), w którym mieszkam, nie do mnie, który na czele jestem, ale do ludu i senatu należy.
W ukaraniu nie był skwapliwym, i lubo przeświadczony, iż zbrodnie na nie zasługiwały, tak jednakże miarkował wówczas udział sprawiedliwości prawami przepisanej, iż ci, którzy szczególnie przeciw niemu powstali, takowych doznawali względów, jakich tylko mógł użyć bez wykroczenia przeciw obowiązkom stanu swojego. Wiedział on to dobrze, i uczuł niekiedy własnem doświadczeniem, jak mu na złe wychodziła dobroć jego, jednakże nie zrażał się takowemi zdarzeniami, i trwał statecznie w raz powziętem przedsięwzięciu swojem. Chwalebny był takowy sposób myślenia : ale gdy niekiedy z granic roztropności wychodził, pobłażaniem zbytecznem, stawał się szkodliwym i zdrożnym.
Przybranie do wspólnictwa władzy Wera, o którym wiedział, iż był nietylko do rządów niezdatny dla niewiadomości, ale szkodliwym przez złe obyczaje; pobłażanie Faustynie małżonce swojej; a co gorsza jeszcze, objawiona pobłażania przyczyna, iż mu w posagu państwo przyniosła; pozwolenie jej zbytecznemi pieszczotami psuć syna, którego już potem poprawić nie mógł; wszystko to tym bardziej obwinia Aureliusza, im gorsze ztąd, nie tylko dla niego, ale dla całego państwa skutki wynikły. Ale też i nad tem zastanowić się powinniśmy, iż doskonałości zupełnej ze słabości człowieczej wymagać nie można; zarzut nawet Aureliuszowi, iż zbytnią dobrocią zgrzeszył, staje się poniekąd jego pochwałą.
Za dawniejszych rządów urzędnicy skarbowi, pod pozorem przymnożenia dochodów publicznych, zdzierali uboższych mianowicie obywatelów, najbardziej zaś oddalonych od stolicy, w nadziei, iż ich skargi do wiadomości monarchy nie dojdą. Chcąc takowym bezprawiom zabieżeć, surowym wyrokiem zabronił urzędnikom wszelkiego zbyt uciążliwego postępowania z temi, od których się opłata do skarbu należała, choćby była zaległa; zdzierce w tej mierze ukarał i z urzędu złożył.
W sądzeniu był niespracowanym, a gdy zawiłe sprawy zdarzyły się, nie śpieszył się z wyrokiem, ani wstydził się zasięgać rady w prawnictwie biegłych. Zatrudniał się więc, i częstokroć dość długo roztrząsaniem wszystkich okoliczności, a dopiero przystępował do ostatecznego rozsądzenia. Ganili niektórzy takowe zastanowienia się i zwłokę wstrzymującą pośpiech w udziele sprawiedliwości, ale go takowe względy od pilnego roztrząśnienia nie odstręczały. Żeby jednak takowe ociągania nie były czekającym sprawiedliwości przykre, zmniejszył dni odpoczynku dla sędziów, i w ścisłych je obrębach zamknął.
Żeby stałą uczynił różność, między wolnemi, a temi, co byli w niewoli, wznowił dawną ustawę zupełnie zaniedbaną Serwiusza Tulliusza : tojest nakazał zapisywać w rejestra publiczne w świątnicy Saturna wszystkie dzieci rodzące się z wolnych rodziców. Tym sposobem odwołując się do zapisania swojego, mieli obywatele w każdym czasie prawną rękojmią stanu, w którym się urodzili.
Naród Markomanów pierwsze miał swoje siedliska w krajach północnych : od innych sąsiedzkich prześladowany i zbyt ściśniony w granicach swoich, gdy się coraz więcej rozszerzał i mnożył, zbliżał się coraz bardziej ku Dunajowi. Że zaś był do boju sposobnym, a przyzwał inne do społeczeństwa, rzecz ta zdała się być dla państwa rzymskiego niebezpieczeństwem, tak znacznem, iż po zakończonej wojnie z Partami oświadczył senatowi Aureliusz, że się stawi na czele wojsk przy granicach dla dania odporu zbliżającym się nieprzyjaciołom; wyraził i to, iż wraz ze sputnikiem to dzieło przedsięwziąć postanowił. Nie dla pomocy brał z sobą Wera, o którego zupełnej niezdolności był przekonany, zwłaszcza po ostatniej wyprawie; ale chciał go mieć na oku, iżby zostawiony w Rzymie, na złe tej pory nie używał, a może za radą podobnych sobie, nie powstał przeciw niemu, zwłaszcza, iż było do tego podobieństwo.
Gotując się na przyszłą wyprawę, w Akwilei czas zimowy strawili Cesarze : wyszli zatem z wojskiem przy porze wiosennej do Pannonji zmierzając, gdzie już gotowych do boju znalezli Markomanów. Pisarze tamtych wieków nie zostawili dokładnego opisu tej wojny; pomyślna była dla Rzymian, jeden tylko z namiestników Furyusz Wiktorynus, w bitwie od nich pokonany, życie utracił. Na usilne żądania zwyciężonych, zawarto z nimi przymierze, a granice państwa rzymskiego, iżby ubezpieczonemi od najścia dziczy zostały, mocnemi je twierdzami obwarowano.
Po szczęśliwie zakończonej wojnie, w powrocie Werus, chorobą nagłą złożony, życia dokonał we trzydziestym dziewiątym roku wieku swego, przez dziewięć lat w spólnictwie piastując najwyższą władzę. Dogodną wielce była ta śmierć Aureliuszowi, i urosło podejrzenie, jakby ją przyśpieszył. Ale takowa potwarz nie znalazła wiary u bacznych ludzi : raczej ją przypisywali niektórzy poróżnieniu z Faustyną, ztąd, iż miał obwieścić tajemnicę dość podejrzanego społeczeństwa.
Po zawartem przymierzu z upokorzonemi Markomanami, zdawało się, iż ten naród własną szkodą nauczony, nie będzie się śmiał targać na zwycięzcę. To było Rzymian i Aureliusza zaufanie; lecz wprędce doszły wieści, iż jakby nieczuli na przeszłe straty, z większą nierównie, niż przedtem siłą, przedarli się przez rzymskie granice, i tak im się ten krok pierwiastkowy nad
Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/844
Ta strona została przepisana.