Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/845

Ta strona została przepisana.

powszechne mniemanie poszczęścił, iż Windexa straż granic mającego pokonali, a jak przyświadczają tamtejszych czasów pisarze, a między innemi Lucyan, 20,000 Rzymian na placu legło. Zwycięzcy wstępnym bojem idąc, aż się o Akwileją oparli, i byliby zdobyli to trudne i mocne twierdzami miasto, gbyby był sam Aureliusz na pomoc oblężonym nie przybył. Odstąpili na wieść przybycia jego Markomani, wojna zaś wszczęta trwała przez lat pięć, nim zupełnie pokonanemi zostali. Tenże los spotkał sprzymierzone z nimi narody Kwadów i Jazygów, z któremi gdy się przyszło Rzymianom na lodzie zmarzłej rzeki potykać, lubo się ledwo na nogach utrzymać mogli, wsparła ich waleczność, i wielkie odnieśli nad nimi zwycięztwo.
W przeciągu tej wojny pamiętnej stało się owe zdarzenie, które spadłym dogodnie deszczem orzeźwiło spragnione wojsko rzymskie, strasznemi zaś gromy zgnębiło Kwady. Dyon tak rzecz opisał : « Marek Aureliusz odniosł cudowne zwycięztwo, a raczej Bóg mu je nadarzył; w największem albowiem niebezpieczeństwie zostawali Rzymianie, a Bóg je z niego działaniem nadzwyczajnem wyrwał. Ze wszystkich stron otoczyli ich byli Kwady, i gdy osłonieni tarczami gotowali się na ich przyjęcie, wstrzymali bój barbarzyńcy; widząc bowiem, iż przy nieznośnym upale Rzymianom wody brakło, umyślili ich bez dobycia broni pokonać. Mdleli z pragnienia w upałach nieznośnych, ledwo broni ciężar mogąc znieść Rzymianie. W tem skupiać się poczęły obłoki, i gdy zgęstwiały, nie bez cudownego wydarzenia deszcz rzęsisty padać począł. Takowe niebios dobrodziejstwo dało życie Rzymianom : nadstawiali zrazu otwarte usta, dalej w szyszaki brali spadające krople, czerpali je nakoniec z płynących potoków i strumieni, i tak ludzie, konie i bydlęta równie orzeźwionemi zostały. Wpadli wówczas na wojsko barbarzyńców, ale ten sam deszcz zbawienny, który Rzymiany zasilił, zmienił się w grad i burzą na Kwady; ulewą wskroś przemokli, zgłuszeni piorunów trzaskiem, oślepieni błyskawicą, poszli w rozsypkę, a deszcz cudownie gnębiąc dzicz zjadłą, dał życie zwycięzcom. » Za czasów Konstantyna wielkiego pisząc Euzebiusz o tem zdarzeniu daje świadectwo, iż owe wybawienie cudowne skutkiem było modlitew żołnierzy Chrześcian, z których półk zwany Meliteński był złożony. Tertulian przed nim jeszcze pisząc, twierdzi, iż sam Aureliusz w liście do senatu, ten cud skutkiem modlitew bogobojnych Chześcian uznał. Na kolumnie M. Aureliusza, dotąd w Rzymie trwającej, widzieć się daje pamiątka tego cudu. Gieniusz wznoszący się nad wojskiem w skrzydłach rozpostartych, wydaje ściek rzęsistej ulewy, oznaczając zasilenie spragnionego wojska.
Po zakończonej szcęśliwie tak natarczywej i ciągłej wojnie, gdy spodziewał się żądanego, a nieotrzymanego dotąd dla siebie odpoczynku, nastała mniej spodziewana i tym niebezpieczniejsza, iż wśród kraju z własnemi ziomkami bój wieść musiał. Awidyusz Kassyusz, wojsk wschodnich naczelnik mąż przymioty niepospolitemi, dziełami walecznemi znamienity, najwięcej się był przyłożył do uskromienia Partów, wówczas, gdy nikczemny Werus w Antyochji czas trawił na zbykach i rozpuście. Ale mimo tak szacowne przymioty, nienasycona i sławą nabytą i wielorakiemi nagrodami wyniosłość jego, przywiodła go nakoniec do tego, iż ważył się zamyślać o rokoszu przeciw rządcom państwa, jeszcze naówczas wspólnie panującym, i wyzuć z życia Aureliusza i Wera.
Werus naówczas przebywając w Antyochji, a widząc do czego Kassyusz zmierza, ostrzegł o tem Aureliusza : ale on czyli niedowierzając przestrodze, czyli zbyt ujęty filozowskim przesadzonym myślenia sposobem, takową dał mu wówczas odpowiedź : « Jeżeli bogowie następcą po nas wyznaczyli Kassyusza, wyroki się ich mimo naszej usilności nie odmienią. Dziad nasz i poprzednik Adryan mawiał, iż nikt następcy swego z życia nie wyzuł. Jeżeli mimo bogow Kassyusz chce działać, bez naszego dołożenia się odbierze karę. Zostaw my go więc w pokoju, zwłaszcza, iż jest ojczyznie użytecznym : jeżeliby albowiem dla naszego i potomków bezpieczeństwa mielibyśmy mu życie odbierać, wolę iżbyśmy zginęli i my, i nasze dzieci, niżeli on, jeżeli jest zdatniejszym od nas, aby panował. » Chwalebne to, ale niestosowne do okoliczności zdanie, czyni zaletę sercu, ale nie roztropności Aureliusza. Utwierdzony albowiem w zamysłach takową nieczułością Kassyusz, jeszcze się bardziej zachęcał w zamiarze swoim; a gdy przyszła wiadomość o śmierci Wera, a po niej wieść, iż Aureliusz życia dokonał, co, jak było podobieństwo, od niego poszło; przymuszony niby od wojska, którem zarządzał, przywdział się w purpurę i rządcą państwa ze wszystkiemi obrządkami ogłosił.
Gdy pogłoska wszczętego buntu do wiadomości Aureliusza, jeszcze naówczas w Pannonji będącego, doszła, zwołać kazał natychmiast wojsko i namiestniki przy sobie będące, i przełożywszy im sprawiedliwą czułość z tak niegodziwego postępku, wzbudzał ich nie tak do własnej obrony jak raczej do ocalenia państwa i sławy rzymskiego narodu. Jednostajnemi głosy oświadczyli słuchający, chęć zemsty nad burzycielem praw i wzruszycielem spokojności krajowej. Prymuszony więc porzucić kraje, gdzie jeszcze bytność jego potrzebną była, udał się z wojskiem ku krajom, gdzie się był bunt rozpoczął. W drodze doszła wieść o śmierci Kassyusza, który od własnych swoich żołnierzy, za przywództwem namiestnika swojego Antoniusza zginął. Według zwyczaju nieludzkiego tamtejszych czasów, głowę zabitego przesłano Aureliuszowi. Zwrócił oczy na takowy widok, pogrześć ją uczciwie kazał : małżonkę, dzieci, powinowatych, życiem darował, a nawet, iżby się zemsta na wspólnik i nie rozpościerała, pisał do senatu, iżby miał na to baczność.
Z śmiercią buntownika wróciła się spokojność wschodnim krajom : chcąc ją jednak i nadal zabezpieczyć, sam je odwiedzić postanowił, zwłaszcza, iż od objęcia rządów, jeszcze był tej części państwa nie odwiedził. Miał w tej podróży za towarzyszkę Faustynę małżonkę, a z nią piętnastoletniego syna Kommoda, którego wówczas do spólnictwa niejako uspasabiał, nadając mu tytuł Augusta i trybunicką władzę. Podróż jego była ustawicznym dobroczynności udziałem : gdziekolwiek się zatrzymał, zostawiał ślady łaskawych względów, zapomagając mieszkańców, przyczyniając miastom ozdoby, naprawiając drogi i gmachy ku użytkowi powszechnemu stawiane.
Jedno tylko miasto Antyocheńskie najotwarciej sprzyjające buntownikowi uczuło jego odrazę : ale widząc żal i upokorzenie mieszkańców, do łaski ich swojej przypuścił. W czasie podróży, gdy utracił Faustynę, uczuł albo raczej okazał żal z jej straty, i lubo przez ciągłą rozwiozłość życia swojego nadawała mu przy umartwieniu zakałę; umiał, jak się zdawało, udać, czego nie do-